Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Rasistowski napad? A może zwykła szarpania po alkoholu? Zaczął się proces, który to wyjaśni

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Nie jestem rasistą. Mam kolegę Murzyna – przekonywał w śledztwie 19-letni Krzysztof B. Dziś zaczął się jego proces. Razem z dwoma innymi mężczyznami miał uczestniczyć w pobiciu obywatela Pakistanu i dwójki jego znajomych z Indii. W listopadzie ubiegłego roku poszli do wrocławskiego klubu Alibi. Tam zostali pobici i poniżeni. Nie doczekali się na pomoc policji bo policjanci – do których się dodzwonili – nie umieli się porozumieć po angielsku.

Przed sądem – oprócz Krzysztofa B. - stanęli Marcin S. i Maciej G. Relacje ich i pokrzywdzonych mocno się różnią. Mohammad jest biznesowym analitykiem. Od około dwóch lat mieszka i pracuje we Wrocławiu. Tak jak jego znajomi. Krytycznego wieczoru – 21 listopada 2015 – wybrali się do klubu. Problemy zaczęły się gdy poszedł do baru po drinki. Wracał do stolika gdy ktoś podstawił mu nogę. Pokrzywdzony twierdzi, że to Krzysztof B. - rzekomo bardzo go to bawiło.

Chwilę później mężczyzna – pokrzywdzony Pakistańczyk rozpoznał w nim Macieja G. - pogroził mu pięścią. Trójka znajomych postanowiła wyjść z lokalu. Na ulicy – gdy czekali na taksówkę – podeszło kilka osób. Najpierw jeden z nich – w relacji pokrzywdzonego był nim Krzysztof B. - pokazał mu na telefonie komórkowym przetłumaczone translatorem z polskiego na angielski zdanie nie chcemy żeby to co wydarzyło się we Francji wydarzyło się też w Polsce”. Chodzi krwawe zamachy w Paryżu z 13 listopada 2015.

Trzej oskarżeni mieli bić, popychać. Wreszcie wywrócili na ziemię trójkę znajomych, którzy wyszli z lokalu. Wśród bitych pięścią była też kobieta – obywatelka Indii. - Leżeliśmy na ziemi. Ktoś nas bił, kopał, widziałem jak moją znajomą mężczyzna uderzył pięścią w twarz – opowiadał świadek wskazując na Marcina S. Wkoło stało kilka innych osób którzy – tak odebrał to pokrzywdzony – podburzali napastników.

Próbowali wezwać policję ale – relacjonował Mohammad – policjant, do którego się dodzwonili nie potrafił porozumieć się w języku angielskim. Uciekli spod klubu na pobliską stację benzynową i tam wezwali taksówkę. Pojechali do szpitala.

Tyle wersja pokrzywdzonych. Oskarżeni zaprzeczają. Ten, który miał bić kobietę pięścią w twarz w ogóle zaprzecza by uczestniczył w zdarzeniu. W śledztwie nie pamiętał czy krytycznego wieczora był w Alibi. W sądzie oznajmił, że był. Z dwójką znajomych. Mają zaświadczyć w sądzie na jego korzyść. Krzysztof B. był w Alibi z kuzynką. Usłyszał od niej, że pokrzywdzeni to muzułmanie. Zauważył, ze są na środku parkietu otoczeni przez jakieś osoby. Wyjaśnił, że wyprowadził ich na zewnątrz i – używając translatora – wytłumaczył że lepiej by sobie poszli. Bo ludzie boją się ich po zamachu we Francji.

- Skąd pan wiedział, ze to muzułmanie – dopytywał się sędzia Wiesław Rodziewicz.
- Poczta pantoflowa, takie plotki, kuzynka mi powiedziała – odparł Krzysztof B.

Maciej G. przyznaje, że raz uderzył jednego z mężczyzn w twarz pięścią. Ale z nie z powodów rasistowskich. Po prostu chwile wcześniej ów mężczyzna – pijany – wywrócił się na jego stolik, zbił szklanki z piwem i oblał jego i koleżankę, z którą się bawi.

Po jakimś czasie wyszedł do sklepu. Nie potrafił sobie przypomnieć po co. A wracając spotkał trójkę, a wśród nich tego, co oblał go piwem. Wtedy właśnie uderzył go pięścią. Raz. - Jakieś bluzgi były – odpowiedział na pytanie sądu. - Ale na pewno nie rasistowskie – zapewniał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska