Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruboskórna baletnica

Radosław Ratajszczak
Od hipopotamów lepiej się trzymać z daleka - co roku te "milutkie" zwierzęta zabijają więcej ludzi niż lwy
Od hipopotamów lepiej się trzymać z daleka - co roku te "milutkie" zwierzęta zabijają więcej ludzi niż lwy Mikołaj Nowacki
W nocy z poniedziałku na wtorek w naszym zoo pojawił się kolejny malec. To już 35. hipopotam urodzony we Wrocławiu!

Mały hipopotam nilowy przyszedł na świat w basenie i to w wodzie spędza większość czasu. Nawet zanurzony ssie mleko matki. Choć ma dopiero kilka dni, jak każdy hipopotam pięknie pływa i nurkuje. Woda to prawdziwy żywioł tego zwierzaka. Na brzegu wydaje się nieco ociężały i niezdarny, jednak pod wodą porusza się z gracją baletnicy - spokojnie, łagodnie, z ogromnym wdziękiem.

Upodobanie hipopotama do wody znalazło nawet odbicie w jego nazwie - hippopotamus to po łacinie koń rzeczny. To zwierzę odwiedza brzeg zwykle w nocy, aby wrzucić coś na ząb. Do wyjścia zachęcają go smakowite trawy - główny składnik hipopotamiego menu. Choć wiele osób sądzi, że groźne zęby służą do polowania na ryby lub przeżuwania mięsa, każdy szanujący się hipopotam jest wegetarianinem.

A ogromne kły? Służą hipopotamom głównie do obrony. Biada temu, kto wpłynie na terytorium tego kolosa! Hipopotamy nilowe bardzo szybko się irytują i nie będą tolerować intruzów. Potrafią pogonić nieproszonego gościa - na lądzie osiągają prędkość 30 km na godzinę! A jeśli ktoś nadal ma ochotę na bliskie spotkanie z hipciem, powinien wiedzieć, że co roku te zwierzęta zabijają więcej ludzi niż lwy. Zwykle bronią się w ten sposób przed kłusownikami. Afrykańskie zwierzęta mają więcej rozumu i wiedzą, że lepiej nie drażnić tego gruboskórnego mieszkańca rzek. Tylko małe i chore hipopotamy są czasami atakowane przez aligatory. Dorosłego nie ma odwagi zaczepić nawet najzuchwalszy drapieżnik.

Hipopotamy nilowe są też niebezpieczne ze względu na wagę. To trzecie największe zwierzęta Afryki, zaraz po słoniach i nosorożcach. Ale zdarza się, że silny samiec osiąga wagę nosorożca czarnego, czyli dwie tony. Do tego małe rosną jak na drożdżach - ani się obejrzymy, a noworodek z wrocławskiego zoo przerośnie swoją matkę.
Terytorium hipopotama łatwo rozpoznać - ma on niezbyt przyjemny zwyczaj znakowania terenu kałem. Zwierzak rozrzuca odchody wokoło, poruszając energicznie ogonem. Dlatego podchodząc zbyt blisko ogrodzenia w zoo, trzeba liczyć się z niemiłymi konsekwencjami. Te fatalne maniery nie przeszkadzają jednak hipopotamom w nawiązywaniu bliskich znajomości. To bardzo towarzyskie zwierzęta, które żyją w dużych grupach.

Przywódcami stada są samce. Gromadzą one całe haremy samic - rekordziści mają nawet po kilkanaście żon! Każdy zna swoje miejsce w hierarchii. Ale w każdej grupie znajdują się tacy, którzy chcą szybko awansować. Wybuchają więc konflikty. Panowie muszą bronić swoich dam przed zakusami innych zalotników. Także samice nie należą do najłagodniejszych. Walki hipopotamów, w których bronią są ogromne zęby, niejednokrotnie kończą się poważnymi obrażeniami. Na szczęście rany tych ssaków goją się bardzo szybko i nie pozostawiają blizn. Gruba na 4 cm skóra szybko się regeneruje.

Choć ciężkie i niebezpieczne, hipopotamy nilowe nie sprawiają nam trudności w hodowli. Pierwsze pojawiły się we Wrocławiu już przed rokiem 1900. W ogrodach nie przemija im ochota na amory i na świat przychodzi wiele młodych. Niektóre ogrody zoologiczne mają nawet dylemat, co robić z licznymi ssakami. Nasze wrocławskie hipcie były już wysyłane do Niemiec, Włoch, a nawet Indii. Mieliśmy też wielki powrót do Afryki - jeden z naszych podopiecznych zawędrował aż do Kairu.

Oprócz dwóch hipopotamów nilowych, w zoo żyją także ich mniejsi bracia - para hipopotamów karłowatych, Elpunia i Carlos. Carlos przyjechał do naszej samiczki aż z Paryża. Jak przystało na mieszkańca miasta miłości, od razu zakręcił w głowie Elpunii. A nie było to łatwe. W przeciwieństwie do hipopotamów nilowych, karłowate to samotnicy. Żyją w pojedynkę, a w pary łączą się tylko na bardzo krótki okres rui. Wojownicze samice mogą zresztą bardzo dotkliwie pogryźć samca, gdy ten będzie zbyt natarczywym flirciarzem. Są one większe od partnerów, więc potrafią zrobić im krzywdę. U hipopotamów karłowatych na dwie samice rodzi się tylko jeden samiec, więc sprowadzenie Carlosa do zoo było nie lada wyczynem.

***
Radosław Ratajszczak - dyrektor wrocławskiego zoo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska