Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto będzie "ofiarą" Strefy Czystego Transportu we Wrocławiu? "To emeryci, studenci i przedsiębiorcy"

Michał Perzanowski
Michał Perzanowski
Trzecia tura konsultacji społecznych we Wrocławiu odbędzie się w 2024 roku.
Trzecia tura konsultacji społecznych we Wrocławiu odbędzie się w 2024 roku. Anna Kaczmarz / Polska Press
Kto bardziej zatruje powietrze we Wrocławiu? Kilkuletni, jeżdżący codziennie SUV czy uruchamiany raz na miesiąc pojazd wyprodukowany na początku XXI wieku? Kto zyska na Strefie Czystego Transportu, a kto najbardziej straci? Dlaczego nie będzie referendum? Na te i inne pytania wciąż starają się odpowiedzieć internauci oraz kierowcy, którzy martwią się o swobodne poruszanie się po mieście. Jakie są ich największe obawy?

Spis treści

”Ofiarami SCT będą osoby starsze”

W konsultacjach społecznych nt. Stref Czystego Transportu brał udział m.in. Radosław Pogoda. Przedsiębiorca i handlowiec związany m.in. z usługami transportowymi oraz publicysta i komentator bieżących spraw, żywo zainteresowany kwestiamy związanymi z podobnymi strefami.

- Problem takiej strefy jest z dopasowaniem tego projektu do polskich realiów. Wrocław nie stanowi typowej aglomeracji z zachodniej Europy, gdzie w centrum znajdują się najdroższe lokale czy bogata infrastruktura, z której korzystają najbardziej zamożni ludzie. Otulinę rynku, czyli plac Grunwaldzki, Nadodrze czy Przedmieście Oławskie, zamieszkują ludzie w czynszowych kamienicach, którym się nie przelewa – mówi Radosław Pogoda w rozmowie z „Gazetą Wrocławską”.

Pogoda twierdzi, że wprowadzenie w życie strefy może doprowadzić do utraty przez mieszkańców ich przestrzeni do życia. Szczególnie osób starszych, które niekiedy mają problem z poruszaniem się po Wrocławiu.

Zobacz też: Protest przeciwko Strefie Czystego Transportu we Wrocławiu. "Pandemia pokazała, że to nie samochody są problemem"

- Ofiarami Stref Czystego Transportu będą przede wszystkim osoby starsze, które od 20 lat posiadają jeden samochód, powiedzmy Fiata Bravo z 1998 roku, czy inny miejski, mały pojazd. Dziś jego wartość rynkowa jest znikoma, ale on nie służy do tego, żeby nim jeździć 30 tysięcy kilometrów rocznie, a podjechać do apteki, na większe zakupy raz na jakiś czas lub odwiedzić czasami dzieci na przedmieściach. Dla tych ludzi samochód jest dodatkiem, a nie narzędziem codziennego użytku. Użytkowane w taki sposób samochody generują znikome ilości spalin, bo jeżdżą bardzo rzadko. Nikt nie wjedzie Nissanem Micrą, który waży 900 kg i ma 55 koni oraz spala 4 litry na 100 kilometrów, ale wjedzie kilkudziesięciu kierowców w ważących 2,2 tony Land Roverach i innych samochodach typu SUV, które spalą w mieście po 16-20 litrów – dodaje Pogoda.

Czy rocznik samochodu jest właściwym kryterium?

Wiek samochodu i europejskie normy spalania mają automatycznie wykluczać samochody z bardziej ekologicznym spalaniem. Po ulicach jeżdżą natomiast pojazdy z normą EURO 4 i 5, które mieszczą się w granicach SCT, chociaż zostały pozbawione m.in. katalizatorów i filtrów cząstek stałych.

- Jeżeli strefa zostanie wprowadzona tak samo, jak w Londynie albo w wielu innych miejscach w Europie, z systemami kamer, które rozpoznają numery rejestracyjne, to co się zmieni? Dalej wiedzie tam nowy i „ekologiczny” samochód z wyciętym DPF-em, dalej wjedzie tam samochód z zablokowanym czy ominiętym systemem kontroli spalin. I zabraknie dyskusji, czy faktycznie pochylić się nad realnymi trucicielami – mówi nam Radosław Pogoda.

Czy będziemy płacić za wjazd do centrum Wrocławia?

W ostatnich dniach rozgorzała dyskusja na temat petycji ws. opłat za wjazd do Strefy Czystego Transportu.

- Urząd Miejski Wrocławia nigdy nie zabiegał o wprowadzenie takich opłat i tym samym nie prowadził żadnych prac, mających na celu wdrożenie takiego rozwiązania – czytamy w komunikacie biura prasowego magistratu.

Jednak w marcu 2021 roku na posiedzeniu zarządu Związku Miast Polskich władze Wrocławia podpisały się pod propozycją Koalicji Miast (program współpracy kulturalnej miast, które ubiegały się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016), aby zasady dopuszczenia opłat za wjazd do Strefy pojazdów niespełniających wymogów, należały całkowicie do samorządów. Maksymalna stawka miałaby wynieść 0,1 proc. minimalnego wynagrodzenia. Dziś jest to kwota rzędu 4,24 zł.

- Nie czarujmy się, jeśli będzie można zapłacić za wjazd do miasta samochodem, który smrodzi, to nie mówimy o ekologii, a o sposobie, w jaki można finansowo obciążyć użytkowników ulic w mieście. Jest to kolejny pomysł na to, żeby wszelkiego rodzaju majstrowie, ludzie, którzy zajmują się hydrauliką, kafelkami, robią remonty, montują kuchnię itd., musieli zapłacić codziennie te kilkadziesiąt złotych do budżetu miasta za wjazd starym, niespełniającym norm samochodem, w którym dowożą materiał. Bo ci ludzie te 40 parę złotych wpłaconych do kasy miasta dołożą po prostu do rachunku za swoje usługi, a zapłaci za to mieszkaniec. Efekt jest taki, że jedynym, który zyskuje na tym wszystkim, będzie samo miasto – mówi nam Radosław Pogoda.

Jaki może być efekt uboczny SCT?

- Zaobserwujemy zjawisko podobne do wprowadzenia Strefy Płatnego Parkowania. 15 lat temu, gdy mieszkałem przy ul. Stysia, kiedy ją wprowadzono, samochody zostały „wyrzucone” z ul. Piłsudskiego, z pl. Muzealnego czy z ul. Zielińskiego, będących wewnątrz strefy. Jak grzyby po deszczu wyrosły natomiast pod moim blokiem, gdzie parkowanie było już darmowe – kończy Pogoda.

Przedsiębiorca podejrzewa, że z SCT będzie tak samo.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska