Sprawa nie dotyczy autobusów liniowych, a specjalnej komunikacji na koncert. Miasto zamówiło je w MPK, by sprawnie odwieźć pasażerów po imprezie.
– Kiedy koncert się opóźnił, kierowcy odjechali z praktycznie pustymi pojazdami – przyznaje Agnieszka Korzeniowska z MPK.
Kierowca, który został zwolniony, nie tylko odjechał spod stadionu pustym wozem, ale też - jadąc na stadion - nie zatrzymywał się na przystankach, choć czekali tam ludzie. Zwolniony dyspozytor nie skomunikował się prawidłowo z kierowcami. – Na pytanie kierowcy, czy ma jechać, powiedział "jeśli macie ludzi, możecie jechać". Okazało się, że w tym autobusie było kilka osób, nie był on pełen pasażerów. Inni kierowcy w ogóle się nie skomunikowali z dyspozytorem i odjechali pustymi autobusami – wyjaśnia Agnieszka Korzeniowska.
Jak tłumaczy, w przypadku komunikacji specjalnej na duże imprezy ustala się tak zwany poglądowy czas odjazdu i częstotliwość kursów, np. to że odjeżdżają co 5 albo co 10 minut. – Należy obserwować sytuację i czekać na ludzi – podkreśla.
Kary wynikają stąd, że miasto nie zapłaci MPK za komunikację specjalną po koncercie. – Nie wywiązaliśmy się z umowy, a dodatkowo miasto zażądało od nas zwrotu pieniędzy za bilety MPK, które nie zostały kupione i skasowane w tych pojazdach. Określiliśmy kwotę strat i obciążyliśmy nią kierowców, wyszło po około tysiąc złotych kary – wyjaśnia Agnieszka Korzeniowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?