Dopalacze na Psich Budach sprzedawane były od czerwca w małym lokaliku nazywanym "Lombard Euforia". Okoliczni mieszkańcy – od tego czasu – zaczęli w sąsiedztwie spotykać narkomanów pijących, palących, wstrzykujących sobie różne substancje.
– W sierpniu po jednego przyjechał nawet pogotowie – mówi jedna z pań, która mieszka w okolicy.
Oficjalnie w Euforii sprzedawano ... środki do czyszczenia złota, złotych monet albo srebra. Ale na okolicznych podwórkach nie widziano nikogo czyszczącego cokolwiek. Widziano za to młodzież paląc, wstrzykującą sobie albo mieszającą z napojami środku kupowane w Euforii.
Zgodnie z prawem dopalacze to tzw. "substancje zastępcze". Działają jak narkotyki ale twardymi narkotykami nie są. Handel nimi ściga Sanepid. Pisaliśmy o tym niedawno, że te działania niewiele dają.
Sanepid może zamknąć sklepik na 3 miesiące. Zabiera znalezione tam substancje do badań i na czas tych badań nie dłużej niż na 18 miesięcy – zakazuje sprzedaży. Złamanie tego zakazu jest przestępstwem. Ale firmy sprzedające dopalacze są przepisywane na tzw. "słupy" albo na rynek wprowadzane są nowe substancje, z nową nazwą chemiczną.
A policja – wielokrotnie alarmowana przez mieszkańców Psich Bud, co się w ich okolicy dzieje, wysyłała tam patrol, a efekty kontroli przesyłała do Sanepidu.
Kilka dni temu dziennikarz portalu GazetaWroclawska.pl kupił w lombardzie Euforia "środek do czyszczenia złota C12". Oto jego relacja:
Było około 19.30 wszedłem do lombardu Euforia przy Psich Budach we Wrocławiu. Pomieszczenie miało ok. 2 metrów długości, po czym zaczynała się lada i szyba, odgradzająca mnie od sprzedawcy. Część sprzedawcy też była bardzo wąska, miała ok. 2 metrów długości. Sprzedawcą był młody chłopak ok. 30 lat, siedział w czapce z daszkiem na krześle. Ubrany był w czarną kurtkę.
Pomieszczenie było niemal całkowicie puste – tzn. oprócz lady i szyby nic nie było w środku. Ani gablot ani żadnych produktów. Na ladzie również nic nie leżało, nie było kasy fiskalnej. Poprosiłem sprzedawcę o środek do czyszczenia złota C12. Powiedział: „C12? Nie ma problemu” po czym sięgnął pod ladę po produkt. Nie widziałem, co dokładnie ma pod ladą. Wyjął małą paczuszkę biorąc ode mnie banknot 50 – złotowy. Wydał mi 25 zł reszty z kasetki z pieniędzmi. Sprzedawca był miły.
"Siemano" – pożegnał mnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?