Zielonogórska drużyna "Zmagań miast" nie pojedzie na finał telewizyjnego turnieju do Koszalina. Przegraliśmy w sobotę rywalizację z Ciechanowem o trzy punkty. - Ciechanów był bardzo dobry - przyznał po walce zielonogórski trener Zygfryd Łojko. - Ale wygralibyśmy, gdyby nie błąd sędziego, który zdenerwował naszych reprezentantów.
Nawet zaczęło się źle
Wszystko wskazywało na to, że w Grudziądzu z Ciechanowem zwyciężymy. Nasza drużyna solidnie trenowała, przygotowała się do konkurencji, noc przed półfinałem spędziła już na miejscu, w hotelu. Szczęście skończyło się jednak podczas pierwszej konkurencji. Zielonogórzanie jako pierwsi zmagali się z ogromnym labiryntem i pokazali reprezentacji Ciechanowa, jak sobie z labiryntem radzić. Zaczęliśmy od przegranej.
Potem był wyścig na rowerach, które skręcały w odwrotną stronę. To było sztandarowe zadanie zielonogórzan, którzy po cichu skonstruowali podobny rower i trenowali jazdę od tygodni. Ale o kilka sekund wygrali z nami reprezentanci Ciechanowa - bo zamiast trzymać "zwichrowaną" kierownicę, trzymali ręce na ramie i pokonywali slalom jak na normalnym rowerze. - To oszustwo - protestował kapitan zielonogórzan Witold Barczak. - Należy powtórzyć konkurencję lub przyznać zwycięstwo nam.
Po naradach sędzia stwierdził jednak: - To nie było fair, ale regulamin tego nie zabraniał.
I przyznał trzy punkty reprezentacji Ciechanowa.
Na boisku zapanowała konsternacja. Zielonogórska drużyna i kibice protestowali. Oburzenia nie kryli też mieszkańcy Grudziądza. Kapitan Ciechanowa zapowiedziała więc, że jej drużyna zgadza się, by nie brać tej konkurencji pod uwagę. Spiker wykrzykiwał: - Brawa, brawa dla Ciechanowa!
Nasza drużyna ruszyła do namiotu... - Nie wyjdziemy, dopóki sędziowie nie zmienią zdania - zapowiedzieli zielonogórzanie.
A spiker bawił się z ciechanowską publicznością.
Walczyli dzielnie
Negocjacje trwały prawie pół godziny. I nie przyniosły nic. Z. Łojko zaczął w końcu namawiać drużynę do powrotu. - Nie raz przegrałem przez sędziego - mówił też nasz reprezentant i zarazem sportowiec Bogumił Poloński. Zielonogórzanie wyszli na boisko ze spuszczonymi głowami. Następną konkurencję (przewożenie jajek na saniach) wygrali, ale już dwie kolejne przegrali. - Czułem, że będą potknięcia, trudno im się skupić - mówił Z. Łojko.
Ale chociaż zakończyli "Zmagania" brawurowo - ostatnią konkurencję wygrali bezkonkurencyjnie.
- Wiedziałem, że to będzie najtrudniejszy półfinał. Trafił swój na swego - mówił na koniec zadowolony sędzia ze sceny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?