Zobaczyłam, dzięki mojej córce wracającej z obozu harcerskiego. Na ostatnim obozowym apelu przed szkołą, już we Wrocławiu, harcerze z zapałem pokazywali różne zwierzaki. Z zapałem, bo była to cena za rzeczy pozostawione w namiotach podczas ewakuowania się z obozowiska.
I właśnie ten zapał przekonał mnie, że dzieciaki świetnie bawiły się w dalekiej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Drugim dowodem świetnego samopoczucia harcerzy był brud osadzony na rękach, nogach i twarzy mojego dziecka. Trzeba było dwóch kąpieli, żeby doprowadzić je do w miarę przyzwoitego stanu. A przecież nie od dziś wiadomo, że tak skutecznie wybrudzić się można tylko podczas dobrej zabawy.
Na koniec trochę dydaktycznego smrodku. Harcerze zabrali ze sobą kosmopolitycznych wolontariuszy - z Hiszpanii, Ukrainy i Turcji. Wszyscy byli wspaniali. Tyle tylko, że trudno się było z nimi dogadać. W efekcie Mała rzuciła się na podręczniki do nauki angielskiego. Jak miło, po raz pierwszy nie musiałam zaganiać jej do nauki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?