Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłębie – Lech: Rekord frekwencji w Lubinie pobity! Remis w meczu na szczycie

Piotr Janas
Piotr Janas
Dawid Foltyniewicz
Dawid Foltyniewicz
PAP/Sebastian Borowski
W hicie 3. kolejki KGHM Zagłębie Lubin zremisowało z Lechem Poznań 1:1. Mecz z wysokości trybun oglądał ponad 15,8 tys. kibiców. To nowy rekord frekwencji na Stadionie Zagłębia.

Zagłębie Lubin - Lech Poznań

Już przed pierwszym gwizdkiem w Lubinie jedno było pewne: to spotkanie przejdzie do historii Zagłębia. Pierwszy raz klub ogłosił tzw. sold out, czyli sprzedał wszystkie dostępne bilety. Ta sztuka nie udała się na Stadionie Zagłębia od 2009 roku, kiedy oficjalnie otwarto obecny obiekt.

W niedzielne popołudnie pojawiła się liczna grupa sympatyków „Kolejorza”, choć nie wykupili oni wszystkich z 2,5 tys. przeznaczonych dla nich biletów. Rozeszły się wszystkie przeznaczone dla kibiców Miedziowych, dlatego łączna frekwencja wyniosła aż 15 813 widzów.

Zagłębie przystępowało do starcia z Lechem poważnie osłabione. Brakowało lidera środka pola Marko Poletanovicia, bramkarza Sokrátisa Dioúdisa i hiszpańskiego napastnika Juan Muñoza. Dość niespodziewanie w wyjściowej jedenastce pojawił się Damian Dąbrowski, którego udało się postawić na nogi. Między słupkami znów zobaczyliśmy 19-letniego Szymona Weiraucha, a w środku pola pojawił się Tomasz Makowski.

Lech przyjechał na Dolny Śląsk po wyeliminowaniu litewskiego Žalgirisu Kowno w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Ćwierćfinalista tych rozgrywek z poprzedniego sezonu najpierw wygrał w Poznaniu 3:1, a w ostatni czwartek przypieczętował awans, wygrywając w Kownie 2:1. Trener John van den Brom w rewanżu wystawił wielu zmienników, co pokazało, że poważnie potraktował niedzielne starcie w Lubinie.

W składzie Lecha wyszły największe gwiazdy zespołu, z Joelem Pereirą, Dino Hoticiem i Kristofferem Velde na czele. Znalazło się także miejsce dla brylującego w ostatnich tygodniach Filipa Marchwińskiego.

Blisko 16 tys. widzów na trybunach musiało nieco poczekać na fajerwerki na boisku. W 40. minucie Tomasz Makowski oddał mocny strzał zza pola karnego. Filip Bednarek „wypluł” piłkę przed siebie, a do niej dopadł Dawid Kurminowski, który wpakował futbolówkę do siatki.

Krótko po zmianie stron Radosław Murawski brutalnie wszedł w nogi Kurminowskiego. Sędzia najpierw pokazał pomocnikowi gości żółtą kartkę, ale po skorzystaniu z systemu VAR zmienił decyzję i pokazał 29-latkowi czerwoną.

Grający w osłabieniu Lech w 76. minucie doprowadził do wyrównania. Weirauch minął się z piłką po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, a jego błąd wykorzystał Miha Blažič, który zdobył bramkę po strzale głową.

W ostatnich minutach to przyjezdni byli bliżej zwycięstwa. Ponownie głową uderzał Blažič, ale tym razem Weirauch popisał się świetną interwencją na linii. Remis pozwolił Lechowi utrzymać pozycję lidera tabeli. Bezpośrednio za jego plecami znajduje się Zagłębie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska