Wrocławski magistrat potrzebuje dodatkowych pieniędzy na sfinansowanie planowanego deficytu budżetu miasta w 2016 roku i spłatę zobowiązań wynikających z zaciągniętych kredytów i pożyczek oraz wyemitowanych papierów wartościowych.
To niepokoi niektórych radnych. - Obecne zadłużenie Wrocławia spowoduje spowolnienie rozwoju miasta, gdyż zadania obowiązkowe oraz wydatki na spłatę długu uniemożliwią realizację w przyszłości istotnych inwestycji - komentuje Krystian Mieszkała, radny PiS, który w pracy naukowej zajmuje się tematyką finansów publicznych. - Cały czas ogłaszane są ambitne plany, po czym nie przechodzą one do realizacji. Jak nie trudno się domyślić w miejskiej kasie już teraz brakuje pieniędzy. Obecnie problem braku środków rozwiązuje się rolowaniem długów. W dłuższym okresie czasu to nie wystarczy - dodaje radny.
Skarbnik miejski w takich działaniach nie widzi nic niepokojącego. - Planowany do zaciągnięcia kredyt w wysokości 80 mln zł zawiera się w maksymalnej kwocie możliwych do zaciągnięcia zobowiązań kredytowych określonej w budżecie miasta na rok 2016. Ostateczna wysokość uruchomionych w tym roku kredytów będzie zależała od wykonania dochodów i wydatków - tłumaczy Marcin Urban. Skarbnik miasta dodaje, że sytuacja finansowa Wrocławia jest badana na bieżąco, m.in. przez Regionalną Izbę Obrachunkową, czy Najwyższą Izbę Kontroli.
- Opinia RIO o możliwości spłaty zobowiązań w roku 2016, podobnie jak w latach ubiegłych, była pozytywna. Ponadto, ocenę sytuacji finansowej Miasta corocznie przeprowadza niezależny biegły rewident, który sporządza swoją opinie i raport z badania sprawozdania finansowego miasta. Opinie biegłego rewidenta również są dla miasta pozytywne - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl miejski skarbnik.
Zaniepokojenie radnego Prawa i Sprawiedliwości wzbudza także współczynnik zadłużenia Wrocławia do dochodów. - Z najnowszego raportu Regionalnych Izb Obrachunkowych wynika, że współczynnik zadłużenia Wrocławia do dochodów wynosi 72 procent. Jest to jeden z najwyższych wyników w kraju, np. Opole ma 34 proc, Gdańsk 37 proc, Poznań4 5 proc, Kraków 48 proc., Łódź 74 proc, Wałbrzych 95 proc. - wymienia Mieszkała. I dodaje, że Wrocław z długiem ok. 2,6 mld złotych jest w czołówce najbardziej zadłużonych miast. Dla przykładu zadłużenie Łodzi wynosi 2,8 mld, Krakowa - 2 mld, Poznania - 1,5 mld.
- Wysokie zadłużenie jest rezultatem dużych inwestycji miasta obecnie i w poprzednich latach. Zgodnie z obowiązującą jednostki samorządu terytorialnego złotą regułą finansów publicznych, samorządy nie mogą uchwalić budżetu, w którym wydatki bieżące są wyższe niż dochody bieżące. Oznacza to możliwość zaciągania kredytów tylko na wydatki inwestycyjne. Wysokość nadwyżki dochodów bieżących nad wydatkami bieżącymi (nadwyżka operacyjna) jest przy tym wyznacznikiem zdolności kredytowej miasta i kluczowym elementem ustawowych wskaźników zadłużenia. Miasto nie miało i nie ma problemów ze spełnieniem obecnie obowiązujących wskaźników zadłużenia - tłumaczy Marcin Urban.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?