Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopciuszek, kwiaty śliwy i winna kiełbasa, czyli święta w Czechach

Małgorzata Pałach-Rydzy
Mimo że Czesi to najbardziej zateizowany naród Europy, nie wypierają się chrześcijańskich korzeni
Mimo że Czesi to najbardziej zateizowany naród Europy, nie wypierają się chrześcijańskich korzeni Małgorzata Pałach-Rydzy
Nad placem Wacława w Pradze unosi się zapach grzanego wina i prażonych migdałów. Częściej niż "Last Christmas" słychać na jarmarku śpiewane po czesku świąteczne piosenki i kolędy. Ma być ciepło, miło, rodzinnie i tradycyjnie. W języku czeskim nie funkcjonuje "Boże Narodzenie". Czesi posługują się słowem "Vánoce", które prawdopodobnie pochodzi od staroniemieckiego "wahnachten", złożonego z dwóch części: wiha - (świecić) i Nacht (noc).

Żeby ze wszystkim zdążyć na czas, przedświąteczne zabiegi należy zacząć z wyprzedzeniem. Zakupy, wypieki, pakowanie prezentów. Ale nie tylko to.

Najpierw 4 grudnia, w dzień Świętej Barbary, należy zerwać kilka gałązek wiśni lub śliwy i włożyć je do wazonu z wodą. Jeśli mają odpowiednie warunki, pięknie rozkwitną na Wigilię. - U mnie w domu "rozkvetlé barborky" są obowiązkowe. W tym roku oczywiście też mam przygotowane. Stoją w wodzie i czekam, aż pojawią się kwiaty. To jest dla mnie najpiękniejsza świąteczna dekoracja - zachwyca się prażanin David Bulhar.

Choinka może pojawić się w domu kilka dni przed Wigilią, ale przystraja się ją dopiero 24 grudnia. I - co ważne - nie prędzej niż po obejrzeniu "Kopciuszka".

- To już się stało tradycją. Od wielu lat, zawsze 24 grudnia rano, czeska telewizja nadaje film "Kopciuszek" ("Popelka"). Oglądałem w dzieciństwie, oglądam do tej pory i nie mam ani jednego znajomego, który wyobrażałby sobie ten dzień bez obejrzenia baśni - twierdzi David. - Właściwie to nie ma nic wspólnego ze świętami. Podobno ze względu na problemy z budżetem reżyser był zmuszony nakręcić film w zimie. I może dzięki temu ta sceneria i atmosfera filmu jest taka tajemnicza, bożonarodzeniowa. Ach, no i Eva Hrušková w głównej roli… W dzieciństwie wszyscy moi koledzy się w niej kochali - śmieje się prażanin.

Tutaj Ježíšek rozdaje wszystkim radość

Pod drzewkiem oczywiście znajdą się prezenty. Czechom przynosi je Ježíšek. W składanych przed świętami życzeniach, oprócz tradycyjnych "szczęśliwych i wesołych", pojawią się też popularne: "Bogatego Ježíška". - Dziś już prawie nikt nie łączy go z Jezusem Chrystusem - zastrzega David. - To raczej taka postać, która jest tylko elementem tych świąt.

Elementem, który - jak się okazuje- znalazł się w zagrożeniu. Przed kilkoma laty powstał projekt o nazwie "Zachraňte Ježíška", którego celem jest ratowanie czeskiej tradycji przed amerykańskim Santa Clausem.

- Walczymy o tradycyjne czeskie święta i zwyczaje. W przeszłości wciskano nam Dziadka Mroza, 20 lat po rewolucji panoszy się tu Santa Claus - mówią pomysłodawcy. Za pośrednictwem internetowej strony oraz sieci socjalnych można podpisać petycję i dowiedzieć się o organizowanych happeningach. Najważniejszym celem jest "zachowanie piękna i oryginalności czeskich świąt dla przyszłych pokoleń". Akcji co roku towarzyszy zbiórka pieniędzy, które przeznacza się na cele charytatywne. W ubiegłym roku pomagano chorym na raka dzieciom.

JAKIMI SPECJAŁAMI ZAJADAJĄ SIĘ CZESI PODCZAS ŚWIĄT? CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE (KLIKNIJ)
Zanim jednak zaczną szeleścić rozpakowywane upominki, rodzina zasiądzie do kolacji. Podobnie, jak w Polsce, należy ją rozpocząć wraz z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdki. I zgodnie ze zwyczajem nie należy do tego momentu jeść przez cały dzień. Dzieciom, którym trudno dotrzymać postu, obiecuje się, że jeśli wytrwale doczekają do wieczora, zobaczą złote prosiątko.

Kolację naturalnie zaczyna się od zupy. Do wyboru - rybna lub z soczewicy. Tradycyjnie na stole musi znaleźć się karp podany z sałatką ziemniaczaną. Coraz częściej wypierają go jednak inne ryby: pstrąg albo łosoś. W niektórych domach popularna jest tzw. winna kiełbasa serwowana na gorąco.

- W moim domu ten wieczór jest przeznaczony na podsumowanie mijającego roku - mówi Zoja Adamčeková, Słowaczka od kilkunastu lat mieszkająca pod Pragą. - Przed kolacją tata albo ja wygłaszamy okolicznościową mowę i oczywiście wszyscy wtedy płaczemy.

Ważne, żeby w tym czasie nikt nie był sam

W każdym kościele odbędzie się uroczysta msza. Nazywa się ją "północną",nawet jeśli w wielu parafiach zaczyna się nie o północy, a wieczorem. Przychodzą na nią tłumy ludzi. Mówi się o nich "jednoročáci", bo to jedyny dzień w roku, kiedy idą na mszę.

- To jest oczywiste, że po kolacji idzie się do kościoła. Ale mało kto łączy to z religią - podkreśla David. - To raczej taki nawyk, część tego, co się składa na świąteczne zwyczaje. Ludzie chcą raczej pośpiewać kolędy, po mszy udać się jeszcze na spacer, spotkać ze znajomymi, pogadać, pooglądać świątecznie rozświetlone miasto.

- Moi rodzice są wierzący i właśnie dlatego nigdy nie chodzą na północną mszę - mówi Zoja Adamčeková. - Niestety, kościół jest wówczas pełen ludzi, którzy zupełnie nie wiedzą, jak się tam powinni zachować. A to się szczególnie nie podoba mojemu tacie.
25 i 26 grudnia, podobnie jak Wigilia, są dniami wolnymi od pracy. Ale o ile Wigilia jest przeznaczona dla najbliższej rodziny, pozostałe dwa dni poświęca się dalszym krewnym.

- Jeśli masz ciocię czy kuzyna, którego nie widujesz przez długie miesiące, właśnie w te dni jest okazja, żeby nadrobić towarzyskie zaległości - uśmiecha się David. - Godzinami siedzimy z gośćmi przy zastawionym stole albo sami odwiedzamy bliskich.

Tereza Tomášková pochodzi z Brna, ale od kilku lat mieszka ze swoim chłopakiem w Pradze. - To jest specyficzne, że nie spędzamy świąt we dwójkę. Ale nasi rodzice są rozwiedzeni i żadne z nas nie chce, żeby jego mama była w tym czasie sama. Co roku więc on spędza Wigilię ze swoją, a ja ze swoją. I nie jest to takie złe wyjście, bo potem widuję się jeszcze z pozostałymi krewnymi - opowiada.

"Vánoce" to są święta dla wszystkich

Dziś nie bardzo widać w tych świętach związki z religią. Niemniej widoczna jest potrzeba czynienia dobra. Pod koniec grudnia w Czechach wyraźnie przybywa akcji charytatywnych - są koncerty, licznie organizowane zbiórki pieniędzy, ale i zupełnie prywatne inicjatywy. Bohdan, Morawianin, od wielu lat mieszkaniec Pragi, postanowił zrobić w tym roku prezent jednemu z tutejszych domów dziecka i przekazać nań 10 tysięcy koron (ok. 1500 zł). - To bardziej jest potrzebne mnie niż tym dzieciom. Chcę oczyścić swoją karmę - wyjaśnia.

- Przecież te święta są dla wszystkich: wierzących i niewierzących. Nie tylko nikt nie chce być w tym czasie sam, ale wszyscy się starają być bardziej uczynni - podkreśla Zoja.

Stąd też zapewne akcja w jednym z praskich parków, gdzie 18 grudnia stanęła (nie po raz pierwszy) choinka przystrojona smakołykami dla psów. Właściciele czworonogów mogli przyjść ze swoimi ulubieńcami, by otrzymać psie prezenty i ulotki informacyjne, ale przede wszystkim wesprzeć darami schroniska dla zwierząt.

Może więc Czesi uchodzą za najbardziej ateistyczny naród w Europie, ale na pewno nie pozwolą sobie odebrać magii tych świąt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska