Tragedia wydarzyła się we wrześniu ubiegłego roku. Ofiara zbrodni to 36-letni Tomasz K. Z ustaleń śledztwa wynika, że chciał zginać. Był przekonany, że to jedyne wyjście z kłopotów. Rozpadła mu się rodzina. Po udarze mózgu stał się niepełnosprawny, z trudem się poruszał. Wtedy zaczął mówić, że życie straciło dla niego sens. Po śmierci w jego komputerze znaleziono listy pożegnalne.
Tomasz K. poprosił znajomego, byłego pracownika swojej firmy budowlanej, by ten załatwił mu broń, z której będzie mógł się zastrzelić. Potem namawiał go na zabójstwo. Andrzej O. się zgodził. Tuż przed śmiercią dostał od Tomasza K. 5 tys. zł. Sąd Okręgowy skazał za morderstwo. W apelacji obrona próbowała przekonać do łagodniejszej prawnej kwalifikacji. Zamiast morderstwo "eutanazja". Ale żeby była "eutanazja" zabójstwa trzeba dokonać na żądanie ofiary i "pod wpływem współczucia". Sąd Apelacyjny nie dał się przekonać.
Dlaczego? Ano przede wszystkim dlatego, że nie było żądania. Owszem były prośby ale - ocenili sędziowie - żądanie to coś znacznie więcej. No i nie było współczucia. O to współczucie dla ofiary pytano biegłego psychologa. Jego opinia była dla oskarżonego niekorzystna. Ostatecznie sędziowie utrzymali kwalifikację morderstwa. Ale o trzy lata zmniejszyli karę.
Teraz Andrzejowi O. pozostało złożenie skargi kasacyjnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?