Krutin: Umiem odmawiać politykom

Minął rok, odkąd stanął Pan na czele KGHM. Był trudny?

To jeden z trudniejszych okresów w moim życiu zawodowym. Ale satysfakcja z dokonań jest ogromna. Największym sukcesem tego zarządu jest strategia na lata 2009-2018. KGHM potrzebował odpowiedzi na pytanie, co będzie, kiedy za 20-30 lat wyczerpią się złoża. Mamy miedź na kolejnych 50 lat, ale w głębokich pokładach. Musimy znaleźć technologię, która pozwoli ją wydobyć. W ten sposób możemy zapewnić zagłębiu byt na najbliższe 70-80 lat.

Doceniła to rada nadzorcza, przyznając zarządowi premie. To mogło rozdrażnić załogę, która nie dostała podwyżek, bo trwa kryzys.

Pracownikom KGHM premie za 2008 rok zostały wypłacone już wcześniej. Tylko zarząd odbiera swoją premię teraz. Na termin nie mamy wpływu. Zestawianie tej wypłaty z kryzysem jest nieporozumieniem. A na podwyżki nie godzimy się dla dobra firmy, w której koszty pracy przekroczyły 40 procent wszystkich kosztów. Poziom wynagrodzeń w KGHM jest satysfakcjonujący. Ale jesteśmy skłonni do realnych rozmów na ten temat.

Czy spółka oszczędza również na wydatkach swojego zarządu?

Zaczęliśmy od siebie. Zlikwidowaliśmy biuro w Pradze. Kończymy likwidację przedstawicielstwa w Anglii. W zarządzie zamiast pięciu osób są trzy. Zostało kilka samochodów, resztę sprzedaliśmy. Nową zasadą jest to, że w posiedzeniach rad nadzorczych spółek zależnych pracownicy KGHM uczestniczą za darmo. Wnioskowaliśmy, żeby nie było waloryzacji wynagrodzeń zarządu. Zrezygnowaliśmy z pakietu zdrowotnego. W porównaniu z poprzednim, obecny zarząd otrzymuje w sumie o kilkanaście tysięcy złotych mniej.

Rozmawiał Pan z akcjonariuszami o pozostawieniu całego zysku za ubiegły rok w spółce?

W maju odbędziemy taką dyskusję.

Jakie są argumenty? Czy chodzi o inwestycje?

Decyzja o piecu zawiesinowym w hucie w Głogowie została podjęta. Podobnie jak ta o budowie bloków parowo-gazowych w Polkowicach i Żukowicach. Na roboty przygotowawcze w poprzednich latach wydawano 300-350 mln zł. My, w 2008 roku, przeznaczyliśmy na ten cel 620 milionów złotych, a w tym planujemy ponad 600 mln zł. Na maszyny górnicze wydamy ponad 200 milionów złotych.
Strategia zakłada również eksploatację zagranicznych złóż miedzi.
Obawiam się, że zagraniczne projekty będą komentowane pod kątem niepowodzenia kopalni KGHM w Kongo. Chcemy inwestować w podmioty prowadzące wydobycie lub w ostatniej fazie przed rozruchem, i tylko w stabilnym politycznie regionie. Na moim biurku leży 15 projektów wybranych według tych kryteriów.

Politycy próbowali wykorzystywać KGHM do swoich celów. Zdarzyło się Panu podejmować decyzje pod takim naciskiem?

Nie miałem złudzeń: skoro dominujące udziały ma Skarb Państwa, to w jakimś stopniu spółka musi realizować cele rządu. Różnica polega na odwróceniu proporcji: decyzje polityczne nie stanowią już 90 procent, jak w przeszłości, ale 10 procent. Jest mi łatwiej odmawiać politykom, bo jestem bezpartyjny.

Ile jeszcze wytrzyma Pan w KGHM?

Jestem w stanie długo wytrzymać. Ojciec, który twardą ręką trzyma rodzinne wydatki i nie spełnia zachcianek dzieci, później bywa przez nie doceniany. Mam nadzieję, że mieszkańcy zagłębia miedziowego będą mnie kiedyś tak wspominać.

Chcą więcej
W czwartek, na spotkaniu ze związkami zawodowymi, zarząd zaproponował jednorazową wypłatę w wysokości 2 tys. zł dla pracowników spółki oraz podniesienie odpisu na pracowniczy program emerytalny z 3 do 5 proc. Powodem są lepsze od spodziewanych wskaźniki w I kwartale i niższe koszty produkcji. Związki zgodziły się tylko w punkcie dotyczącym PPE. Domagają się wypłaty 5 tys. zł i wprowadzenia pakietu medycznego dla załogi od 1 lipca 2009 r. Kolejne rozmowy odbędą się w przyszłym tygodniu.