Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych: Chcą wyczyścić Platformę ze skompromitowanych

Sylwia Królikowska
Zarząd Platformy Obywatelskiej w Wałbrzychu będzie tworzony od nowa. Zajmie się tym Jarosław Charłampowicz, sekretarz regionalny PO, który w sobotę został ustanowiony komisarzem w Wałbrzychu. Decyzja o rozwiązaniu dotychczasowego zarządu zapadła po ostatnich aferach związanych z wyborami samorządowymi.

Najpierw była kompromitująca rozmowa senatora Romana Ludwiczuka, którą nagrał Longin Rosiak, radny Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej. Potem zarzuty prokuratorskie w związku z korupcją wyborczą usłyszał Stefanos E., szef Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji. Świadkowie obciążają też innych lokalnych polityków PO (patrz ramka).

Władze Platformy postanowiły wkroczyć do akcji, zanim partia zupełnie pogrąży się w oczach wyborców.

- Jeżeli zarzuty wobec kogokolwiek z PO się potwierdzą, będzie on wykluczony z życia politycznego i publicznego - zapewnia Piotr Kruczkowski, prezydent Wałbrzycha i do soboty szef powiatowych struktur.

Dodaje, że sam o stanowisko w nowym zarządzie nie będzie się ubiegał. Jak się dowiedzieliśmy, mają się w nim znaleźć osoby, które nie są kojarzone z senatorem Ludwiczukiem i Stefanosem E. To może być jednak trudne, bo obaj pociągali dotychczas za sznurki w lokalnych strukturach.

Podkupywali np. radnych z innych ugrupowań, m.in. ze Stowarzyszenia Nasz Wałbrzych, założonego przez Longina Rosiaka, dziś radnego miejskiego i wroga PO.

To on właśnie rozpoczął czarną serię wydarzeń kompromitujących PO. Poszedł do Ludwiczuka z ukrytym magnetofonem i nagrał rozmowę. Senator w wulgarny sposób opisywał ważnych lokalnych polityków, również swoich partyjnych kolegów. Obnażył też mechanizm tworzenia koalicji i dzielenia się stanowiskami. Ujawnienie treści rozmowy przez Rosiaka wywołało skandal głośny w całym kraju.

- Trzeba przyznać, że teraz mają poważny problem z wyborem osób do nowego zarządu PO - komentuje zgryźliwie Longin Rosiak.

Jako ewentualnego nowego szefa powiatowych struktur wymienia się Witolda Seńczuka, byłego kandydata na radnego wojewódzkiego sejmiku w ostatnich wyborach z list PO. Na zbudowanie nowego zarządu PO ma pół roku.

W tym czasie z partii mają wylecieć skompromitowani działacze. Niemal pewne jest, że miejsca nie znajdzie w niej już Stefanos E. Straci też lukratywną posadę. Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu prezydent Wałbrzycha zwoła zgromadzenie WZWiK, na którym złoży wniosek o odwołanie E. ze stanowiska szefa Związku. Sam E. raczej nie odejdzie, bo wówczas straciłby wysoką odprawę - ok. 80 tys. zł brutto.

Opozycja poczuła wiatr w żaglach i chce zwołać sesję nadzwyczajną, by odwołać Stefanosa E. z funkcji reprezentanta gminy w wodociągach. Po wyborach samorządowych we władzach spółki są tylko przedstawiciele rządzących w mieście partii: PO i SLD.
PO ratuje wybory
Z politologiem Ryszardem Kesslerem rozmawia Paweł Gołębiowski

Czy likwidacja wałbrzyskich struktur PO to dobre posunięcie?
Co można było zrobić w takiej sytuacji? Nie może dziwić, że na kryzys w Wałbrzychu właśnie tak zareagowano. Nie jest to jednak ratowanie struktur - bo to już sprawa drugorzędna - ale z myślą o jesiennych wyborach do parlamentu. Seria afer z udziałem posła Chlebowskiego, senatora Ludwiczuka i pana E. to sygnał dla wyborców, że w wałbrzyskiej Platformie jest kryzysowa sytuacja.

To tylko pozorowane ruchy czy będzie czyszczenie do spodu?
Jestem przekonany, że wykluczą z partyjnych władz lokalnych każde nazwisko, które ma jakiś związek z ostatnią aferą. Platforma będzie chciała pokazać, że chce wyplenić patologię z własnych szeregów. Będzie natomiast broniła prezydenta Piotra Kruczkowskiego.

I wyborcy pozytywnie ocenią taką strategię?
Myślę, że w Wałbrzychu pojawi się silny lider. Ktoś, kto zagwarantuje, że patologia z szeregów tutejszej PO zostanie wypalona żywym ogniem. Ten nowy lider będzie musiał "przykryć" swoim nazwiskiem niekorzystną sytuację. Partia musi ratować twarz, ponieważ to, co dzieje się w Wałbrzychu, może rozlać się na cały Dolny Śląsk.

Osiem osób ma już zarzuty. A to nie koniec listy...

Od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia grozi Stefanosowi E., radnemu i szefowi wodociągów, za bezprawne wpływanie na wynik wyborów. W piątek zarzut korupcji wyborczej usłyszał też Mirosław P., pracownik wodociągów. Prokurator postawił już zarzuty sześciu innym osobom. To wałbrzyszanie, którzy sami zgłosili się do prokuratury i przyznali, że kupowali głosy. Obciążają Stefanosa E., w zeznaniach przewija się też nazwisko Piotra Głąba z WPWiK oraz męża Moniki Wybraniec, radnej powiatowej. Ten ostatni dziś będzie składał zeznania w prokuraturze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska