Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szalone krowy sieją spustoszenie i terroryzują miasto

Paweł Gołębiowski
fot. Dariusz Gdesz
Stado krów biega samopas po mieście, niszczy uprawy i podwórka. Krowy nie boją się niczego. Sprytnie pokonują też zabezpieczenia i płoty. Dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Któregoś dnia krowa “wpadła” bowiem do salonu nowego domu. Mieszkańcy Jedliny-Zdroju są przerażeni.

– Kiedyś moje dzieci kąpały się na podwórku w plastikowym basenie. Nagle zjawiły się krowy i pchały się do wody, bo chciało im się pić. Dzieci z krzykiem uciekły – opowiada Magdalena Antczak. Dodaje, że dzieci znają już to stado bardzo dobrze. Nadały nawet krowom imiona. – Ale jest wśród nich potężny byk. Waży pewnie z 1,5 tony. Z nim nie ma żartów. Nieraz trzeba było uciekać na drzewo – mówią mieszkańcy ul. Jasnej i Długiej.

Zdarzyło się też, że krasula pędząc z górki „nie wyhamowała” i wpadła do salonu w wybudowanym niedawno domu, który nie miał jeszcze solidnego ogrodzenia. – Ale ogrodzenie niewiele daje. Taki byk czy nawet krowa jak się zaprą to nie ma na nich siły – mówi Stanisława Stępień.

– Stado liczy sporo ponad 20 sztuk. Terroryzuje okolicę o różnych porach dnia i nocy – mówi Jarosław Rowski.
Właśnie w nocy, przed kilkoma dniami zwierzaki przyszły na podwórko jego domu. Była to nie pierwsza taka wizyta. Tym razem zdeptały czosnek, tulipany. Zjadły część siana przygotowanego dla koni. Czego nie zjadły to zanieczyściły „plackami”.

Różnych, mało zabawnych sytuacji było wiele. Kiedyś np. krowy spłoszyły konia i ten zrzucił jednego z sąsiadów. Mężczyzna wylądował w szpitalu.
Bywało, że spóźniali się do pracy, a dzieci do szkoły, bo krowy zatarasowały drogę. Bydło wyjada im wszystko z działek i ogródków. Telefonowali na policję już wiele razy z prośbą o interwencję.
– Policjanci mnie już poznają po głosie. Przyjeżdżają, ale tłumaczą, że niewiele mogą zrobić – mówi Magdalena Antczak. Jednym z powodów jest brak możliwości spisania numeru kolczyka z ucha zwierzęcia. Mieszkańcy Jedliny boją się podejść, żeby to zrobić. Policjanci chyba też.
– Bez tego właściciel stada może twierdzić, że krowy nie są jego – mówią mieszkańcy Jedliny. – Ale w okolicy jest teraz tylko jedno stado więc sprawa jest jasna - dodają. Zresztą właściciel krów był już karany mandatami. Ale wygląda na to, że niewiele sobie z tego robi. – Nie ma jak z nim porozmawiać, bo w domu bywa rzadko, a jak się zjawi to jest opryskliwy – tłumaczą. Nam też, pomimo kilku wizyt nie udało się zastać mężczyzny w domu.

Kontrole przeprowadzała tam powiadomiona przez mieszkańców Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna.
– Krowy są zdrowe i dobrze utrzymane. Sprawa nieprawidłowego zabezpieczenia i wydostawania się ich poza ogrodzenie, a przez to zakłócania porządku nie należy do nas – mówi Bogusław Czerski, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Wałbrzychu. – Są dobrze odżywione, między innymi na moich buraczkach. Wyjadają przecież warzywa i owoce z całej okolicy – ripostuje Jarosław Rowski. Krasule ponoć opanowały już metodę strząsania jabłek z drzew. Szwendają się po okolicy. Jak twierdzą mieszkańcy Jasnej i Długiej często śpią w pobliskim lesie. Spotkać je można też w kilku, sąsiednich miejscowościach. Ostatnio mieszkańcy Jasnej z Długiej wystosowali pismo do urzędu miejskiego w Jedlinie-Zdroju z prośbą o interwencję.

– To problem, bo zwierzęta stwarzają zagrożenie. Upominamy tego pana od pewnego czasu, interweniuje też policja. Jednak właściciel stada zachowuje się nieodpowiedzialnie – mówi Marek Fedoruk, zastępca burmistrza Jedliny-Zdroju. Dodaje, że wobec takiej postawy są trochę bezradni.

W gminie obowiązuje co prawda regulamin dotyczący bezdomnych zwierząt, mają umowę z gospodarzem do którego takie zwierzaki trafiają. Nie oddadzą mu jednak 25 krów. Wysłali ostatnio do Komendy Powiatowej Policji w Wałbrzychu pismo z prośbą o podjęcie działań w tej sprawie. Czy się jednak powiedzie?

– Nie możemy teraz tych krów odebrać właścicielowi. Jeśli jednak sytuacja będzie się nadal powtarzać to skierujemy sprawę do sądu. Sąd może podjąć w tej sprawie decyzję – mówi Marek Podpora, zastępca komendanta komisariatu policji w Głuszycy, który nadzoruje również teren Jedliny-Zdroju. Kilkudziesięciu mieszkańców ul. Jasnej i Długiej czeka na rozwiązanie sytuacji. – Krowy nie są niczemu winne. Szkoda nawet tych zwierząt, bo nie mają właściwej opieki. Ale coś trzeba z tym zrobić, bo w takich warunkach ciężko jest żyć – mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska