Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rudzińska: To jest walka o godność

Kacper Chudzik
Ciąg dalszy procesu w sprawie nagany w Miejskim Ośrodku Kultury.

Przed wejściem do sali rozpraw wydawało się, że będzie to już koniec procesu. Tak się jednak nie stało. Chodzi o sprawę Bożeny Rudzińskiej, która przed sądem pracy walczy o cofnięcie nagany udzielonej jej przez dyrektorkę Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie.

Przed Sądem Rejonowym w Głogowie miały odbyć się ostatnie przesłuchania. Na sali rozpraw nie stawiła się jednak dyrektor MOK-u Barbara Mareńczak-Piechocka. Sąd nie mógł więc wydać wyroku. Na rozprawie był pełnomocnik ośrodka kultury, który złożył wniosek o umorzenie sprawy. Tłumaczył to faktem, że od nałożenia nagany minął już rok, a więc zgodnie z prawem została już ona wymazana z akt personalnych Bożeny Rudzińskiej. Adwokat pracownicy MOK-u sprzeciwił się takiemu zakończeniu sprawy. Również Bożena Rudzińska przyznała, że nie chce w ten sposób zakończyć sprawy.

- Zależy mi na stwierdzeniu, czy ta nagana była zasadna, czy też nie. Może i zniknęła już ona z akt, ale przed sądem wyższej instancji, takie nagany mogą być brane pod uwagę. Co więcej, ja po prostu chcę wyjaśnić tą sprawę. Nie ukrywam, że ostatnie dwa lata są dla mnie w pracy bardzo trudne. Kara nagany, która została na mnie nałożona przelała czarę goryczy, bo to był sygnał, że jestem niesprawiedliwie oceniania w mojej pracy. Bronię swojej godności, godności człowieka, który solidnie i uczciwie pracował w tym mieście przez wiele lat - mówiła Rudzińska.

Sąd sprawy nie umorzył. Wyznaczył natomiast kolejny termin, na którym ma stawić się Barbara Mareńczak-Piechocka. Jeśli tego nie zrobi, sąd wyda wyrok bez przesłuchiwania jej.

Przypomnijmy. Bożena Rudzińska została ukarana naganą w lipcu ubiegłego roku, po tym jak podjęła decyzję o odwołaniu koncertu w ramach Festiwalu Adreasa Gryphiusa. Zrobiła to, ponieważ artystka, która miała wystąpić na Starym Mieście zachorowała i nie pojawiłaby się w Głogowie. Dyrekcja twierdzi, że ukarała kobietę za to, że ta nie stawiła się tego dnia w pracy.

Podczas ostatniej rozprawy okazało się jednak, że także inni pracownicy nie przyszli tego dnia do pracy. Ich obecność nie była bowiem wymagana, skoro koncert był odwołany. Ci pracownicy nie zostali jednak ukarani. Tak wynika z zeznań ostatnich świadków.

Kolejna rozprawa odbędzie się w listopadzie. Wtedy też ma być wydany wyrok. Przypomnijmy, że sąd kilkukrotnie proponował ugodę między stronami. Nie zgadzała się na nią jednak Barbara Mareńczak-Piechocka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska