Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie Jurka to filmowy scenariusz

Grażyna Szyszka
Jerzy Górski
Jerzy Górski Marcin Oliva Soto
Ruszyły zdjęcia do fabularnej produkcji o trudnej drodze z dna uzależnienia od narkotyków na sportowe szczyty. Jego bohaterem jest znany głogowianin.

Od kilku dni trwają w Legnicy castingi do nowego filmu Łukasza Palkowskiego, reżysera znanego i nagradzanego filmu „Bogowie”. Zrealizuje go spółka IRON FILMS, a nowa produkcja będzie nosić tytuł „Double IronMan”. To fascynująca, pełna morderczego wysiłku, spektakularnych upadków i niezwykłej siły, historia inspirowana życiem głogowianina Jerzego Górskiego, który ukończył bieg śmierci oraz ustanowił rekord świata w triathlonowych mistrzostwach świata, zdobywając tytuł mistrza na dystansie Double Ironman z czasem 24h:47min:46sek. Ten rekord nie byłby jednak możliwy, gdyby w jego życiu nie pojawiły się dwie kobiety. Jedną stracił. Druga stała się inspiracją, aby zawalczył o swoje życie.

Zdjęcia do filmu już ruszyły. Będą one realizowane w kilku miejscach w tym w Legnicy, skąd pochodzi Jerzy Górski, ale też w Świdnicy oraz we Wrocławiu. W rolach głównych zobaczymy: Jakuba Gierszała (zagra Jerzego Górskiego), Janusza Gajosa, Magdalenę Cielecką, Arkadiusza Jakubika, Tomasza Kota, Adama Woronowicza, Artura Żmijewskiego, Annę Próchniak, Kamilę Kamińską i Szymona Warszawskiego.

- Obecnie trwa pierwsza transza zdjęciowa, a wiosną przyszłego roku przeprowadzimy drugą - mówi Klara Heil - rzecznik prasowy filmu. - Produkcja ma wejść na ekrany polskich kin pod koniec przyszłego roku.

Życie pisze najlepsze scenariusze

Oparty na prawdziwych wydarzeniach scenariusz opowiada historię mistrza świata w triathlonie - Jerzego Górskiego. Od jego narkotycznego, trwającego blisko 15 lat uzależnienia, przez trudną drogę wyjścia z nałogu, aż po ogromny sportowy sukces, czyli triathlonowego mistrza świata zdobyty w USA na dystansie Double Ironman w Huntsville (Alabama) w 1989 r.

Pierwszy raz o projekcie nakręcenia filmu o życiu Górskiego wspomniano dwa lata temu, podczas benefisu głogowianina z okazji jego 60. urodzin. Powiedział o tym producent filmowy Krzysztof Szpetmański. Książkę o Górskim pisał wówczas dziennikarz telewizyjny i radiowy Łukasz Grass. Podczas benefisu, wspólnie z aktorem Bartłomiejem Topą czytali jej fragmenty.

Sam Jurek Górski, choć zna scenariusz to nie chce za wiele mówić o filmie, ponieważ obowiązuje go tajemnica. Jednak słychać w jego głosie radość.

- Czuję dumę i satysfakcję, bo w życiu nie miałem przecież łatwo - mówi. - Wierzę, że ten film będzie misją i pomoże innym ludziom. Trzeba pamiętać, że jest to produkcja fabularna, a nie wierna kopia moje go życia. Ale taki dokument o mnie też powstaje i ma być ukończony w przyszłym roku - zdradza nam Jerzy Górski, który od kilku dni razem z dorosłą córką Hanią jest w USA. Spędzi tam najbliższy miesiąc, a przy okazji będzie gościem wielkiej sportowej i bliskiej jemu sercu imprezy - mistrzostwa świata IronMan.


Wspomnienia spisane na kartach książki

Jerzy Górski jest w Głogowie już nie nazwiskiem a wręcz doskonale rozpoznawalnym hasłem. Organizuje triathlony, maratony i wiele innych zawodów sportowych , w tym kilkanaście edycji Sława Triathlon, Cross Straceńców w Głogowie, a charytatywny Kolorowy Noworoczny Marszobieg ulicami starówki będzie mieć już 14. edycję.

Fragmenty z powstającej książki o Jurku Górskim. Pierwszy dotyczy pobytu w ośrodku MONAR-u we Wrocławiu. 29-letni wówczas, wyniszczony i ważący niewiele ponad 40 kg narkoman z Legnicy zamieniał uzależnienie od narkotyków na inne - uzależnienie od biegania.

„1700 metrów, do parku i z powrotem. Najdłuższe 1700 metrów w moim życiu. Co kilka kroków zatrzymywałem się targany bólem, jakby mi ktoś włożył ręce do klatki piersiowej, chwycił za płuca i rozrywał je na części. Plułem krwią płacząc z bólu, ale biegłem. Robiłem coś, co za chwile miało określić moje życie, Zacząłem ćpać nowy narkotyk. Zdrowo się od niego uzależniłem.”

W 1990 toku, mając 36 lat Jerzy Górski wystartował w podwójnym triathlonie - Double Ironman i wygrał. Tak wspomina te chwile w książce: „ Jestem dziwnie spokojny,. Wiem że już nic nie zrobię. To jest tak długi dystans, że nie wolno wpadać w panikę, trzeba zrobić swoje i koniec. Ed Harris przywiózł mnie do strefy startu na dwie godziny przed zawodami, Był bardziej podniecony niż ja. Wydawało mi się ze wtopił się w ten cały tłum nerwowo biegających triathlonistów i przygotowywał się do startu za mnie, A ja? Wsiadłem do samochodu, wyciągnąłem nogi i poszedłem spać. Startujemy punktualnie o 7 rano. Cały czas utrzymuję się w czołówce, czwarte, piąte miejsce. Od połowy dystansu płynę ramię w ramię z Amerykaninem. Na tle wschodzącego słońca widzę tylko synchroniczne uderzenia naszych ramion o wodę, prawa lewa, prawa lewa, jakbyśmy się umówili. Płyniemy w tym samym rytmie i razem wychodzimy z wody. 7 km 600 metrów za nami. Czas na najdłuższą wyprawę, 360 km jazdy rowerem . Wskakuję na swojego rumaka - Romet Sport z wygiętą lemondką, noskami na pedałach i ciężką jak diabli aluminiowa ramą. (…) Jazda rowerem to prawdziwa samotność długodystansowca. Walczę z upałem, zmęczeniem i głodem. W bidonie mam coś, co stawia mnie na nogi, a po wyścigu staje się legendarną polską miksturą Bogów - rosół z kluskami. Teraz ratuje mi życie. Amerykańscy dziennikarze napiszą o nim później w relacjach. Miałem jeden z najlepszych czasów na rowerze, a trasę pokonałem ze średnią prędkością 30 kilometrów na godzinę. Ale przede mną najtrudniejsze wyzwanie. Jeszcze nigdy w życiu nie przebiegłem w takich zawodach 84 kilometrów, dwa maratony, jeden po drugim, totalne szaleństwo.”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska