Sprzętu mógłby im pozazdrościć niejeden szpital. Na wyposażeniu Uniwersytetu Przyrodniczego jest najnowocześniejszy w Polsce tomograf komputerowy i rezonans magnetyczny. Jest również jedyny w kraju elastograf, który badając elastyczność tkanek pomaga w diagnostyce nowotworów. Bo zwierzaki mogą już liczyć na taką samą opiekę medyczną jak ludzie.
Jeszcze kilkanaście lat temu lekarz weterynarii kojarzył się ze stetoskopem i strzykawką, teraz studenci szkolą się z dermatologii czy stomatologii. - Rocznie przeprowadzamy około 18 tys. zabiegów związanych z patologiami szczęki np. ubytkami w zębach czy problemami dziąseł - opowiada dr Grzegorz Sapikowski.
Zwierzęta mogą także liczyć na leczenie onkologiczne. Psom podawana jest chemioterapia, a przez 8 godzin trwania zabiegu czuwają przy nich studenci. Obserwują też wszystkie zabiegi i sami w nich uczestniczą. Operacje koni często przeprowadzane są w nocy, bo właśnie wtedy dochodzą do głosu nagłe schorzenia, na przykład kolka.
W nocy na uczelnię
- Potrzebna jest natychmiastowa reakcja, nie można czekać na termin zajęć, więc studenci przyjeżdżają na uczelnię i przy stole operacyjnym spędzają noc - wyjaśnia prof. Zdzisław Kiełbowic. Przed porannymi zajęciami zdążą co najwyżej wziąć prysznic. Konie w tym czasie zostaną dźwigiem przetransportowane do pomieszczenia, w którym będą się wybudzały po operacji. Jego ściany wyłożone są materacami, żeby zwierzęta nie zrobiły sobie krzywdy.
Krzywda zwierząt to zresztą to, co wszystkim na weterynarii leży na sercu. Dr Grzegorz Dziwak stara się jak najdelikatniej zrobić zastrzyk sikorce, która najprawdopodobniej wpadła w szybę. - Tak małe ptaki umierają czasem ze stresu podczas zabiegu - tłumaczy lekarz. I zastrzega, żeby nie przynosić do kliniki wszystkich znalezionych podlotków. - Jeżeli nie widać złamań ani innych okaleczeń to lepiej je zostawić. Zazwyczaj nad nimi latają rodzice, którzy czuwają nad ich bezpieczeństwem - wyjaśnia dr Dziwak.
Na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej działa także klinika rozrodu. Naukowcy przeprowadzają zabiegi in vitro tych zwierząt, które w Polsce są zagrożone wyginięciem, czyli żbików i rysi. Niemałym wyzwaniem to dla lekarzy jest za to pobieranie nasienia od buhajów. W pomieszczeniu są nawet kraty, za którymi studenci mogą się szybko schować, jeżeli rozzłoszczone zwierzę postanowi zaatakować.
Leczą zwierzęta egzotyczne
Prężnie działa także pracownia neurologii, którą kieruje dr Marcin Wrzosek, jedyny w Polsce specjalista z dyplomem europejskim. Studenci tłumnie przychodzą także na zajęcia dotyczące leczenia zwierząt egzotycznych. Nie są wprawdzie obligatoryjne, ale uczestniczy w nich 80 proc. studentów. Wiedzą, że to właśnie króliki, tchórzofretki i żółwie coraz częściej są towarzyszami ludzi. 15 proc. studentów ostatniego roku mówi, że to właśnie ich leczeniem chce się zajmować w przyszłości.
Studia skończą jednak tylko najlepsi. Obecnie na jednolitych magisterskich jest 1240 osób. Dodatkowo wydział prowadzi studia dla obcokrajowców, gdzie uczy się 55 osób z całego świata m.in. z Kanady, Norwegii czy Nepalu. Co roku na jedno miejsce kandyduje 8 osób. W końcu renomę wydział budował 70 lat. Jako jedyny uzyskał ocenę wyróżniającą Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Ma też status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego.
Swój jubileusz będzie świętował 28 i 29 maja w Auli Jana Pawła II i Centrum Naukowo Dydaktycznym na pl. Grunwaldzkim. W piątek o 17 na Pawłowicach zostanie także zorganizowany piknik.
ZOBACZ PROGRAM OBCHODÓW 70-LECIA WYDZIAŁU MEDYCYNY WETERYNARYJNEJ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
