Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wicemarszałek Drab ma wyrok za fałszywe zeznania

Marcin Rybak, współpraca Piotr Kanikowski
Tadeusz Drab krył policjanta, który po pijanemu prowadził auto
Tadeusz Drab krył policjanta, który po pijanemu prowadził auto Fot. Dariusz Gdesz
Ostry kryzys we władzach województwa. Tadeusz Drab z PSL ukrywał, że ma wyrok.

Tadeusz Drab - wicemarszałek Dolnego Śląska i szef PSL-u w województwie dolnośląskim - został skazany na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę za składanie fałszywych zeznań. Z ustaleń sądu wynika, że kłamał w śledztwie, żeby kryć pijanego policjanta, który prowadził samochód i spowodował wypadek. Drab przekonywał, że to on, nie policjant, prowadził auto.

Wyrok wrocławskiego sądu rejonowego z grudnia ubiegłego roku uprawomocnił się w maju. Zgodnie z prawem Drab automatycznie powinien stracić funkcję wicemarszałka i pracę w zarządzie. Co więcej, zgodnie ze statutem PSL-u, przestał być członkiem tej partii.
Rzecz w tym, że Drab o swoich problemach nikomu nie powiedział. Sprawa wyszła na jaw wczoraj, gdy ujawniła ją "Gazeta Wyborcza Wrocław".

Politycy rządzącej Dolnym Śląskiem koalicji i opozycji są zgodni - Drab powinien odejść z zarządu województwa.
Zaskoczeni informacją o wyroku są wszyscy. Także partyjni koledzy Tadeusza Draba. Nawet nieprzychylni mu działacze PSL-u nie mieli pojęcia o całej sprawie.

PiS zażądał od marszałka Marka Łapińskiego, by jak najszybciej złożył wniosek o odwołanie Draba.
Jednak Łapiński zaapelował wczoraj do swojego zastępcy, by sam podał się do dymisji. Tego samego oczekują działacze PSL.
- Mam nadzieję, że reakcja marszałka Tadeusza Draba będzie właściwa - mówi szef klubu radnych PSL Wojciech Smoliński.

Zgodnie z prawem Drab automatycznie powinien stracić funkcję wicemarszałka i pracę w zarządzie.

Sam Drab w wywiadzie dla Radia Wrocław zapowiedział, że dymisji nie złoży. Prawdopodobnie dlatego w piątek w trybie pilnym został wezwany do warszawskiej centrali Polskiego Stronnictwa Ludowego. Według nieoficjalnych informacji, rozmawiał o całej sprawie z szefem partii Waldemarem Pawlakiem.

Co zrobi teraz marszałek Łapiński? W poniedziałek ma się spotkać z przewodniczącym sejmiku Jerzym Pokojem. Będą rozmawiać o procedurze odwołaniu Draba, gdyby ten nie podał się do dymisji.
Na poniedziałek wyznaczono również spotkanie Łapińskiego z szefami klubów radnych PO i PSL-u.
- PSL musi sobie z tą sprawą poradzić - mówi szef sejmikowych radnych PO Jarosław Charłampowicz.
- W naszej partii potrzebna jest reakcja ozdrowieńcza - powiedział nam wczoraj Tadeusz Samborski, były poseł PSL.
Jest on uznawany za jednego z największych krytyków Tadeusza Draba. Już jesienią ubiegłego roku zaatakował go podczas posiedzenia rady naczelnej PSL. Samborski nie zostawił suchej nitki na stylu, w jakim Drab sprawuje władzę w wojewódzkim PSL-u. Odpowiedzią były próby usunięcia Samborskiego z partii.
Były poseł miał być liderem listy kandydatów PSL-u do Sejmu w 2007 roku. Ale zamiast niego Drab na pierwsze miejsce wstawił Leszka G., szefa Izby Rolniczej, aresztowanego niedawno w związku z aferą z rozdzielaniem unijnych dotacji w Izbie.

- Powinno się wyrzucić wszystkich tych, którzy tworzyli w partii atmosferę aprobaty dla Draba - komentuje teraz Samborski.
Kazimierz Burtny, szef PSL w powiecie legnickim, zapowiada, że grupa działaczy będzie chciała szybko doprowadzić do odwołania Draba z funkcji szefa dolnośląskiego PSL-u.
Tadeusz Drab będzie drugim wicemarszałkiem, którego w najbliższym czasie trzeba będzie zastąpić. Właśnie trwają poszukiwania następcy Piotra Borysa z PO, który został europosłem.
Przypomnijmy też, że Drab nie jest pierwszym członkiem zarządu województwa, który ma problemy. Choć jego sprawa jest najpoważniejsza. Kłopoty miał Piotr Borys, gdy wyszedł na jaw bałagan w rozdzielaniu unijnych dotacji. W efekcie nadzór nad pieniędzmi z Unii powierzono Drabowi.

Kazimierz Burtny, szef PSL w powiecie legnickim, zapowiada, że grupa działaczy będzie chciała szybko doprowadzić do odwołania Draba.

Kłopoty miał też członek zarządu województwa Grzegorz Roman. Z tajnych nagrań CBA wynikało, że - będąc jeszcze urzędnikiem w magistracie - co najmniej dwa razy pomagał koledze biznesmenowi w zdobyciu kontraktów.

Żeby się św. Hubert nie obraził

Wieczorem 13 listopada 2005 roku przy ul. Wrocławskiej w Sobótce łada niva uderzyła w bramę
jednej z posesji.

Nie było świadków. Patrol drogówki zastał przy aucie pijanego wrocławskiego policjanta Marka W. Miał przeszło 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Próbował uprosić kolegów z drogówki, by zatuszowali sprawę. Nie zgodzili się.

Wtedy z telefonu komórkowego zadzwonił do Tadeusza Draba. Znali się z koła łowieckiego "Puchacz". Panowie twierdzili potem zgodnie, że wracali razem z polowania. Marek W. ustrzelił jelenia, a Drab dał mu wódki z myśliwskiej manierki. "Żeby się św. Hubert nie obraził" - tłumaczył Drab w fałszywych zeznaniach. Przekonywał, że to on prowadził samochód i spowodował wypadek. Wtedy zorientował się, że nie ma przy sobie prawa jazdy i "okazją" pojechał po nie do swego domu w sąsiedniej wiosce. Prokuratura i sąd nie uwierzyły. Badania śladów zapachowych z udziałem specjalnie szkolonych psów, wykluczyły, by prowadził Drab.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska