Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszy i świerzb w podstawówce. Nie wszyscy rodzice zgadzają się na badanie dzieci

Malwina Gadawa
Janusz Wójtowicz
W Szkole Podstawowej nr 23 przy ul. Przystankowej 32, rodzice wpadli w panikę. Dwójka dzieci ma wszawicę, a jedno zachorowało na świerzb. W szkole zdezynfekowano już ławki, krzesła, podłogi, toalety i klamki. Nie wszyscy rodzice jednak zgadzają się na badanie swoich pociech.

"W szkole pojawiła się wszawica. Zgłoszenie przekazali rodzice różnych klas. Bardzo proszę o przesłanie innym rodzicom maila w tej sprawie, z prośbą o zwracanie szczególnej uwagi na głowy i włosy dzieci, z podpowiedziami postępowania w przypadku wszawicy" - to komunikat wysłany przez przedstawiciela Rady Rodziców w Szkole Podstawowej nr 23. Rodzice wpadli w panikę, bo pojawiły się również informacje o tym, że u niektórych uczniów wykryto objawy świerzbu.

Te informacje potwierdza Lucyna Cempel, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23. Przyznaje, że choć mamy XXI wiek, a wszawica nazywana jest chorobą biedoty, to wciąż jest ona problemem. I wcale nie dotyczy on tylko tych najbiedniejszych rodzin. - W ciągu kilku dni wszawica wystąpiła u dwóch uczniów. Pielęgniarka ich przebadała i pouczyła rodziców, jak mają postępować w domu - dodaje Lucyna Cempel.

Pani dyrektor uspokaja jednak, że są to pojedyncze przypadki i o żadnym "ataku" wszawicy nie ma mowy. Problem jednak dostrzega w czymś innym. - Nie wszyscy rodzice zgadzają się na to, żeby pielęgniarka sprawdziła głowy ich dzieci. Spotkaliśmy się nawet z sytuacją, kiedy rodzic, który jest lekarzem, wyraził taki sprzeciw, a pielęgniarka już z daleka u tego dziecka widziała gnidy na głowie - tłumaczy pani dyrektor, dodając, że z niektórymi zachowaniami rodziców trudno walczyć. Zarzeka się, że niczego nie ukrywa przed opiekunami.

W podstawówce przy ul. Przystankowej jeden z uczniów zachorował też na świerzb, czyli zakaźną chorobę skóry. - Rodzice bardzo szybko nas o tym poinformowali. Dziecko do momentu wyleczenia nie przychodziło do szkoły. Zdezynfekowaliśmy wszystko co mogliśmy. Naprawdę, nikt nie powinien mieć obaw, że ktoś jeszcze się zarazi. Taki przypadek zdarza się raz na kilkanaście lat - mówi szefowa placówki.

Grażyna Szczepaniak z Państwowej Powiatowej Stacji Epidemiologicznej we Wrocławiu tłumaczy, że wszawica nie jest uznana za chorobę zakaźną, dlatego pracownikom sanepidu nie wolno interweniować bez wskazań lekarza. A ci nie muszą nawet informować sanepidu o przypadkach występowania pasożytów. - Nie możemy odwszawiać dzieci na siłę, ani zmuszać do tego rodziców. Możemy tylko edukować - twierdzi Grażyna Szczepaniak. Dodaje, że walkę z wszawicą utrudniają również przepisy, które nie pozwalają - bez zgody rodziców - kontrolować głów dzieci przez pielęgniarki i higienistki szkolne.

Jarosław Delewski, dyrektor departamentu edukacji we wrocławskim magistracie mówi, że nie ma żadnych odgórnych wytycznych, którymi powinni kierować się dyrektorzy szkół. - Szefowie placówek działają zgodnie z własnymi zarządzeniami. Wiedzą, co mają robić w takich przypadkach - mówi Jarosław Delewski.

Jak rozpoznać wszawicę? Po swędzeniu skóry - dziecko drapie się po głowie. Leczenie podjęte w początkowej fazie choroby jest proste. Służą do tego dostępne bez recepty po kilka złotych szampony i nalewki roślinne. Z preparatów należy korzystać zgodnie z ulotką.

Jak uniknąć wszawicy? Rodzice muszą kontrolować włosy dzieci. Wszawicą można zarazić się tylko przez bezpośredni kontakt. Dlatego nie powinno się korzystać np. ze wspólnego grzebienia i ręczników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska