Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojny ekologów z inwestorami

Piotr Kanikowski
Ekolodzy często uciekają się do radykalnych form walki
Ekolodzy często uciekają się do radykalnych form walki Bartosz Sadowski
Na Dolnym Śląsku toczą się ekologiczne wojny. Dobro przyrody walczy z rozwojem naszej cywilizacji.

Należący do grupy Lhoist zakład wapienniczy w Wojcieszowie to największy pracodawca w tym czterotysięcznym miasteczku. 70 osób, które zatrudnia, będzie miało zajęcie jeszcze przez pięć, sześć lat - dopóki nie wyczerpią się zasoby wapienia w eksploatowanym obecnie wyrobisku.

Byt zakładu można by przedłużyć o kolejne 25 lat, gdyby nie sprzeciw konserwatora przyrody. Ten nie godzi się na powiększenie wyrobiska o fragment obszaru włączonego do unijnej sieci ochrony przyrody Natura 2000.
- Moim zdaniem, ingerencja w środowisko byłaby naprawdę niewielka - twierdzi Ryszard Purchla, kierownik zakładu.

Na zmiany nie zgodziła się Halina Liberacka, dolnośląska konserwator przyrody. Jej zdaniem poszerzenie obszaru eksploatacji zaszkodziłoby buczynie - jednemu z walorów, który zdecydował o włączeniu tych terenów do sieci Natura 2000.

Natura czy komfort życia - przed takim dylematem stanęli też mieszkańcy gminy Mieroszów. Od trzech lat starają się o budowę nowej drogi z Unisławia do Sokołowska. Dziś prowadzi do niej jedna trasa, która przebiega pod wiaduktem. Nie mieszczą się pod nim większe samochody, w tym duże wozy straży pożarnej czy autobusy.

Regionalny dyrektor ochrony środowiska uznał jednak, że nowa trasa nie może powstać, bo przecięłaby obszar włączony do Natury 2000. Halina Liberacka tłumaczy, że w tym przypadku jest alternatywne rozwiązanie, które wskazali eksperci od budowy dróg.

Ekolodzy z całego kraju są gotowi wszcząć protest przeciwko uruchomieniu odkrywki węgla brunatnego pomiędzy Legnicą, Prochowicami, Ścinawą a Lubinem. Ale wśród okolicznej ludności są również zwolennicy kopalni i zasilanej węglem brunatnym elektrowni.
- Dla jednej tylko gminy Ścinawa ta inwestycja oznaczałaby dodatkowe 50 milionów złotych podatku - argumentuje Marek Barylak z Zaborowa. - Chętnie zaprosiłbym ekologów, by zobaczyli, jak wyglądają Jurcz, Grzybów czy Zaborów, gdzie ludzie żyją bez kanalizacji. Dla nas ta elektrownia to nadzieja na skok cywilizacyjny.

Ci, którzy bronią przyrody, tłumaczą, że nie działają na ślepo.
- Przy okazji każdej inwestycji muszą być respektowane również prawa natury - mówi Jacek Winiarski, rzecznik ekologicznej organizacji Greenpeace w Polsce. - Chociaż każda sprawa jest inna. Inaczej będę oceniał choćby pomysły budowy drogi przez Dolinę Rospudy, gdzie złamano prawo, zasady ekonomii i logiki, a inaczej budowę supermarketu w centrum miasta.

Dodaje, że nie powinniśmy popełniać tego samego błędu, który przed laty popełniono w Europie Zachodniej. Tam wycięto olbrzymie połacie lasów, powstały wielkie, płaskie pustynie. Dziś próbuje się tam odtworzyć to, co zniszczono.
- Przyroda to potencjał, który możemy wykorzystać. Jeśli to zniszczymy, to co nam zostanie? - pyta retorycznie.


W Osetnicy protest się opłacił

Wieś Osetnica pod Chojnowem to miejsce największego na Dolnym Śląsku protestu ekologów.
W miejscu zakładu utylizacji odpadów zwierzęcych Profet spółka Eco-Spal próbowała wybudować spalarnię odpadów przemysłowych. Protest przeciwko budowie trwał - z różnym natężeniem - od 1994 roku do lipca 2003 roku.
W walkę z niechcianą inwestycją zaangażowały się tysiące mieszkańców Chojnowa i okolicznych wiosek, wymęczonych przez sąsiedztwo Profetu. Były pikiety, blokady, referenda, happeningi, marsze, rozprawy sądowe i burzliwe sesje. W końcu Eco-Spal się wycofał. Dzisiaj w miejscu, w którym miał dymić komin spalarni, działa biofiltr - posadzone ludzką ręką wrzosowisko pozbawia zanieczyszczone powietrze charakterystycznego zapachu, powstającego podczas utylizacji odpadów zwierzęcych w Profecie.

Współpraca: SIYA, PIEL

Przyroda to bardzo skomplikowany i czuły organizm
Z Bożeną Wójcik z Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju rozmawia Piotr Kanikowski.

Czy ekologia i rozwój gospodarczy są do pogodzenia?

To zależy, jak obie strony - ekolodzy i zwolennicy rozwoju - będą podchodzić do sprawy. Jest bardzo wiele sytuacji, w których znalezienie złotego środka wydaje się możliwe. Ale są też konflikty, w których jedna ze stron musi zrezygnować.

Może decydujący powinien być głos lokalnej społeczności?

Jej głos musi być wysłuchany. Jest ważny, ale niejedyny. Trzeba rozważyć rangę zagrożonych wartości przyrodniczych i rangę inwestycji także w szerszym aspekcie - ogólnopolskim czy międzynarodowym.

Ekolodzy są przedstawiani jako obrońcy żabek. Jak więc ich brać poważnie?

To krzywdzący stereotyp, ale pojedyncze gatunki roślin i zwierząt mogą mieć istotny wpływ na funkcjonowanie całego ekosystemu. Konsekwencje ich zniknięcia odczuwa się o wiele później. Przyroda to bardzo skomplikowany i czuły organizm. Na Zachodzie obserwuje się dziś ogromny spadek liczby pszczół. Jeszcze trochę i nie będzie komu zapylać drzew owocowych czy zbóż.

Media opisywały przypadki ekołapówek. To duży problem?

Z raportu na temat korupcji w ekologii wynika, że to pojedyncze przypadki sprzed lat, wielokrotnie opisywane w mediach. Jest ich niewiele, ale bardzo psują wizerunek polskich organizacji ekologicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska