Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żonglując piłką, wyczynia na Rynku cuda (FILM)

Wojciech Koerber
W miniony wtorek Paweł Skóra po raz kolejny pokazał w Orbicie, co potrafi zrobić z piłką. W czasie meczu Impelu Gwardii z BKS-em Bielsko-Biała oklaskiwały go dwa tysiące widzów
W miniony wtorek Paweł Skóra po raz kolejny pokazał w Orbicie, co potrafi zrobić z piłką. W czasie meczu Impelu Gwardii z BKS-em Bielsko-Biała oklaskiwały go dwa tysiące widzów Paweł Relikowski
Widzieliście kiedyś na wrocławskim Rynku chłopaka, który żonglując piłkę wyczynia cuda? Albo na meczach siatkarskiej Impel Gwardii? To 21-letni Paweł Skóra, mistrz Europy we freestyle football, bo tak ta nowa dyscyplina się nazywa.

Paweł to nasz człowiek, wrocławianin. Jak wielu, chciał kopać piłkę w klubie, lecz pojawił się problem zdrowotny. - Mam astmę, a że jestem jedynakiem, to cała uwaga rodziców skupia się na mnie. No i rodzice właśnie powiedzieli, bym klub sobie odpuścił. A gdy byłem w gimnazjum, kolega, Mateusz, pokazał mi filmik w internecie, na którym chłopak wykonuje numer znany jako "dookoła świata". To takie okrążenie piłki nogą w trakcie podbijania. On to powtórzył czterdzieści razy z rzędu, ja wykonałem raz. Ale jestem spod znaku Lwa, a mama mówi, że tacy ludzie są ambitni. Zacząłem więc pracować nad sobą - mówi nam student prywatnej Wrocławskiej Wyższej Szkoły Informatyki Stosowanej.

A propos astmy. Otóż lekarz przepisał Pawłowi wziewne stosowanie sterydu o nazwie symbicort, a więc leku, który zażywa także Marit Bjoergen. I który tak bardzo irytuje Justynę Kowalczyk. - Oczywiście słyszałem o tym. Nie biorę dużej dawki, poza tym na naszych zawodach nie ma jeszcze żadnej kontroli - wyjaśnia Paweł, który uda ma już prawie jak... Bjoergen. - Trochę się rzeczywiście wyrobiły - dodaje z uśmiechem. Niech nikt jednak nie myśli, że stwierdzenie astmy i zażywanie symbicortu pomoże opanować artystyczną sztukę żonglowania futbolówką. To ciężka, codzienna praca, do której trzeba też mieć masę talentu.

- Trenuję od 2004 roku. Codziennie po dwie godziny. Przerwy mam tylko na kontuzje, choć czasem faktycznie zrobię sobie dzień wolnego. Wtedy, gdy czuję, że nogi już bolą, a sztuczki nie wychodzą. Wiem, że wtedy organizm daje mi po prostu sygnał, iż warto odpocząć - analizuje talenciak. Do swoich sztuczek potrzebuje naprawdę niewiele miejsca, lecz zimą pewne problemy się pojawiają.
- Ostatnią zimę spędziłem w skateparku na Legnickiej. Tamtejsi zarządcy wyrazili zgodę, bym mógł sobie trenować z boku. Wcześniej zaczepiałem się w różnych miejscach. Innej zimy u kolegów, którzy grywali w hali w zośkę - mówi nasz bohater. A latem? A latem ćwiczy m.in. w Rynku. Przy okazji można też przecież dorobić. - Nie uważam, że to żebranie. Nie podchodzę przecież do ludzi i nie proszę o jakieś datki. Po prostu sobie żongluję. Jeśli ktoś zechce coś wrzucić do czapki, to wrzuci. A jak nie, to nie. Kiedyś się bardziej wstydziłem, teraz już nie. Zresztą myślę, że to przyjemne z pożytecznym. Ja coś dorobię, przy okazji poćwiczę, a ludzie coś nowego zobaczą. Mój największy rynkowy zarobek? 300 zł. W jakim czasie? W półtorej godziny. Ale lało się ze mnie koszmarnie - zdradza żongler.

Jak w ogóle z tą kasą za występy u studenta? - Ostatnio pokazuję się na meczach siatkarek Impel Gwardii, wcześniej żonglowałem też na charytatywnym meczu nadziei. Mój największy występ to chyba był Turniej Orlika o Puchar Premiera Donalda Tuska, w październiku zeszłego roku. A teraz, 9 kwietnia, pokażę się na meczu Śląska. Za ile? Za darmo. To element reklamy - wyjaśnia Paweł.
Gdy chodzi o zarobki, Polska nie należy, ponoć, do czołówki. Próbowaliśmy jeszcze ten temat pociągnąć. - Z tego, co widzę, za granicą ludzie na moim poziomie traktują to jak pracę, utrzymują się z freestyle'u. U nas to troszkę kuleje. Do tej pory zarobiłem z kilka tysięcy, za pokaz otrzymuję między 100 a 1000 zł. Choć sytuacja się zmienia. Kiedyś walczyliśmy tylko o nagrody rzeczowe, a za zeszłoroczne mistrzostwo Polski w Cieszynie dostałem już 2,5 tys. zł. Na Pucharze Polski w Olkuszu też po raz pierwszy była nagroda pieniężna - zaznacza Paweł. I dodaje: - Kiedyś na turnieju w Pyrzycach dwóch zawodników z Norwegii było sponsorowanych przez Adidasa. Zapytaliśmy ich, jak tego sponsora pozyskali. Powiedzieli, że żonglowali przez 20 minut w takim miejscu, jak nasz Rynek i sam się zgłosił.

Na najbliższym meczu Śląska też się zaprezentuje. Za darmo, to jest forma reklamy

Dość już jednak o pieniądzach. To mistrzostwo wzięło się przecież z pasji i miłości do sportu. Freestyle football to cztery style. Po pierwsze air, czyli powietrze. To konkurencja najbardziej przez Pawła lubiana, polega na sztuczkach wykonywanych w powietrzu. Wspomniane "dookoła świata" to właśnie element tego stylu.

Drugi - sit down. To triki wykonywane na siedząco. Najpopularniejszy jest sole ruggles, czyli tzw. rowerek, podbijanie piłki podeszwą (sole - z ang. podeszwa). Trzy - upper. To sztuczki wykonywane głową lub na klatce piersiowej. Np. "around the moon" (wokół księżyca), czyli wyrzut piłki zza karku i obejścia głową. Wreszcie czwarty styl - ground, czyli triki z piłką na ziemi.

- W air mam kilka rekordów, np. w liczbie powtórzeń. Na zeszłorocznych mistrzostwach Europy w Pradze byłem drugi. A zwyciężyłem w rutynie. To występ, w którym liczy się także kontakt z publicznością, umiejętność porwania jej. Przy pomocy kolegów z Polski wykonałem taki unikalny slalom, którego nikt inny nie robi. Przy tym użyłem gwizdka i to chyba przeważyło o zwycięstwie. Miałem formę - przypomina sobie chwile chwały Paweł. Trenera nie ma, sam dla siebie jest nauczycielem. Choć raczkuje już światowa federacja jego dyscypliny (Freestyle Football Federation), a i w kraju podobna się zawiązała (Polish Freestyle Football Association).

Mistrzostwa świata? Nieoficjalne od 2008 roku organizowane są przez Red Bulla. - Pierwsze miały miejsce w Brazylii, przy czym Polska była po-krzywdzona. Najpierw przeprowadzono bowiem w wielu krajach eliminacje, lecz w naszym kraju nie. Nie mieliśmy więc swojego reprezentanta. A szkoda, bo jest u nas przynajmniej pięciu chłopaków na wysokim poziomie. W ubiegłym roku zawody przeprowadzono w Kapsztadzie i tam już poleciał Łukasz Chwieduk. Przegrałem z nim w finale krajowym - przyznaje Paweł. A skąd u niego ten talent? - Rodzice też się dziwią. Tata jest kucharzem, lubi gotować i zawsze dba o to, by obiad w domu był. A mama dużo czyta, ma dwa fakultety, pracowała w bibliotece, lecz jest już na emeryturze. Za to ciocia i wujek są po AWF-ie - dodaje.

Prekursorem wśród krajowych żonglerów był zawodnik Gwardii Koszalin i Zawiszy Grzmiąca Janusz Chomontek. On jednak bił rekordy Guinnessa głównie dzięki liczbie powtórzeń i pokonywanym dystansom. Sławny stał się po tym, jak pobił rekord 7 tysięcy odbić piłki należący do Diego Maradony. Licznik Polaka zatrzymał się na 35 tysiącach. Później pokonał m.in. - żonglując - trasę Maratonu Warszawskiego, na co potrzebował 8 godzin i 30 minut. W tym czasie piłka ani razu nie spadła na ziemię. Freestyle to z kolei głównie sztuka, własne układy, nowinki.

Trema? - Jeśli mam systematyczne występy, wtedy jej nie odczuwam. Wcześniej, owszem, tremowałem się, lecz zacząłem sobie wmawiać, że wokół nie ma ludzi, a każdy występ to po prostu kolejny trening. Pomogło - wyjaśnia Paweł. Dziewczyny nie ma, bo przecież piłka jest rodzaju żeńskiego. Zresztą wszędzie się z nią pojawia. Czyli chodzi z nią.

Kim chce być Paweł w przyszłości? - No, niby informatykiem - uśmiecha się, bo przecież wiadomo, co mu chodzi po głowie. Jego hobby to grafika, montaż filmów, zresztą na gazetawroclawska.pl będziecie mogli obejrzeć filmik z wyczynami żonglera. A cel na ten rok to nieoficjalne mistrzostwa świata w Pradze (8-15 sierpnia).

- Tam zawsze jest największa konkurencja i wysoki poziom. Rok temu w gronie około stu uczestników znalazły się nawet trzy dziewczyny - zaznacza chłopak. Czyli znajdzie się może i dziewczyna, a przy okazji treningowy partner.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska