Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Spadną ceny za śmieci? Urzędnicy przeanalizują obowiązujące stawki

Magdalena Kozioł
Wrocławianie wciąż oglądają przepełnione kontenery
Wrocławianie wciąż oglądają przepełnione kontenery Tomasz Hołod
- Nawet jak obniżymy ceny za odbiór śmieci we Wrocławiu o 1 zł, to będzie sukces - mówi "Gazecie Wrocławskiej" wiceprezydent Wojciech Adamski. Jednocześnie zapowiada, że we wrześniu lub październiku urzędnicy raz jeszcze przeanalizują obowiązujące stawki za śmieci.

Stawki za śmieci żywo interesują wrocławskich radnych PiS, którzy właśnie zapytali prezydenta Rafała Dutkiewicza, czy zamierza renegocjować umowy podpisane z firmami śmieciowymi. - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukarał wrocławską spółkę Chemeko-System kwotą 400 tysięcy zł, bo od stycznia podniosła ceny za przyjęcie śmieci aż o 115 proc. - przypomina Piotr Babiarz, szef klubu PiS w radzie miejskiej.

PiS, ale także wrocławscy urzędnicy, zaalarmowali UOKiK, kiedy ponad pół roku temu okazało się, że Chemeko-System wykorzystało fakt, że odpady z Wrocławia i okolic mogą trafiać jedynie do Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w odległej Rudnej Wielkiej w powiecie górowskim. - Zastanowimy się, co z tym zrobić - deklaruje Adamski.

Opłaty za odbiór śmieci we Wrocławiu nie drgnęły nawet wtedy, kiedy trzy tygodnie temu w Krynicznie koło Środy Śląskiej, a więc znacznie bliżej, zaczęła działać kolejna instalacja. Dlaczego? - Otwieranie kolejnych RIPOK- ów nie ma wpływu na podpisane umowy z firmami śmieciowymi - wyjaśnia Bartosz Małysa, prezes wrocławskiej spółki Ekosystem, odpowiadającej za gospodarkę śmieciową w mieście. - Stając do przetargów, brały one pod uwagę wszystkie ryzyka i okoliczności: koszty paliwa, wzrost płac i otwarcie nowych instalacji.

Małysa zapewnia, że po to Ekosystem podpisał umowy na 3,5 roku z WPO Alba, Trans-Formersem i Chemeko-Systemem, by chronić mieszkańców Wrocławia przed wahaniami opłat w górę lub w dół. Zdaniem prezesa, kara nałożona na Chemeko też nie będzie miała na to wpływu.

Czytaj też: . Jeden kontener na piętnaście kamienic, czyli rewolucja śmieciowa po wrocławsku (ZDJĘCIA)

Coś jednak będzie miało, skoro wiceprezydent Wojciech Adamski zamierza przygotować nową kalkulację. To coś, to wielkość opadów, które wyprodukują wrocławianie. Im więcej ich będzie - wskazują urzędnicy - tym więcej trzeba będzie za nie płacić.
Od początku lipca, kiedy weszły w życie nowe zasady gospodarowania opadami, mieszkańcy Wrocławia wyprodukowali o 40 proc. więcej śmieci niż w tym samym czasie w 2012 r. Ekosystem przygotował statystyki. Na przykład w dziewiątym dniu "śmieciowej rewolucji" firmy wywożące odpady odebrały ponad 5 tysięcy ton śmieci. W porównywalnym okresie w ubiegłym roku było to 3,5 tysiąca ton. Te liczby można wyobrazić sobie tak: - śmieci odebrane od mieszkańców pokryłyby pięciometrową warstwą boisko piłkarskie nawysokość dwukondygnacyjnego budynku.

Czy obniżka cen ma jakiekolwiek podstawy, skoro wiceprezydent Adamski przewiduje, że jeszcze przez kilka miesięcy wrocławianie będą czyścić garaże, strychy i piwnice? A może czeka nas jednak wzrost opłat, skoro śmieci jest coraz więcej?
Bartosz Małysa: - Nie sądzę.

Wrocławscy urzędnicy są zadowoleni ze swojej pracy. - Wrocław - informował radnych miejskich na ostatniej sesji Adamski - nie został zasypany śmieciami. Wszystkie odbieramy, a zakłócenia z pierwszych dni będą z czasem wygasać. Jesteśmy jednym z nielicznych miast, które zapewnia mieszkańcom pojemniki, dezynfekcję tych pojemników i odbiór wszystkich odpadów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska