Ciekawym doświadczeniem była dla mnie też krótka dyskusja wrocławskich dziennikarzy w radiu, gdzie po prostu moi koledzy sprawę zignorowali. Sprowadzili bowiem całą rzecz do groźby rozmnożenia urzędników w terenie i retorycznego wedle nich pytania: a właściwie po co to? Jak wywnioskowałem, sens ma jedynie rozmnażanie administracji wojewódzkiej we Wrocławiu. A co na to sami zainteresowani? A różnie. Na razie nie widać euforii i stawiania kos na sztorc, by wyzwolić się spod wrocławskiego jarzma.
Przypomina mi się rok 1998, gdy dyskutowano nad likwidacją małych województw. W Warszawie politycy różnych opcji dogadali się ponad głowami tzw. terenu. A potencjalnych obrońców starej struktury, czyli małych województw, zneutralizowali w rękawiczkach, proponując powiaty. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęli wtedy zwolennicy utrzymania wojewody w Jeleniej Górze czy Legnicy, bo terenowi działacze zajęli się meblowaniem swojego starostwa. Pomysł Millera wywołuje siłą rzeczy do tablicy właśnie owe powiaty. Trudno je sobie wyobrazić wraz z 49 województwami. Ciekawe, gdzie chciałby szef SLD wpuścić potencjał energii tkwiący w starostwach - w mocniejsze gminy?
A co sami zainteresowani? Na razie w wypowiedziach dominuje polityczna poprawność. Prezydenci Jeleniej Góry i Wałbrzycha, jako ludzie Platformy Obywatelskiej, widzą w myśli Millera temat do dyskusji o tym, jak pomóc ich miastom. Ale po co od razu rewolucja, wyczuwam w ich głosach wątpliwość. Natomiast lewicowy gospodarz Legnicy podpisuje się pod tezami Leszka Millera w całej rozciągłości.
Ależ to czysta polityka i jedynie chwyt wyborczy szefa SLD - można przeczytać w komentarzach o idei powrotu do 49 województw. Ale są też już głosy, że nie 49, ale też nie 16 w dzisiejszej postaci. Wszystko bowiem sprowadza się do tego, jaka struktura będzie lepiej służyła rozwojowi danego regionu - małego czy dużego. A może administracja powiatowa nie musi pokrywać się z wodną, a ta z rejonem komendy wojewódzkiej policji, za ta z rejonami ochrony zabytków, geologii czy rolnictwa? - padają pytania.
Mnie, prowincjusza, akurat wywołanie sprawy województw cieszy. Nie tylko jako darmowa terapia na kompleksy. Bo przecież nie wszystko w samorządach i administracji gra jak należy. Po kilkunastu latach może trzeba postawić parę pytań. Choćby o to, dlaczego nadal aż tak wiele w gminie czy powiecie zależy od decyzji na górze. Zwłaszcza od dotacji z województwa czy rządu.
Dlaczego w jednym mieście buduje się jednocześnie wielką salę koncertową, szkołę muzyczną, teatr muzyczny, zoo, a w innym remont zabytku trzeba rozłożyć na 40 lat? To już nie różnice w możliwościach rozwoju, a przepaść. A 15 lat temu obiecywano nam co innego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?