Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz nie naruszył dóbr osobistych swojego byłego zastępcy Michała Janickiego - uznał wrocławski sąd okręgowy i oddalił powództwo w tej sprawie. Janicki – jako przegrany – musi zapłacić koszty procesu 1577 złotych. Pozew – przypomnijmy – dotyczył konferencji prasowej w październiku 2012. Dutkiewicz zakomunikował wówczas o dymisji Janickiego. Jako powód, wskazał zły nadzór nad rozliczeniem imprez zorganizowanych na stadionie przez firmę Dynamicom. Magistrat nie mógł się doliczyć 14 mln zł z 21 mln zł przekazanych firmie. Za te pieniądze w lipcu 2012 roku zorganizowano dwie imprezy - koncert zespołu Queen i piłkarski turniej Polish Masters.
Janicki – niedługo po październikowej konferencji – pozwał Dutkiewicza. Przekonywał, że prezydent nie powiedział prawdy. Mówił, ze to nie on odpowiadał za organizację i rozliczenie imprez na stadionie. Przez cały proces próbował przekonać sąd, że pod koniec 2011 roku – czyli przeszło pół roku przed imprezami – prezydent odsunął go od spraw stadionowych. On sam miał się zająć jedynie przygotowaniami do Euro 2012.
Sąd nie przyjął tych argumentów. Prezydent nie odsunął Janickiego – ocenił sąd. Jedynie prosił go, by ten ograniczył swoje towarzyskie kontakty z Tomaszem G., szefem firmy Dynamicom, która organizowała koncert i turniej Polish Masters. Ta prośba miała – przypomnijmy – związek z informacjami, które wówczas zaczęły się pojawiać o dużej zażyłości Janickiego i biznesmena. Przede wszystkim o ich wspólnym sylwestrowym wyjeździe na Zanzibar.
Ale stadionem i imprezami Janicki zajmował się cały czas. To zaangażowanie Janickiego – uzasadniała wyrok sędzia Izabela Baca – zadecydował o powierzeniu organizacji imprez Dynamicomowi. Przypomniała, ze jesienią 2011 roku to Janicki upoważnił m.in. Tomasza G. do prowadzenia negocjacji z potencjalnymi wykonawcami, których można by ściągnąć na stadion. To Janicki referował sprawę imprez i na posiedzeniu Kolegium Prezydenta Wrocławia, i na posiedzeniu rady miejskiej. To Janicki przekonywał innych urzędników, że kosztorysy planowanych imprez są w porządku. Choć zastrzeżenia mieli do nich pracownicy pionu finansowego magistratu.
- To były wiceprezydent wreszcie - przekonywała sędzia Baca – uczestniczył w rozliczaniu imprez. Dowodzą tego m.in. maile do prezesa miejskiej spółki Wrocław 2012 Roberta Pietryszyna. A także spotkania, w których uczestniczy oraz fakt, że relacjonował prezydentowi Dutkiewiczowi co się dzieje w związku z próbami rozliczenia imprez.
Prawnicy Janickiego przekonywali sąd, że ich klient nie został odwołany, a zwolniony z pracy „za porozumieniem stron”. Ale sąd w owym porozumieniu dopatrzył się też sformułowania, że odchodzący z pracy w urzędzie Janicki zostanie też odwołany z funkcji wiceprezydenta. - W interesie społecznym jest wskazanie powodów odwołania – mówiła sędzia w uzasadnieniu.
Zaraz po wyroku Michał Janicki powiedział nam, że jest „niemile zaskoczony”. Mówił, że sąd nie wziął pod uwagę wszystkich argumentów. Sugerował, że wielu świadków – pracowników magistratu – zeznawało na korzyść prezydenta właśnie dlatego, że pracują w urzędzie. Dziękował tym, którzy – mimo wszystko – złożyli zeznania korzystne dla niego. - Z urzędującym prezydentem ciężko wygrać – dodał Janicki. Zaraz zastrzegając, że nie zarzuca sądowi stronniczości.
Czy się odwoła? - Na razie tego nie zakładam – stwierdził. Dodał jednocześnie, że musi najpierw przeczytać pisemne uzasadnienie wyroku. Nie ukrywał, że jest zmęczony trzyletnim procesem. - Przez te trzy lata waga sprawy znacząco spadła – podsumował.
Pełnomocnicy Rafała Dutkiewicza nie skomentowali wyroku. - Jest taki dobry zwyczaj, że wyroków we własnych sprawach albo w sprawach klienta się nie komentuje – powiedział tylko mecenas Józef Palinka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?