Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jelcz-Laskowice: Oszustwo stulecia czy pranie pieniędzy?

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Tomasz Hołod
Czy mieszkaniec Jelcza-Laskowic oszukał na miliony złotych handlarzy aut z całej Polski? A może to fragment wielkiej afery z praniem pieniędzy przez gangsterów z Warszawy.

W tej historii pojawiają się relacje o milionach złotych w reklamówkach, ekskluzywnych prostytutkach i balangach z narkotykami. W tle jest znany detektyw Krzysztof Rutkowski, który - jak się okazało ostatnio- wcale detektywem nie jest, bo stracił licencję.

To oszustwo stulecia - alarmował Rutkowski, gdy miesiąc temu pojawił się we Wrocławiu. Na konferencji prasowej opowiadał, jak to mieszkaniec Jelcza-Laskowic Rafał L. wyłudził 15 mln zł, oferując auta po atrakcyjnych cenach. Zaufali mu klienci z całej Polski. Pieniądze wpłacili, ale aut nie dostali. Na pozór oszustwo jakich wiele.
Główny bohater, Rafał L., 10 lat temu był skruszonym przestępcą. Gangster, uczestnik oszustw podatkowych i narkotykowych transakcji, poszedł na współpracę z policją. Wyznał grzechy i wsypał wspólników. Potem żył spokojnie, prowadząc solarium.

Ale niedawno zainteresował się używanymi samochodami. Takimi, jakie sprzedają firmy leasingowe. Europejski Fundusz Leasingowy organizuje licytacje w internecie. Rafał L. w kilku wystartował, ale przegrał. Wtedy odszukał człowieka, który wygrał te licytacje. To biznesmen spod Wrocławia handlujący autami. Zawarli układ. Rafał wskazywał, jakie samochody chce kupić, a biznesmen wygrywał licytacje.

Zaczęło się w połowie marca od forda transita, BMW i audi S5. Rafał L. sprzedał je z zyskiem. Zaczął zamawiać coraz więcej aut i w ciągu kilku tygodni przez jego firmę przeszło ich kilkaset.

Auta kupowali od Rafała L. ludzie z całej Polski. Głównie na handel. - Samochody były po atrakcyjnych cenach - mówi Krzysztof Rutkowski. - Nawet do 40 proc. poniżej wartości. Tak oszust zdobywał zaufanie.

Na początku lipca biznes się skończył. Z placu EFL wyjechało kilkanaście samochodów wartych 750 tys. zł, choć Fundusz nie dostał za nie pieniędzy. Firma zawiadomiła prokuraturę. Dziś EFL sprawy komentować nie chce. Doniesienia zaczęły też składać osoby, które wpłaciły pieniądze za samochody i nie dostały ich.

Rafał L. przedstawia śledczym swoją wersję zdarzeń: samochodowym biznesem zainteresowali się gangsterzy z Warszawy. Przywieźli miliony złotych w reklamówkach i kupców. Nabywca płacił część ceny samochodu, jaka wpisana była na fakturze. Resztę dokładano z gotówki od gangsterów. Przy okazji goście z Warszawy świetnie się bawili.

- Luksusowy hotel, prostytutki sprowadzane samolotami z Warszawy. - Wiesz, noc z taką kosztuje 10 tysięcy złotych. Do tego góra kokainy - opowiada człowiek z półświatka.

Dlaczego więc świetna zabawa tak się skończyła? Według Rafała L. jeden z gangsterów na początku maja "na tydzień" pożyczył 12 mln w gotówce i nie oddał. Mieszkaniec Jelcza ratował się. Za pieniądze jednych klientów kupował auta innym. Wreszcie i te pieniądze się skończyły. Winny jest ludziom kilkanaście milionów.

Śledztwo musi odpowiedzieć na pytanie, czy relacja Rafała L. jest wiarygodna. Rutkowski w nią nie wierzy. - Rafał L. kłamie. Wybrał sobie kozła ofiarnego - mówi. Klienci, do których nasza gazeta dotarła, nie chcą rozmawiać. Tak samo rzekomy gangster, który miał wziąć 12 mln zł. - Rafał L. to oszust, słucha pan oszusta - rzucił do słuchawki i wyłączył się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska