Motywem byłby luzacki, nieco irytujący styl bycia Irka Grina, ubranego w t-shirt z podobizną Chucka Norrisa i napisem "Prawo i sprawiedliwość". Z papierosem w ustach, winem w dłoni, żartował z prezydentów Krakowa (bardzo złośliwie) i Wrocławia (z wyraźną sympatią) i nie kwapił się ogłosić werdyktu, który miał zapisany w komórce. Może i "zabójstwo na festiwalu" nie byłoby takie złe, bo Grin stwierdził, że po jego śmierci MFK poprowadzi Rafał Dutkiewicz, a i obecność na sali twórców literatury z dreszczykiem mogłaby ich zainspirować do napisania kolejnych powieści, rozgrywających się w Kawiarni Literatka albo pobliskiej ul. Nożowniczej.
Na razie prezydent Dutkiewicz ograniczył się do wręczenia 25 tysięcy złotych "od mieszkańców Wrocławia" redaktorom z WAB, które wydało debiutancką powieść Mariusza Czubaja "21:37". Pisarz opowiada w nim o śledztwie prowadzonym przez Rudolfa Heinza w sprawie makabrycznego morderstwa dwóch kleryków. Teoretyk i znawca kryminału przyjedzie do Wrocławia jutro. A za kilka miesięcy ukaże się jego druga autorska powieść z dreszczykiem (ma też na koncie dwie powieści napisane z Markiem Krajewskim).
Jeszcze przed galą z publicznością festiwalu spotkali się Andrzej Ziemiański, twórca m.in. sensacyjnej powieści "Ucieczka z Festung Breslau" i "Ich Troje" polskiego kryminału: Marcin Świetlicki, Gaja Grzegorzewska i wspomniany już Grin, twórcy zbrodniczego pastiszu zatytułowanego "Orchidea".
Ziemiański, wrocławski architekt i autor wielu bestsellerowych powieści s-f, m.in. trylogii "Achaja", opowiadał o fascynacji tajemnicami Breslau i wyboistej drodze pisarskiej.
- Spór z Markiem Krajewskim o wyłączność do kryminałów o Breslau? Proponowałem nawet kontynuację naszej dyskusji w mediach, ale Marek nie chciał - tłumaczył autor, który, sądząc po tytule najnowszej powieści, nadal nie czuje się literackim kłusownikiem na terenie słynnego autora "Śmierci w Breslau".
We wtorek i w czwartek spotkania z Jensem Lapidusem i Niemcem Janem Seghersem.
Andrzej Ziemiański prowadzi zresztą na festiwalu kryminału warsztaty literackie dla młodych autorów z całego kraju, którzy napisali opowiadania kryminalne z Wrocławiem w tle.
Autorzy "Orchidei" też wspominali o Marku Kra-jewskim. Jako prekursorze modnego już w całej Polsce kryminału retro. I jako pierwszym laureacie Nagrody Wielkiego Kalibru (2004). - Kiedy na przełomie 2002 i 2003 zakładałem Stowarzyszenie Miłośników Kryminału i Powieści Sensacyjnej "Trup w szafie" i organizowaliśmy w Krakowie pierwszy festiwal, w Polsce ukazywały się trzy rodzime kryminały w ciągu roku. W tym roku opublikowano dziewięćdziesiąt - cieszył się Irek Grin.
W poniedziałek spotkanie z autorką "thrillera moralnego" rozgrywającego się w Kotlinie Kłodzkiej. Dyrektor Grin żartował z Olgi Tokarczuk, że najpierw określiła swoją książkę "Prowadź swój pług przez kości umarłych" jako thriller, po czym przyznała, że dotąd jeszcze żadnego thrillera nie czytała. Przejęty z Krakowa wrocławski już festiwal kryminałów (niektórzy żartują, że to najbardziej zuchwała kradzież 2009 roku) dopiero się rozkręca.
We wtorek i w czwartek spotkania z Jensem Lapidusem i Niemcem Janem Seghersem, w środę Marek Krajewski wygłosi wykład o pisaniu powieści kryminalnych. MFK odbywa się w kawiarni Literatka (Rynek 56/57), a projekcje filmowe w kinie Warszawa (ul. Piłsudskiego 64 a).
PROGRAM Międzynarodowego Festiwalu Pora Kryminału znajdziesz w zakładce PLIKI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
