Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu rządzimy my!

Hanna Wieczorek
Gotowe szablony dzieci z Trójkąta mogły przytknąć do ściany oficyny i zamalować sprayem. Podwórko od razu zyskało nowy wygląd
Gotowe szablony dzieci z Trójkąta mogły przytknąć do ściany oficyny i zamalować sprayem. Podwórko od razu zyskało nowy wygląd Fot. Tomasz Hołod
Przez kilka miesięcy podwórko przy ulicy Komuny Paryskiej 55-57 we Wrocławiu było znane w całej Polsce: zdeterminowana grupa dzieci nie pozwoliła na budowę parkingu na ich ziemi.

Koparki zostały zatrzymane w 2007 roku, a władze Wrocławia obiecały, że zamiast pylistego klepiska dzieci dostaną prawdziwy plac zabaw i boiska. I słowa dotrzymały. Po dwóch latach na podwórku przy Komuny Paryskiej są boiska, ławeczki, piaskownica, zjeżdżalnia, drabinki. Smętne otoczenie odrapanych kamienic ożywia zieleń otaczająca dziecięcy azyl. Ale to droga zabawa: urządzenie tego wszystkiego kosztowało blisko dwa miliony złotych.

Ale życie nie jest idyllą. Szybko okazało się, że nie tylko dzieci lubią miłe otoczenie. Ich ziemia, ich ławeczki, ich boisko, ich plac zabaw stał się miejscem wieczornych i nocnych spotkań dorosłych.
- Rano wokół ławek porozrzucane są butelki po piwie i inne śmieci - denerwuje się Barbara Kaup, mama Patryka i Christiana (Christian stał na czele protestu).

Murale powstały w jedną słoneczną sobotę.

- A przecież dzieci protestowały nie po to, żeby przygotować miejsce dla pijaczków - dodaje inna mama.
Mamy chwalą policjantów z Rakowca, którzy obiecali sprawdzać, czy na podwórku jest spokój. Szczególnie komisarz Katarzynę Winter, komendant komisariatu policji na Rakowcu. Bo pani komendant obiecała, że jeśli chuligani zaczną dewastować plac zabaw, to wystarczy jeden telefon, a patrol na pewno się tam szybko pojawi. Dzieci już wiedzą, pod jaki numer zadzwonić.

Agnieszka Korzeniowska z Zarządu Zasobu Komunalnego, który jest właścicielem podwórka, pokazuje kolorowy mural na jednej z oficyn.
- To jest podpis dzieci i ostrzeżenie dla nieproszonych gości. Mam nadzieję, że dzięki tym pracom dzieci i ich rodzice jeszcze bardziej zwiążą się z podwórkiem i będą się czuli odpowiedzialni za ten teren.

Murale powstały w jedną słoneczną sobotę. Ale przygotowania trwały znacznie dłużej. Najpierw były warsztaty dla dzieci w świetlicy Oaza przy ul. Worcella.
Przygotował je Bartosz Maria Ślusarski, absolwent wrocławskiej ASP - dyplomowany artysta streetartu.
- Trochę się bałem, bo nie mam żadnego przygotowania pedagogicznego - opowiada.- Zaczęliśmy od podpisów, bo wydawało mi się, że to najłatwiejsze. Pokazałem, jak się je przygotowuje i zapadła śmiertelna cisza. Nikt nic nie mówił, nikt nic nie robił. Zdrętwiałem, ale potem zadałem sakramentalne pytanie: "Może komuś pomóc?". I ruszyło.

Na warsztatach dzieci przygotowały szablony: najpierw było robienie zdjęć, potem odrysowywanie konturów postaci o naturalnych wymiarach i wycinanie szablonów. I w końcu przyszedł czas na murale. Gotowe szablony można było przytknąć do ściany oficyny i zamalować sprayem.
Chłopcy już na początku warsztatów mówili, że chcą obok swoich postaci mieć WKS Śląsk.
Bartosz Ślusarski zastanawiał się, jak z to zrobić, bo przecież nie chodziło o zrobienie wielkiej reklamy Śląska. Ale udało się znaleźć złoty środek - kolorowe logo Śląska jest widoczne, ale nie zdominowało dziecięcych postaci.

- Na warsztaty chodziło kilkanaście osób - opowiadają bliźniaczki Sandra i Karolina. - Ale na malowanie przyszło znacznie więcej. Każdy mógł chociaż raz psiknąć sprayem.
Siostry i ich koleżanki, Ewelina i Iza, są dumne z podwórka, murali i napisu: "Tu rządzimy my!". Dziewczynki tłumaczą, że brały udział w proteście, a teraz bawią się na swoim podwórku. Najchętniej na drabinkach, ale czasem grają z chłopakami w piłkę.

Gotowe szablony można było przytknąć do ściany oficyny i zamalować sprayem.

W przeciwieństwie do dziewczynek chłopcy nie są roz-mowni. Trudno od nich wyciągnąć coś więcej niż tylko krótkie zdania, że podwórko jest cool. Można na nim pograć w piłkę i dobrze, że na murze jest logo ich Śląska. A co robią, kiedy nie grają w nogę na swoim podwórku? Następuje krótka wymiana znaczących uśmieszków i pada: "Bujamy się po bramach".

We Wrocławiu jest jeszcze bardzo dużo podwórek, które aż się proszą o remont, boisko, plac zabaw z kolorowymi zjeżdżalniami i drabinkami.
- Zdajemy sobie z tego sprawę - mówi Agnieszka Korzeniowska. - I powoli je porządkujemy, ale znacznie łatwiej jest nam coś zrobić, jeśli widzimy, że mieszkańcy są zaangażowani, że czują się gospodarzami tego miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska