Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Polacy mogą wygrać DPŚ po raz trzeci z rzędu

Tomasz Klauziński
Jeżeli Polacy wygrają w sobotę w Gorzowie, trofeum im. Ove Fundina na stałe trafi w ich ręce
Jeżeli Polacy wygrają w sobotę w Gorzowie, trofeum im. Ove Fundina na stałe trafi w ich ręce photopress.pl
Wygrywając w sobotę finał Drużynowego Pucharu Świata, polscy żużlowcy mogą przejść do historii. Po zwycięstwie w 2009 w Lesznie i rok temu w Vojens, Polacy są o krok od zdobycia na własność trofeum im. Ove Fundina (otrzymuje je drużyna, która wygra trzy razy z rzędu), przyznawanego triumfatorowi DPŚ .

Dotychczas żaden kraj nie dokonał tej sztuki. Bliscy takiego osiągnięcia byli Australijczycy i Szwedzi. Kangury wygrywały DPŚ w latach 2001-02, ale w 2003 wskoczyły "tylko" na drugie miejsce, ustępując właśnie reprezentantom Trzech Koron. Ci w światowym speed-wayu rządzili jeszcze w roku 2004, ale hat tricka skompletować się nie udało, bo na drodze wikingów w 2005 stanęła polska husaria.

Szanse biało-czerwonych na końcowy triumf są naprawdę duże. Do finału Polacy wjechali wręcz koncertowo, a komplet punktów wykręcony przez Krzysztofa Kasprzaka (którego nominację do kadry wielu przyjęło kręcąc nosem) był niejako pieczęcią na awansie. Jakby tego było mało, każdy z naszych zawodników w King's Lynn zapisał na swoim koncie wynik dwucyfrowy, a takim osiągnięciem nie może pochwalić się żadna z reprezentacji, które w sobotę wystąpią na gorzowskim torze. No i jedziemy u siebie, a jak wiadomo, ściany pomagają gospodarzom.

Nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca, również nie powinno się przypisywać Polakom złotego medalu jeszcze przed pierwszym wyścigiem. - Na pewno Polska jest głównym kandydatem do zwycięstwa, ale przestrzegałbym przed zbyt pochopnym koronowaniem naszych żużlowców. Inne drużyny też mają chęć na zwycięstwo - mówi Jerzy Szczakiel, indywidualny mistrz świata z roku 1973. - Przecież może się zdarzyć coś nieprzewidzianego, jakiś defekt, upadek i ze złota nici - dodaje.

Najgroźniejszym rywalem Polaków może być Dania, za którą przemawia zwycięstwo w silnie obsadzonym półfinale w Vojens (poza Duńczykami byli tam jeszcze Australijczycy, Szwedzi i Niemcy) oraz znakomita znajomość toru, jaką mogą pochwalić się Nicki Pedersen i Niels Kristian Iversen, startujący na co dzień w gorzowskiej Stali. Jerzy Szczakiel nie jest jednak do końca przekonany, czy znajomość toru będzie na pewno pomocna. - Nie sądzę, żeby było im to bardzo pomocne. Każdy z zawodników miał okazję jeździć na tym torze i lepiej lub gorzej go zna - wyjaśnia.

Apetyt na zwycięstwo mają też Szwedzi i Australijczycy, którzy solidarnie do finału wjechali via baraż. Niektórzy są zdania, że Crump i spółka po przegranym półfinale nie robili tragedii z faktu, że będą musieli wystąpić w barażu. Ten żużlowcy z Antypodów wygrali, przy okazji zapoznając się bliżej z torem. Czy będzie to ich atutem w sobotnim finale? - Ciężko powiedzieć, na pewno start w barażu im nie zaszkodził. Mieli przetarcie, a czy to im pomoże? Zobaczymy na torze - mówi tajemniczo. Szwedzi w sobotę nie zamierzają być tylko statystami, lecz aktywnie włączą się do walki. I to nie tylko o podium, ale nawet o zwycięstwo.

Zapowiada się więc niezwykle zacięta i wyrównana rywalizacja o miano najlepszej drużyny narodowej A.D. 2011. Na pewno nie powtórzy się sytuacja z roku 1974, kiedy to w Chorzowie (jeszcze w ramach Drużynowych Mistrzostw Świata) Polska co prawda wywalczyła trzecie miejsce, ale do drugiej Szwecji i pierwszej Wielkiej Brytanii straty miała pokaźne. Odpowiednio 18 i 29 punktów. - Anglicy przyjechali wówczas ze świetnym sprzętem. W porównaniu do naszego... nie, tego nawet nie można było porównać. Nie mieliśmy z nimi szans - mówi z uśmiechem Szczakiel. - Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Sprzęt jest bardzo podobny, a powiem nawet, że Tomek Gollob dysponuje w tej chwili najlepiej przygotowanymi motocyklami - dodaje.

Kierownik całego zamieszania, czyli prezes Władysław Komarnicki odpowiedzialny za organizację zawodów, jest przekonany, że będą one pełne emocji, a na torze nie zabraknie twardej walki i efektownych mijanek. Oby miał rację i oby na koniec kapitan Tomasz Gollob wzniósł trofeum, które zostanie już z Polakami na zawsze.

Początek gorzowskiego finału zaplanowano na godzinę 19. Transmisja z zawodów w Canal+ Sport.

Finał Drużynowego Pucharu Świata
Dania (kaski czerwone): 1. N. Pedersen, 2. B. Pedersen, 3. Bjerre, 4. Iversen, 5. Korneliussen.
Polska (kaski niebieskie): 1. Gollob, 2. Hampel, 3. Kołodziej, 4. Protasiewicz, 5. Kasprzak.
Australia (kaski białe): 1. Watt, 2. Holder, 3. Batchelor, 4. Ward, 5. Crump.
Szwecja (kaski żółte): 1. Jonsson, 2. Lindgren, 3. Lindbaeck, 4. Davidsson, 5. Jonasson.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska