Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Podróże kształcą boleśnie

Andrzej Górny
Andrzej Górny
Andrzej Górny Polskapresse
Mało wiem o obecnych warunkach na kolei, bo ostatnio jechałem po torach z osiem lat temu. Za to mój mobilny przyjaciel Artur zasila mnie przygodami dalekobieżnymi, rwąc przy tym przedostatnie włosy z głowy. Ostatnio musiał dwukrotnie zapłacić za jedną podróż.

Okazało się, że bilet jest ważny tylko w dniu, w którym został nabyty (dawniej chyba trzy dni), więc po północy trzeba w pociągu nabyć nowy. Może zawiniła kasjerka, ale forsy nikt nie zwrócił. Inna kasjerka wydała bilet I klasy bez miejscówki, kiedyś niepotrzebnej, teraz niezbędnej. Konduktor taką pasażerowi przymusowo sprzedał.

W kasie miejscówka kosztuje 6 zł, a od konduktora jest o 10 zł droższa. Tłumaczenia, że to wina kasjerki, bo skąd podróżny ma wiedzieć, jakie nowe pomysły urzędnikom w móżdżkach grają, nie skutkowały.
Kasjerka nie jest już funkcjonariuszką PKP, tylko firmy handlującej biletami. Kolejnictwu problem dezinformacji może zwisać i powiewać.

Ilekroć dochodzi do zadymy z Ojcem Dyrektorem w roli głównej, przypominają mi się rydzyki w occie albo smazone na masełku

Starożytne porzekadło, iż podróże kształcą, coraz bardziej aktualne. W związku z tym apeluję do ministra komunikacji, aby przeznaczył pulę na stypendia dla kształconych, dość boleśnie, pasażerów naszych pociągów.

Podróże trakcją benzynową kształcą jeszcze radykalniej, bo często na wieki wieków. Nie ma weekendu bez kilkuset zabitych i rannych. Jednak ta odstraszająca (wydawałoby się) lekcja zupełnie nie działa na półgłówków. W ostatni przedłużony weekend policja przyłapała ponad dwa tysiące pijanych kierowców.
Hałas informacyjny wokół problemu zrywa się, kiedy politycy potrzebują punktów przed wyborami. Wtedy grzmią słusznie oraz wymachują lizakami, że niby stop zbrodniczej głupocie. Jednak żadne z obietnic i pomysłów dotąd nie zadziałały. Aut się pijakom nie konfiskuje, praw jazdy się dożywotnio nie zabiera.

Podróż ojca Rydzyka z polskiego gułagu do Europy też wielce pouczająca, choćby w kwestiach logiki. A także pamięci historycznej - przypomniał mi się bowiem dowcip sprzed lat 20, w stylu toruńskim: -To nie jest polski rząd! Dlaczego? Jak to, sami Żydzi i jeden Syryjczyk (był wtedy minister tego nazwiska).

Redemptorysta w Brukseli poskarżył się, że musi żyć w kraju totalitarnym, ale po namyśle powiedział, że nic takiego nie powiedział. Na szczęście o. Rydzyk ma też zaletę, która miło mi się kojarzy, mianowicie nazwisko.
Ilekroć dochodzi do zadymy z Ojcem Dyrektorem w roli głównej, przypominają mi się rydzyki w occie albo smażone na masełku. Pychota! I za to jestem mu wdzięczny.

Podróżując wirtualnie po internecie, trafiam na statystyki, z których raz wynika, że Polacy są najbardziej zapracowanym narodem w Europie, a innym razem, że najbardziej leniwym. Aby trafić w złoty środek, uznaję, że dość już popracowałem i kończę. Chyba w samą porę, bo jeszcze by mnie skusił temat podróży w kierunku Rosji. A na tej trasie tyle młotów i kowadeł… po co mi między nie trafiać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska