Miasto nie planowało przebudowy ul. Oraczy, więc 10 rodzin tam mieszkających postanowiło wystąpić z inicjatywą lokalną. W takich przypadkach mieszkańcy opłacają 10 proc. inwestycji, a gmina pozostałą kwotę.
- W 2009 roku urząd oszacował, że droga będzie kosztować 300 tys. zł, więc musimy zapłacić 30 tys. Do tego nie doszło. Po roku znów wystąpiliśmy z wnioskiem. Ponownie kwotę oszacowano tak samo, ale za sam projekt miasto chciało od nas już nie 10 tys. zł, a 15 tys. zł. Ta kwota miała być wliczona do naszej partycypacji w kosztach - opowiada Agnieszka Dasiak, mieszkanka ul. Oraczy. Jak mówi, ludzie liczyli się z tym, że wpłacą drugie tyle pieniędzy, ale nie więcej.
W wydziale inżynierii miejskiej usłyszeli, że prawo zna przypadki, kiedy mieszkańcy płacą jedynie 5 proc. kosztów, łudzili się, że może wpłacone 15 tys. wystarczy jako całość. Nie spodziewali się jednak, że kwota zamiast zmaleć, jeszcze wzrośnie. Kilka miesięcy później szacunkowa koszt budowy wzrósł z 300 tys. do aż 450 tys. zł.
- Mieliśmy wpłacić dodatkowo nie 15, a 30 tys. zł, podobno różnica wiązała się z utwardzeniem drogi. Kwota była dla nas zaporowa - mówi Dasiak.
Mieszkańcy prosili o jej obniżenie. - Nie potrzebujemy autostrady, tylko ciąg pieszo-jezdny z kostki. W biurze projektowym stwierdzili, że jak droga będzie o jedną trzecią węższa, to o tyle samo tańsza. Urząd miasta zgodził się na obniżenie naszego całkowitego wkładu z 44,5 tys. na 40 tys. Wielka mi łaska. I tak każdy musiałby dopłacić po 2,5 tys. zł. Nie stać nas na to. A działania urzędu mają znamiona wyłudzenia - mówi Jerzy Dyjakon, przewodniczący rady osiedla Wojszyce.
Za 15 tys. zł wpłacone przez mieszkańców powstał projekt. Problem w tym, że nawet gdyby dopłacili brakującą kwotę, już niebawem, we wrześniu, projekt straci ważność.
- Zaznaczono, że ostateczny koszt inwestycji będzie znany po opracowaniu dokumentacji i kosztorysów. Na etapie sporządzania wyceny przez Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta, warunki gruntowe w ul. Oraczy były nieznane. I w związku z tym nie można było przewidzieć dodatkowych kosztów - przekazuje Maja Berny z ratusza.
Mieszkańcy argumentują, że okoliczne ulice niedawno utwardzano, a warunki geodezyjne są tam podobne. Ale Berny tłumaczy, że pod ul. Oraczy jest sieć gazowa, o której ZDiUM nie wiedział. Aby zbudować tam utwardzoną drogę, trzeba sieć przesunąć.
Maja Berny wyjaśnia, że gdy mieszkańcy poznali ostateczny koszt, zrezygnowali, a budowa została wykreślona z realizacji. - Nie otrzymaliśmy brakującej części kwoty, dlatego droga nie powstanie. Z wpłaconych przez mieszkańców pieniędzy został opłacony projekt, takie są ogólnie znane zasady Programu Inicjatyw Lokalnych - dodaje Berny. - Należy pamiętać, że większość kwoty na budowę tej drogi zapłaciłoby miasto.
Ewa Mazur ze ZDiUM wyjaśnia, że projekt przewiduje nawierzchnię z kostki betonowej, 11 miejsc postojowych i dwa progi zwalniające. Mieszkańcy - by zaoszczędzić - wnosili o wybrukowanie części ulicy, ale wtedy byłby problem z odprowadzaniem deszczu. Pomysł ze zwężeniem drogi, jak mówi Mazur, nie dałby takich oszczędności, jak chcieliby mieszkańcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?