Zdzisław G. stanął przed sądem oskarżony - ale nie przez prokuraturę, lecz adwokatkę osoby pokrzywdzonej: chorego na schizofrenię wrocławianina Grzegorza K. Z aktu oskarżenia wynikało, że Zdzisław G. w 2011 roku uzyskał od Grzegorza K. notarialne pełnomocnictwo. Na jego podstawie sprzedał obligacje, które Grzegorz odziedziczył po zmarłej matce. Pieniądze przywłaszczył.
Prokuratura prowadziła w tej sprawie śledztwo i dwa razy je umarzała, uznając, że nie ma dowodów, by doszło do przestępstwa.
W myśl prawa, w takiej sytuacji sam pokrzywdzony może wnieść oskarżenie do sądu. Rzadko się zdarza, by takie procesy kończyły się skazaniem.
W tym wypadku prywatny akt oskarżenia został przez sąd oceniony jako słuszny. Na początku września wrocławski Sąd Okręgowy zgodził się, że doszło do przestępstwa i skazał Zdzisława G. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok jest nieprawomocny i oskarżony może składać apelację.
W procesie uczestniczyła prokuratura, ale nie popierała oskarżenia. Przeciwnie - jeszcze przed rozpoczęciem procesu wnosiła o umorzenie sprawy. Sąd zgodził się jednak z oskarżeniem prywatnym.
Do przestępstwa miało dojść w 2011 r. Grzegorz był sam ze swoim ojcem. Zmarła jego matka. Oskarżony i tato chorego Grzegorza znali się kilkanaście lat. Zdzisław G. obiecał im pomóc w załatwieniu formalności spadkowych związanych z majątkiem po zmarłej. Grzegorz udzielił mu też notarialnego pełnomocnictwa. Na jego podstawie oskarżony zajmował się m.in. rachunkiem w biurze maklerskim.
W ciągu kilkunastu miesięcy spieniężył obligacje warte ponad 230 tys. zł. Zdzisław G. przekonywał w czasie procesu, że oskarżenie jest niesłuszne, bo on sprzedawał obligacje na prośbę Grzegorza i jego ojca. To oni sami mieli go prosić o zajmowanie się obligacjami. Za każdym razem, gdy dochodziło do transakcji, Grzegorz i ojciec wyraźnie tego żądali. Oskarżony przekonywał, że pieniądze dawał ojcu chorego mężczyzny.
Przesłuchiwany jako świadek ojciec Grzegorza K. zapewniał sąd, że nigdy nie prosił o sprzedawanie obligacji. Nigdy też nie dostał pieniędzy, o jakich mowa w akcie oskarżenia, czyli przeszło 233 tysięcy złotych.
Nie ma żadnego pokwitowania potwierdzającego przekazywanie tak wielkich sum pieniędzy. Przyznał to w sądzie sam oskarżony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?