KGHM Gdyby nie ich upór i wiara, nie byłoby zagłębia miedziowego.

Artykuł sponsorowany
Nie byłoby tu kopalń, hut i tysięcy miejsc pracy. Nie byłoby tradycji górniczych

60 lat temu Jan Wyżykowski rozpoczął wielką historię

Wielu z nas przez całe życie marzy, by zapisać się na kartach historii. Jednak tak niewielu udaje się ta trudna sztuka. Bo żeby trafić pod strzechy, trzeba mieć duszę odkrywcy. Zawsze najgorzej być tymi pierwszymi, bo pionierzy ponoszą najwyższe koszty…

Czy o tym marzył młody Jan Wyżykowski, odkrywca polskiej miedzi, opuszczając rodzinny Haczków i wstępując do seminarium? Tego nie wiemy. Pewne jest jednak to, że jako jeden z dziesięciorga rodzeństwa wyróżniał się inteligencją, uporem i wytrwałością. Te cechy sprawiły, że mieszkańcy zagłębia miedziowego, na zawsze zapamiętają go nie tylko jako wybitnego inżyniera, który dokonał geologicznego odkrycia na skalę światową, znajdując jedne z największych złóż rud miedzi, ale przede wszystkim jako „ojca” regionu, dzięki któremu na zawsze zmieniło się oblicze Lubina, Polkowic, Głogowa i Legnicy.

Jego młodzieńcza decyzja, którą Jan Wyżykowski podjął tuż po II wojnie światowej, o porzuceniu seminarium była znamienna dla rozwoju polskiego przemysłu wydobywczego. A studia na Wydziale Górniczym AGH oraz późniejsza praca w Państwowym Instytucie Geologicznym, gdzie tworzono właśnie dział rud, zaowocowały tym, że świat usłyszał o małej wsi Sieroszowice pod Polkowicami. Właśnie tam, po pięciu latach mozolnej pracy, niczym poszukiwacze złota zza oceanu, zespół badawczy kierowany przez inż. Jana Wyżykowskiego dokonał przełomowego odkrycia. To była ponura deszczowa sobota 23 marca 1957 roku.

W 60. rocznicę odkrycia złoża rud miedzi w Polsce, pracownicy KGHM Polska Miedź S.A. oraz mieszkańcy Lubina i okolic wspominają początki zagłębia miedziowego i sylwetkę człowieka, bez którego nie byłoby tu nas dzisiaj.

Niepokorny człowiek o wielkim sercu

W pamięci najbliższych Jan Wyżykowski pozostanie społecznikiem i człowiekiem działającym na rzecz humanizacji zawodów technicznych.

Żona wspomina go jako patriotę, dla którego ojczyzna i tradycja były najważniejsze. Kobieta po tylu latach doskonale zdaje sobie sprawę, że jej udział w odkryciu miedzi jest nieoceniony.

- Jan był stuprocentowym naukowcem, pochłoniętym swoją pracą. Był gościem w domu. Ja byłam młoda, ale rozumiałam to - powiedziała nam wdowa po Janie Wyżykowskim. - Mąż się nie zajmował polityką, nie interesowały go takie sprawy. Tylko miedź. Jan nigdy specjalnie mnie nie wychwalał, ale właśnie może miesiąc przed śmiercią powiedział mi - to dzięki tobie ja odkryłem miedź. Jan miał świadomość, że mógł się oddać pracy naukowej tylko dlatego, że ja wzięłam na siebie wszystkie inne obowiązki.

Jednak początki poszukiwań rud miedzi, surowca tak strategicznego dla rozwoju polskiego przemysłu, nie były wcale łatwe. Wyżykowski musiał zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu i nieprzychylną władzą. Grożono mu, zarzucano działalność na szkodę państwa. Ale on się nie poddawał…

Pierwsze prace związane z poszukiwaniem złóż rud miedzi datują się od końca XIX w. Początkowo uważano, że w tym regionie kraju nie ma „wielkiej miedzi”. Sceptycy twierdzili, że gdyby była, dawno odkryliby ją Niemcy, którzy przed wojną prowadzili wydobycie w tzw. Starym Zagłębiu (kopalnie Lena, Konrad i Lubichów).

Połączyła ich wspólna pasja

Byli jednak ludzie, którzy przeciwności i nieprzychylne opinie mieli za nic. Jednym z nich był prof. Józef Zwierzycki z Uniwersytetu Wrocławskiego. Drugim - Jan Wyżykowski, który na podstawie koncepcji profesora opracował strategię prac poszukiwawczych. W 1957 r. jego upór i starania zostały nagrodzone. Swój udział w tym wiekopomnym odkryciu miało wielu ludzi, od pracowników naukowych po wiertniczych… Wszyscy oni do dziś z wielkimi emocjami wspominają pracę u boku Wyżykowskiego.

- Wszystko się zaczęło w miesiącu wrześniu w roku 1956, kiedy jako młody pracownik przedsiębiorstwa geologicznego w Pile przyjechałem do Sieroszowic. Może to była łąka, może jakieś ściernisko. Tam był kołek wbity w ziemię, a na nim napis Sieroszowice IG1. Nie trudno się było domyśleć, że to była lokalizacja otworu, który wyznaczył Wyżykowski. I on stał nad tym kołkiem, stał przed wielką niewiadomą - powiedział nam Mieczysław Bury, członek załogi wiertniczej, która wierciła otwór Sieroszowice IG- 1. - Ale udało się. Mile wspominam Sieroszowice i czas tam spędzony. Byliśmy tam prawie rok czasu.

Równie ciepłe wspomnienia o odkrywcy polskiej miedzi ma jego najbliższy współpracownik Andrzej Rydzewski, wówczas początkujący specjalista petrografii (przyp. red nauki o składzie i właściwościach skał).

- Byłem bardzo zestresowany, trzęsły mi się ręce, gdy wkładałem preparat pod mikroskop. To na podstawie mojej opinii miała zostać sporządzona pierwsza informacja o złożu, przekazana do władz Instytutu oraz Centralnego Urzędu Geologii - wspomina dzień 23 marca 1957 roku Andrzej Rydzewski, kiedy to Wyżykowski przywiózł na badania do stolicy cztery rdzenie, wydobyte podczas wierceń poszukiwawczych z otworu S-1 na głębokości 655,9-658,7 metrów w okolicach Sieroszowic.-Ale kiedy pobiegłem do Jana z informacją o tym, że miał rację, że udało się, i że to wszystko ma wielki sens, byłem spełnionym facetem.

Andrzej Rydzewski bardzo ciepło wspomina Jana Wyżykowskiego. - Był przede wszystkim kapitalnym szefem. Takich ludzi rzadko się spotyka. Był wspaniałym człowiekiem o wysokiej kulturze. Praca z nim, mogę powiedzieć, że była rwaniem do przodu. Jest mi bardzo przyjemnie, że mogłem kilka lat swojego życia spędzić współpracując z Janem. Będę szczery do bólu, nie spotkałem więcej takiego człowieka jak Jan po tym feralnym roku 1974 - mówi.
Sześć miesięcy później ekipa Wyżykowskiego znalazła w Lubinie, na głębokości ponad 600 m, rudę o jeszcze wyższej zawartości miedzi.

60 lat minęło jak jeden dzień

Mówi się, że odkrycia nie mają jednego ojca - jest w tym wiele prawdy. Bowiem na odkrycie złoża wpływ miała praca badawcza wielu geologów i trud pracowników technicznych, którzy zapoczątkowali pełną sukcesów historię KGHM. Władysław Adamski, Antoni Tokarski, Franciszek Ekiert, Antoni Graniczny, Roman Osika, Andrzej Rydzewski, Jan Tomaszewski, Eugeniusz Wutzen i Józef Zwierzycki, to oni obok Jana Wyżykowskiego są dziś uważani za ojców założycieli zagłębia miedziowego. Po 60 latach od przełomowego odkrycia polskie złoże miedzi eksploatują trzy kopalnie podziemne: Lubin, Polkowice-Sieroszowice oraz Rudna. Miasta rozrosły się. Trudno dziś znaleźć rodzinę, która nie ma powiązań z największym pracodawcą w regionie - KGHM.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska