Wersja zdarzeń według pana Piotra jest taka - strażnicy miejscy myśleli, że pije alkohol. Podjechali i kazali mu się wylegitymować. - Nie wiem, może chodziło im o bluzę, która leżała na ławce. Nie wylegitymowałem się, bo byłem w szoku. Myślałem, że jak przedstawię swoje dane, to dostanę mandat, a ja nie piłem. Zresztą to wykazało badanie alkomatem na komendzie. Było 0,0 - mówi Piotr.
Student z Wrocławia opowiada, że strażnicy miejscy użyli wobec niego przemocy, skuli go kajdankami i szarpali. Chcieli, żeby wsiadł do auta. Nie zwracali uwagi nawet na jego okulary, które niemal zniszczyli. - Przez to wszystko muszę iść do lekarza. Cała sytuacja bardzo źle na mnie wpłynęła. Nie spałem kilka nocy - mówi nam Piotr. Zapowiada, że złoży skargę na działanie strażników.
Czytaj koniecznie: Grzelczyk: Straż miejska jest tak beznadziejnie wyszkolona, czy miasto tak potrzebuje pieniędzy?
Sławomir Chełchowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej we Wrocławiu tłumaczy, że strażnicy działali tak, jak powinni. - Widzieli, że mężczyzna pije alkohol w miejscu publicznym, dlatego zareagowali. Wynik badania nie świadczy o tym, że zatrzymany nie pił alkoholu. Dodatkowo nie chciał się wylegitymować. Co było wykroczeniem. Funkcjonariusze użyli siły fizycznej, ponieważ osoba nie stosowała się ich poleceń i stosowała bierny opór - mówi Sławomir Chełchowski. Rzecznik dodaje, że mężczyzna przyznał się do winy i przyjął mandat w wysokości 600 złotych - 500 zł za to, że nie chciał się wylegitymować, i 100 zł za picie alkoholu w miejscu publicznym.
Czy Waszym zdaniem zachowanie strażników miejskich było adekwatne do sytuacji? Czy powinni w taki sposób interweniować? A może student źle się zachował, nie chcąc się wylegitymować?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?