Czy wszystkie uda się skończyć przed zimą? Wiele będzie zależało od pogody. Przez cały wrzesień i początek października, aż do końca poprzedniego tygodnia, drogowcy mieli idealne warunki do pracy.
Sprawnie udało się przeprowadzić wymiany nawierzchni na dużych i ruchliwych ulicach jak choćby alei Karkonoskiej, Ślężnej, Armii Krajowej czy Hallera.
- Obawiałem się remontu Karkonoskiej i Armii Krajowej, którymi jeżdżę prawie codziennie - przyznaje Michał Stachowiak, przedstawiciel handlowy z Wrocławia. - W rzeczywistości w godzinach szczytu, poza kilkoma dniami jazdy po resztkach zerwanej nawierzchni, nie odczułem większych problemów - chwali.
Wszystko wskazuje na to, że wrocławianie przywykli do remontów dróg prowadzonych w weekendy i nocami. Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta przyznaje, że od początku wakacji, gdy zaczęły się prace, zgłoszenia od mieszkańców, którym przeszkadzał huk maszyn, można policzyć na palcach jednej ręki.
- Znacznie więcej telefonów mieliśmy w zeszłym roku, gdy po raz pierwszy zdecydowaliśmy, że firmy będą pracowały również nocami, by nie paraliżować ruchu - tłumaczy Ewa Mazur. Teraz, choć pracowano w ścisłym centrum (m.in. przy Podwalu), obeszło się bez protestów. Choć nocami bywało naprawdę głośno, zapewne mieszkańcy mieli już tak dość dziurawej drogi, że postanowili zacisnąć zęby.
Średnio każda z ponad 30 wymian nawierzchni kosztowała magistrat około miliona złotych. Wyjątkiem była ulica Kosmonautów (za ponad czterokilometrowy odcinek zapłacono 6,4 mln zł) oraz Sułowska (około 2,6 mln zł).
Październikowe i listopadowe prace można prowadzić, bo w kasie miejskiej znalazło się kilka dodatkowych milionów na ten cel. Jeśli prace nie zakończą się przed mrozami, będą kontynuowane w przyszłym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
