Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Zdrojewski, Minister resetu z Rosją. Były prezydent Wrocławia odgrywał kluczową rolę w ocieplaniu stosunków z Rosją

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Wideo
od 16 lat
Od kilku miesięcy za sprawą telewizyjnego dokumentu „Reset” poznajemy fakty dotyczące niebezpiecznie bliskich relacji państwa polskiego z Federacją Rosyjską w latach 2007 - 2015. Autorzy serialu opisują w nim okres rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, kiedy premierem był Donald Tusk. Kluczową rolę w ocieplaniu stosunków z Rosją odgrywał wówczas minister kultury. To były prezydent Wrocławia, senator, a obecnie kandydat w wyborach do Sejmu, Bogdan Zdrojewski.

Kariera polityczna Zdrojewskiego rozpoczęła się w 1990 r., kiedy został prezydentem Wrocławia. Na to stanowisko desygnował go zarząd miasta. Później w wyborach bezpośrednich zdobywał mandaty poselskie, senatorskie, a także w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W latach 2007 - 2014 w pierwszym i drugim rządzie Tuska był ministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Pełnił funkcję, która dla budowy przyjaznych stosunków z Rosją i podejmowania oczekiwanych decyzji, miała kluczowe znaczenie.

Tytułowy „Reset”, serial dokumentalny redaktora Michała Rachonia i prof. Sławomira Cenckiewicza, opisuje zwrot w relacjach polsko-rosyjskich. Przestawienie wektorów w polityce międzynarodowej, które na wielu płaszczyznach budowały silne relacje z Rosją. Reset był inicjatywą polskiego rządu i wychodził naprzeciw oczekiwaniom zachodnich partnerów, jak: Niemcy i Francja, które z państwem Putina łączyły wielkie interesy. Interesy, które karmiły odradzający się rosyjski imperializm.

Tuż po wygranych wyborach w 2007 r. rząd Donalda Tuska podjął szereg inicjatyw, które otwierały nowy rozdział w relacjach z Kremlem. Najbardziej znaczącym działaniem była zmiana stosunku do budowy tarczy antyrakietowej. Polska odrzuciła pierwotne plany USA, które chciał realizować prezydent George Bush jr., zredukowała je i znacząco opóźniła. Zdecydowała się zwiększyć kontrakt na dostawy ropy i gazu, jeszcze bardziej uzależniając się od importu ze wschodu. Odblokowano również relacje gospodarcze z Unią Europejską.

W ślad za porozumieniami gospodarczymi dotyczącymi zakupów energii oraz zmianami w doktrynie obronnej RP poszły również tzw. działania miękkie. Realizacja współpracy w zakresie nauki i kultury. Współtwórcą strategii w tym zakresie był minister Bogdan Zdrojewski. Efektem jego aktywności było między innymi powołanie Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Instytucji, która miała działać w zakresie nauki, upowszechniać wiedzę o stosunkach polsko-rosyjskich, o historii, kulturze i dziedzictwie obu narodów. Ustawę powołującą do życia instytucję, w pierwszą rocznicę tragedii smoleńskiej, podpisał prezydent Bronisław Komorowski.

Zdrojewski jeździł do Rosji

W 2010 r. był członkiem delegacji, która brała udział w rozdzielonych uroczystościach upamiętniających zbrodnię katyńską. Do Smoleńska poleciał 7 kwietnia razem z premierem Donaldem Tuskiem. Trzy dni później, w tym samym miejscu zginie 96-osobowa delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Za pół roku w Moskwie Zdrojewski weźmie udział w obchodach Międzynarodowego Roku Chopinowskiego. W Muzeum Glinki odsłonił popiersie kompozytora. Wysłuchał koncertu Fryderyka Chopina zorganizowanego przez Rosyjską Akademię Nauk. Do Rosji Zdrojewski jeździł jeszcze wielokrotnie.

Minister kultury patronował też wydarzeniom, które miały zbliżać obydwa narody. Jednym z nich był Festiwal Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze. Koncert nawiązywał do tradycji organizowanego w latach PRL Festiwalu Piosenki Radzieckiej. Reaktywowana impreza miała być powiązana z organizowanym w Petersburgu Festiwalem Piosenki Polskiej. W 2011 r. media w sensacyjnym tonie informowały o tym, że być może do Zielonej Góry przyjedzie sam Władimir Putin i wspólnie z artystami zaśpiewa jakąś piosenkę. Ostatecznie jednak do wizyty nie doszło, a po agresji na Krymie z festiwalu zrezygnowano.

Bogdan Zdrojewski wielokrotnie widoczny jest na zdjęciach z dokumentu „Reset”. Uczestniczy w spotkaniach z władzami Federacji Rosyjskiej, oklaskuje ich wystąpienia, bierze udział w organizowanych z okazji wizyt wydarzeniach. W jednym z odcinków szczegółowo omawiany jest przyjazd prezydenta Dmitrija Miedwiediewa do Polski. Zdrojewski nie jest postacią anonimową. Na jednym z ujęć widać wyraźnie, że rosyjski przywódca go rozpoznaje, a obaj mężczyźni wymieniają uprzejmości i porozumiewawcze spojrzenia.

To właśnie przy okazji tej wizyty, najpewniej za wiedzą, a być może przy współorganizacji Ministerstwa Kultury, odbył się kameralny koncert polskich artystów, którzy występowali przed prezydentem Rosji. Wśród nich Artur Barciś, Maciej Maleńczuk i inni. Wszystko zaś z pełną świadomością agresywnych działań, które Rosja podejmowała w ostatnich latach. Wojna w Czeczenii, atak na Gruzję, głośne morderstwa na politycznym tle.

Te i inne sytuacje nie przeszkadzały w realizacji polityki resetu i podejścia do relacji z rosnącym w siłę imperialnym mocarstwem na zasadzie bezrefleksyjnego powiedzenia „business as usual”. Ministerstwo Kultury kierowane przez Zdrojewskiego nie było tu wyjątkiem. Otępienie i brak refleksji posunęły się do tego stopnia, że kiedy Rosja zaatakowała Krym, resort miesiącami zwlekał z podjęciem decyzji dotyczącej dalszej współpracy z agresorem.

- Jesteśmy zdumieni, że minister Zdrojewski - po agresji Rosji na Krym - nie wycofał się z udziału Ministerstwa Kultury w organizacji Roku Polskiego w Rosji i Roku Rosji w Polsce - mówił w marcu 2014 r. ówczesny poseł PiS Kazimierz Ujazdowski. Chodziło o wspólną inicjatywę organizacji cyklu wydarzeń o charakterze kulturalnym, gospodarczym czy naukowym.

- Mamy poczucie, że premier Donald Tusk i minister Zdrojewski robią politykę na pokaz - jedna jest na użytek obywateli, wyborców, kiedy Tusk przedstawia się jako wielki krytyk prezydenta Putina, a realna polityka oznacza intensywny dialog z Rosją i zaufanie do Rosji - mówił podczas konferencji prasowej Ujazdowski.

- Dlaczego nie wycofał pan udziału Ministerstwa Kultury w Roku Polskim w Rosji i Roku Rosji w Polsce w 2015 r.? - pytała następnego dnia w radiowej Trójce redaktor Beata Michniewicz.

- Żadna decyzja rzeczywiście jeszcze nie zapadła. Po drugie przyglądamy się temu programowi. Po trzecie wierzymy w świat kultury, w mądrość instytucjonalną i przypominam, że nie mamy roku polskiej kultury w Rosji, tylko mamy Rok Polski w Rosji zaprojektowany w 2012 r., na który składają się różne przedsięwzięcia, m.in. promocja polskiej żywności, współpraca gospodarcza, różne elementy składające się także na promowanie niektórych naszych produktów. Jest to działanie niezwykle złożone, niezwykle skomplikowane. Nie można tak z dnia na dzień, nagle, pod wpływem wyborów podejmować decyzji, które dotyczą wielu podmiotów - tłumaczył się z braku decyzji Zdrojewski.

Minister grał na czas, a odpowiedzialność próbował zrzucić na artystów.

- Nie żyjemy w okresie Łunaczarskiego czy Sokorskiego. W moim biurku w szufladzie nie ma paszportów ludzi kultury i mam nadzieję, że te czasy słusznie minione nie wrócą - uzasadniał.

Ostatecznie ministerstwo odwołało swój udział w wydarzeniach w lipcu 2014 r.

Zaangażowanie Zdrojewskiego w budowanie relacji polsko-rosyjskich na poziomie ministerialnym zakończyło się wraz z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Kiedy objął mandat, podobnie jak jego pryncypał, zamienił krajowe otoczenie na europejskie salony.
Dziś włącza się do frontalnego ataku na próby rozliczania polityki resetu realizowanej przez rząd Donalda Tuska i resort, którym kierował. Podczas tegorocznych obrad Senatu był niezwykle aktywny w związku z planami utworzenia komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich w Polsce.

- Jestem z ramienia Senatu także członkiem KRS-u. Na jednym z zespołów postulowałem, aby wyrazić negatywną opinię o tym projekcie także z innego powodu. Otóż zakłóca on podział władzy. Politycy uzurpują sobie prawo do władzy sądowniczej. Niedopuszczalne w żadnym demokratycznym państwie. W żadnym demokratycznym ustroju. Jest to ewidentne naruszenie trójpodziału władzy - grzmiał z mównicy.

Insynuował także, że powołując komisję, rządząca większość chce ukryć własne winy.

- Każdy, kto zwróci uwagę na wypowiedzi polityków, musi mieć wątpliwość podstawową, czy ta komisja ma powstać po to, żeby odkryć wpływy rosyjskie, czy je ukryć? Marine Le Pen, która powołała taką komisję we Francji, chciała krótko mówiąc ukryć wszystko to, co było związane z pożyczkami [jej partii od Rosji - przyp. aut.]. Doprowadzić do tego, aby w opinii publicznej pojawiły się informacje, które będą ją wybielać, a przynajmniej zasieją wątpliwość - argumentował, próbując stawiać znak równości między francuskimi nacjonalistami sympatyzującymi z Kremlem a jawnie wrogim mu PiS-em.

Ostatecznie jednak całą swoją przemowę sprowadzał do polityki i celu, jakim jest atak na opozycję.

- Mamy do czynienia z niezwykłą próbą ataku na całą opozycję, bo jej przedstawicielem jest Donald Tusk, na doprowadzenie do sytuacji, w której będziemy znowu przedmiotem wstydu krótko mówiąc. I tylko jedną rzecz mam na koniec na pocieszenie. Że ten rząd i jego rozmaici przedstawiciele, za co się nie zabiorą, to muszą to spieprzyć, i to też spieprzą, mam nadzieję - zakończył swoją tyradę.

Senatora, a obecnie kandydata w wyborach do Sejmu pytamy o sprawę podczas konferencji prasowej Koalicji Obywatelskiej. Najpierw długo unika konkretnej odpowiedzi. W końcu dociskamy:

- Czy żałuje pan polityki resetu prowadzonej przez rząd Donalda Tuska i w pana ministerstwie wobec Rosji z tamtych lat?

Zdrojewski odpowiada:

- W Ministerstwie Kultury mogę powiedzieć, że każda aktywność służyła polskiej racji stanu i polskiej kulturze. Nie znajdzie pan żadnego przykładu, aby było inaczej - poruszony odpowiada krótko, a konferencja dobiega końca.

Jego zdenerwowanie jest zrozumiałe. Zdrojewski dobrze wie, że argumenty przeciwników polityki resetu z Rosją oraz opowiedziana w telewizyjnym serialu historia zyskały uznanie. Dokumenty, fakty i wydarzenia logicznie się łączą i stawiają ówczesne polskie władze w złym świetle. Właściwie, z uwagi na ciężar gatunkowy wielu oskarżeń, powinno się napisać, że stawiają je w cieniu niezwykle mrocznej i przygnębiającej opowieści. Historii, o której chcielibyśmy zapomnieć, ale którą z uwagi na polską rację stanu trzeba do szpiku kości wyjaśnić.

Wrocławska konferencja z udziałem Bogdana Zdrojewskiego

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska