Urzędnicy i odpowiedzialne służby ruszyły się zza biurek dopiero po interwencji Gazety Wrocławskiej. Rozdzwoniły się telefony i w ciągu godziny na Kamieńskiego woda przestała się lać z uszkodzonej rury.
- Ponoć sprawa zaszła bardzo wysoko - mówi nam Adam Stankiewicz z rady osiedla i dodaje, że nie może być tak, żeby służby kompletnie ignorowały poważne zgłoszenia od mieszkańców. - Rozumiem, że do awarii na obrzeżach miasta nie przyjadą w godzinę po zgłoszeniu, bo obowiązuje jakaś kolejność, ale doba powinna już wystarczyć. Przecież jeszcze chwila i woda wypłukałaby podbudowę, a ulica mogłaby się zapaść w tym miejscu - zauważa.
Stankiewicz dodaje, że na jutro razem z radnymi z kilku innych osiedli jest umówiony na wizytę u prezydenta Rafała Dutkiewicza. - Na pewno będę rozmawiał z prezydentem o zdyscyplinowaniu służb miejskich, bo opieszałość w ich pracy jest porażająca - mówi nam radny.
Dlaczego Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, do którego należy usuwanie takich awarii i usterek, zareagowało tak późno? Jak mówi nam Estera Zuzel z MPWiK, wyciek na ul. Kamieńskiego był spowodowany wymianą rur wodociągowych pod ul. Redycką. Mówiąc ściślej, są tam wymieniane elementy magistrali (rury o dużej średnicy - przyp. red.) wodociągowej. – Podczas prac nastąpił wyciek, jest to zdarzenie losowe i czasami podobne wypadki się zdarzają. Awaria została właśnie usunięta – twierdzi Estera Zuzel. Urzędniczka tłumaczy, że nawierzchnia zostanie tam odtworzona przy okazji prac na ulicy Redyckiej. Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego zareagowano tak późno i woda, za którą wszyscy płacimy, wylewała się przez dwa dni na jezdnię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?