Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Zastrzelił żonę po kłótni. Sąd apelacyjny podwyższył mu karę z 15 na 25 lat

Marcin Rybak
Do tragedii doszło w bloku na wrocławskim Gądowie przed dwoma laty. Ireneusz S. mówi, że  chciał tylko przestraszyć swoją żonę
Do tragedii doszło w bloku na wrocławskim Gądowie przed dwoma laty. Ireneusz S. mówi, że chciał tylko przestraszyć swoją żonę Tomasz Hołod/zdjęcie ilustracyjne
56-letni Ireneusz S. zastrzelił żonę z zabytkowego pistoletu podczas małżeńskiej kłótni zakrapianej alkoholem. W więzieniu spędzi 25 lat - zdecydował pod koniec listopada wrocławski sąd apelacyjny. To o 10 lat więcej niż orzeczono wcześniej w pierwszej instancji. W czerwcu sąd okręgowy skazał 56-latka 15 lat.

Do tragedii doszło w październiku 2014 roku w mieszkaniu na wrocławskim Gądowie. Kobieta zmarła na stole operacyjnym w szpitalu.

Wyrok 25 lat więzienia jest ostateczny i prawomocny. Obrona może jedynie próbować kasacji w Sądzie Najwyższym. Ireneusz S. w śledztwie, a potem podczas procesu, zmieniał wersje wydarzeń. Najpierw przyznał się do zabójstwa, żeby potem przekonywać, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.

Małżeństwem byli od pięciu lat. On ma dziś 56 lat, ona była o 11 lat młodsza. Poznali się przez internetowy portal randkowy.

W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy stwierdza, że zaraz po ślubie zaczęły się konflikty. Ireneusz S. jest w sądowym dokumencie przedstawiany jako sprawca brutalnej domowej przemocy. Kilka razy dotkliwie bił swoją żonę. Wielokrotnie interweniowała policja. I to nie tylko polska. Kobieta miała by pobita m.in. w Holandii, a także w Niemczech. Kilka dni przed tragedią doszło do awantury, po której obydwoje trafili do Izby Wytrzeźwień.

W nocy z 23 na 24 października - niedługo po powrocie do domu - zaczęli pić alkohol. Znowu doszło do kłótni. Ireneusz S. mówił potem, że chciał żonę nastraszyć. Zjechał windą do piwnicy po broń - pistolet parabellum z 1935 roku. Gdy wymierzył w nią - zaczęła krzyczeć. W pewnym momencie skuliła się i krzyknęła „No strzelaj!”. Wtedy nacisnął spust. Po chwili zaczął wydzwaniać po pogotowie. Ale życia żony nie udało się uratować. Potem tłumaczył, że chciał nastraszyć. Pistolet wypadł mu z ręki, on go złapał i wtedy broń sama wystrzeliła. Sąd w tę wersję nie uwierzył. Choć w pierwszej instancji ocenił, że nie chciał zabić, a jedynie „godził się” na taki skutek straszenia bronią. Sąd Apelacyjny uważa inaczej: Ireneusz G. zabił z premedytacją.

O sprawie pisaliśmy tutaj:
- Tragedia na Gądowie. Mężczyzna strzelił do żony, kobieta nie żyje
- Wyrok za zabójstwo żony na Gądowie: piętnaście lat więzienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska