Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie: Powietrze jest fatalne, a strażnicy miejscy nic z tym nie robią

Andrzej Zwoliński
Dymiący komin budynku przy ul. Tęczowej
Dymiący komin budynku przy ul. Tęczowej brak
Aż strach wychodzić z dzieciakami bo uczucie jest takie jakby wdychało się smołę - alarmują Czytelnicy z Wrocławia i pytają - dlaczego strażnicy nie chcą interweniować?

Wystarczyło kilka dni chłodu i posypały się skargi od naszych Czytelników na wrocławskich trucicieli. O jednym z nich - na ulicy Tęczowej - już pisaliśmy nie raz. „Zadymiarz” znów się uaktywnił skarżą się mieszkańcy tamtejszego osiedla Lokum Viktoria. Doszły też sygnały z Nowych Żernik i skargi, że strażnicy odmawiają interwencji tłumacząc się...koronawirusem.

- Powietrze ciągle jest tu fatalne. Czasem aż strach wychodzić z dzieciakami na dwór bo uczucie jest takie jakby wdychało się smołę, albo coś gorszego – skarży się pan Maciej mieszkający przy ulicy Tęczowej i proponuje - może prezydent Jacek Sutryk powinien nas tu odwiedzić i zobaczyć "czym to pachnie. Jego sąsiad - Piotr – pisze do nas w podobnym tonie: od tygodni gdy walczymy z pandemią i zostajemy w domach a sprawca dogadza nam do woli. Ewidentnie spala niedozwolone środki, ponieważ smród jest nie do wytrzymania. Robi to w nocy, bo w dzień dym jest nieznaczny. I skarży się: Straż Miejska nic z tym nie robi. Można dzwonić, a i tak nie wysyłają patroli. Nie kontrolują, pomimo iż chwalą się dronami, które mogą zbierać próbki z komina.

Mieszkańcy osiedla przy Tęczowej, jako na winowajców wskazują dzierżawców zajmujących stare budynki tuż za murem i administrowane przez firmę Inter-es oraz palaczy z tamtejszej kotłowni.

Jednak skargi płyną ostatnio nie tylko z ulicy Tęczowej. Kamil mieszka na nowym osiedlu na Nowych Żernikach i ostatnio mocno niepokoi go intensywna woń palonych opon lub plastiku. - Sąsiedzi też o tym alarmowali. Zadzwoniłem na numer Straży Miejskiej we Wrocławiu, jednak odmówili przyjęcia zgłoszenia, tłumacząc się, że decyzją wojewody zostali oddelegowani do walki z koronawirusem. Zasugerowali, że mogę zadzwonić na policję w tej sprawie, co wydaje mi się absurdem, gdyż policja nie posiada urządzeń pomiarowych aby sprawdzić np. próbkę sadzy z pieca w domu jednorodzinnym – relacjonuje Kamil.

Strażnicy tłumaczą się, że od smogu ważniejsza teraz epidemia

Waldemar Forysiak rzecznik prasowy Straży Miejskiej we Wrocławiu zaprzeczając, że nic nie zrobili w sprawie „truciciela” z Tęczowej, wymienia kontrole i postępowania przed sądem wszczęte w jego sprawie. Rzeczywiście, w ubiegłym roku strażnicy pobrali próbki z popiołu z paleniska tamtejszej kotłowni, które – przebadane w laboratorium Politechniki Wrocławskiej – potwierdziły spalanie niedozwolonych odpadów. Na palacza nałożono mandat w wysokości 500 zł którego nie przyjął. Skierowano wniosek o ukaranie do sądu. Wyroku w ciąż nie ma, ale zimą w sądzie ruszyło drugie już postępowanie w sprawie Tęczowej.

Co z najnowszymi skargami na „zadymiarzy”, płynącymi nie tylko z tej ulicy? Waldemar Forysiak odpowiada wprost: działania kontrolne na chwilę obecną nie są możliwe. Wskazuje tutaj na polecenie Wojewody Dolnośląskiego Jarosława Obremskiego z 31 marca, który opierając się na ustawie epidemicznej, nakazał wójtom, burmistrzom i prezydentom miast, podporządkowanie straży gminnych i miejskich komendantom policji. W piśmie tym poinstruowano samorządowców, by strażnicy w swoich działaniach skupili się na zapobieganiu rozprzestrzenianiu się koronawirusa.

Narzekający na smog muszą więc poczekać do końca epidemii i powrotu strażników miejskich do kontrolowania „trucicieli”.
Przypomnijmy, spalanie odpadów jest wykroczeniem zagrożonym mandatem w wysokości do 500 zł., we Wrocławiu obowiązuje zakaz spalania odpadów w kotłowniach budynków, piecykach, kominkach lub po prostu na ziemi (np. w ogrodzie). Strażnicy mogą też nałożyć mandat gdy stwierdzą naruszenie tzw. uchwały antysmogowej. Zakazuje ona stosowania najgorszych jakościowo paliw stałych: węgla brunatnego oraz paliw stałych produkowanych z wykorzystaniem tego węgla, mułów węglowych i odpadów węglowych, miału węgla kamiennego, a także wilgotnego drewna. Spalać wolno tylko drewno suche, najlepiej sezonowane przez min. dwa lata. Niestety we Wrocławiu wciąż pali się w ponad 20 tysiącach „kopciuchów”.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska