MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Straszne skutki bałaganu

Andrzej Górny
Polskapresse
Obawiam się, że katastrofa smoleńska, podobnie jak zamach na prezydenta Kennedy'ego nigdy nie doczeka się jednoznacznego wyjaśnienia. Czy winę ponoszą polscy piloci, ich przełożeni, organizatorzy lotu, naciski polityków, czy też bardziej zawinili rosyjscy kontrolerzy, fatalny stan lotniskowych urządzeń, lekceważenie procedur - spory mogą trwać latami.

Nie umilkną głosy o spisku, zamachu, sztucznej mgle, dobijaniu rannych itp. Te ostatnie trudno traktować poważnie, choćby z tego powodu, że Rosjanie nic by na takiej akcji nie zyskali, a wiele mogliby stracić w oczach opinii światowej.

Myślę, że wszystkie wymienione, i wiele innych elementów splotły się w fatalny zbieg okoliczności, skutkujący tragedią. Nazwałbym to słowiańskim bałaganem, gdybym nie obawiał się zasłużyć na miano ptaka, który własne gniazdo kala. Jednakże pewien jestem, że na każdym innym europejskim lotnisku ten samolot z tą załogą wylądowałby bezpiecznie. Jak też i tego, że żaden pilot angielski, niemiecki czy francuski nie próbowałby, w tamtych warunkach, lądować w Smoleńsku. Trzeba było połączenia pewnych cech charakteru Polaków i Rosjan, które można streścić sloganami typu - jakoś to będzie, i - my przed byle czym nie pękamy.

Niestety, tu już się nie da zastosować głupkowatego pocieszenia polskich kibiców po przegranym meczu: - Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało! Bo właśnie się stało. Na lekkomyślność graniczącą z głupotą mam świeży przykład. W pierwszej godzinie 2011 r. obserwowałem grupę wesołych wrocławian zabawiających się fajerwerkami. Puszczali race na chybił trafił - niektóre wzbijały się pionowo w górę, ale tory innych wiodły spiralnie na boki. Te trafiały w ściany kamienic albo w zaparkowane auta. Kilku 10-12-latków obrzucało się wzajemnie minipetardami; taka wprawdzie ręki nie urwie, ale jeśli trafi w głowę, krzywdę może zrobić. Było też paru dorosłych. Jeden z tatusiów donosił pociechom amunicję, drugi podpalał zapalniczką lonty petard. Kilku innych panów szybko opróżniało butelki, aby mogły posłużyć jako wyrzutnie rakiet.

Ani krzty zastanowienia, mimo ostrzeżeń, że co roku w sylwestra dochodzi do wypadków związanych z kanonadą na wiwat. Wiem, że pierwszy i drugi z poruszonych tematów mają wagę nieporównywalną, ale skutki głupoty mogą być i straszne, i śmieszne.

Obawiam się, że katastrofa smoleńska, podobnie jak zamach na Kennedy'ego, nigdy nie doczeka się jednoznacznego wyjaśnienia

Żeby było jeszcze z innej beczki, przytoczę kilka tekstów z telewizyjnych pasków przemykających u dołu ekranu.

Ukraina. Trzy osoby zginęły w strzelaninie. (Kto, gdzie, kiedy i dlaczego?)
WOŚP. Ponad 50 incydentów związanych z kwestami. Zatrzymano kilkanaście osób. (Kwestujących obrabowano czy to oni kradli?)

Wrocław. Sąd uznał byłego dyrektora zoo Guzwińskiego, za winnego znęcania się nad misiem Mago. (Bił go, głodził czy molestował?).

Z pierwszych dwóch informacji niczego się nie dowiadujemy, trzecia przynajmniej uczy nas pokory - jak łatwo przemija sława. Znany kiedyś w całym kraju p. Gucwiński,współtwórca kultowego programu "Z kamerą wśród zwierząt", a tu nagle jakiś Guzwiński. Gdyby głupota mogła fruwać, wielu z nas unosiłoby się pod sufitem. Ale może to nie głupota, tylko znów zwykły bałagan?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska