Arabska "Wiosna Ludów" wydawała się początkowo ożywczym powiewem nowego, aliści skutkuje efektem kija w mrowisko. Obalono Ben Alego w Tunezji, Mubaraka w Egipcie, inni musieli ustąpić lub obiecać, że to zrobią wkrótce, ale z rewolucyjnego chaosu nie chce się wyłonić żaden porządek.
Wciąż giną ludzie, jeśli nie od kul sił rządowych, to od pocisków konkurencyjnych ugrupowań powstańczych. Bractwo Muzułmańskie urasta w siłę i znaczenie w Egipcie, czego Zachód od dawna się obawiał. W Jemenie do antyrządowych zamieszek włączyła się Al Kaida i też zechce sobie urwać kawałek czerwonego sukna.
Zachodnia demokracja, kultura i obyczajowość nieszczególnie pasują ludom Wschodu, o czym boleśnie przekonały się wojska USA i ich sojuszników w Iraku i Afganistanie.
Wolność przyniesiona na cudzych bagnetach może się skończyć innym rodzajem niewoli, o czym my, Polacy, wiemy od dawna.
Arabska wiosna może wynieść do władzy islamskich fundamentalistów, co wielu w Europie i USA potraktuje jak zwalczanie dżumy zarazkami cholery.
Dziwnie potoczyły się losy władcy Libii Kaddafiego. Kraj tak bogaty w ropę powinien spokojnie wyżywić mieszkańców, niezależnie od tego, ile by dyktator nie ukradł miliardów. Może facet był szalony, może stracił instynkt samozachowawczy i ślepo wierzył w wierność i bierność większości poddanych? Gdyby nie kazał do nich strzelać i wyjechał z kraju, pewnie dziś cieszyłby się spokojną emeryturą. Skończył w kanale, dosłownie i w przenośni, z kulą w głowie.
Inny satrapa, Kim Dzong Il, pokojowo odszedł na zawał w Korei Północnej. Nie znalazłem żadnej spiskowej teorii, że załatwił go morderca z CIA lub rodzimy zamachowiec, ale pewnie się takie opinie pojawią. Kim Dzong Una, syna Kim Dzong Ila i wnuka Kim Ir Sena, już obwołano Wielkim Następcą. Do czego zdolny jest ten 30-latek, nie wie nikt. Naród histerycznie opłakuje zmarłego wodza, choć jego władza oznaczała mordercze obozy pracy i śmierć głodową tysięcy, jeśli nie milionów osób. Czy Koreańczycy z północy kiedyś powstaną przeciw reżimowi? Na pewno nie dziś ani nie jutro.
Jak policzył CBOS, Polacy uznali, iż na tytuł polityka roku zasługują równocześnie Komorowski i Tusk. Dostali po 11 proc. głosów. Na pudło załapał się też Kaczyński z pięcioma procentami. Ale ponad połowa badanych nie wymieniła żadnego kandydata.
Któryś z ideologów lewicy orzekł dawno, że na czele rządów może stanąć nawet sprzątaczka. Spytałem znajomą sprzątaczkę, co o tym sądzi. - Nie cierpię całego tego bałaganu, ale jeszcze bardziej nienawidzę sprzątać - odrzekła. No i proszę, nadaje się - myśli jak rasowy polityk!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?