Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Powstała pierwsza w mieście szkoła gotowania

Marta Wróbel, fot. Piotr Warczak
Tu, w ciągu kilku lekcji, można od podstaw poznać tajniki kuchni polskiej, azjatyckiej, marokańskiej i innych, a także... drugą połówkę. Dlaczego, jak szparagi, to tylko pionowo, a łosoś lubi smażyć się solo?

Tekst alternatywny

Czuję się prawie tak, jakbym wygrała program telewizyjny, prowadzony przez brytyjską gwiazdę gotowania - Gordona Ramsaya. Zrobiłam najlepszą polentę! Ma aksamitną konsystencję i jednolicie żółty kolor. Radość jest tym większa, że to moja pierwsza polenta, czyli włoska potrawa ludowa z kaszki kukurydzianej i mleka z dodatkiem parmezanu i innych składników. Nie wygrałam "Piekielnej kuchni" i nie dostałam pracy w jednej z najlepszych londyńskich restauracji, ale zadowolona mina szefa wynagradza mi to, że nie wiedziałam, iż szparagi należy gotować pionowo, bo wtedy nie tracą wartości odżywczych.

Rozmawiamy chwilę o Ramsayu, a potem o innym kulinarnym guru - charyzmatycznym Jamiem Olivierze, który słynie z tego, że bardzo szybko potrafi wyczarować trzy potrawy, każdą z innej kuchni świata, i prowadzi krucjatę przeciwko fast foodom.

Grzegorz Firkowski (28 lat), na co dzień szef kuchni w jednej z wrocławskich restauracji, spędził siedem lat, ucząc się fachu w brytyjskich lokalach. Wie, co zrobić, żeby w trzy godziny przyrządzić trzy potrawy kuchni włoskiej, zjeść je, a w tzw. międzyczasie opowiedzieć nam o tym, co łączy ruskie pierogi z gulaszem i dlaczego łosoś lubi smażyć się solo.

Tekst alternatywny

Siedziba pierwszej we Wrocławiu szkoły gotowania mieści się przy ul. Tęczowej, na par-terze bloku mieszkalnego. O godz. 20, kiedy zaczynamy (z Agnieszką i Szymonem - dwojgiem innych "uczniów") lekcję kuchni włoskiej, na zewnątrz jest już ciemno. Dość okazały, ale przytulny loft to jedna duża kuchnia, ale podświetlona przestrzeń z zewnątrz może kojarzyć się z wnętrzem knajpy. Przechodnie obserwujący nasze zmagania z zewnątrz przystają i uśmiechają się. Nic też dziwnego, że, jak mówi współzałożyciel i współwłaściciel szkoły, 24-letni dziennikarz sportowy Bartosz Zimowski, zdarzało się, że ludzie wchodzili do środka z ciekawości lub myśląc, że to pub, a kiedy spróbowali sushi, które akurat po-wstawało, zapisywali się na kolejne lekcje. A potem opowiadali Bartoszowi i Poli Markowicz (współzałożyciel-ka i współwłaścicielka szkoły, 19 lat, jest na pierwszym roku prawa) o życiu.

Tekst alternatywny

Kiedy lekcja kuchni włoskiej się skończyła, a polenta z łososiem, smażonym boczkiem, salsą verde, szpinakiem i masłem ze startą skórką z cytryny, przystawka w postaci szparagów z m.in. szynką parmeńską i bobem oraz ciasto jogurtowe na kruchym spodzie z czekoladą i truskawkami za nami, siadamy wygodnie na kanapie i słuchamy opowieści o uczniach, którzy szczególnie zapadli Grzegorzowi w pamięć.

Pan Krzysio do wszystkiego używał foremek do wycinania ciasteczek. Był też pewien baletmistrz, który uwielbiał gotować. Kiedy pytam o wpadki, Grzegorz wspomina z uśmiechem, jak spalił w piekarniku ścierkę. I kiedy padł prąd, co wywołało wśród uczniów entuzjazm, bo ucieszyli się, że będą gotować w klimatycznym świetle świec.

Grzegorz ruskich pierogów z gulaszem nie uczy w szkole gotować, ale ma do tego, wydawałoby się, nietypowego połączenia sentyment z dzieciństwa. Pokazał mu je ojciec. Grzegorz od dawna wiedział, że będzie mieć coś wspólnego z gotowaniem, dlatego poszedł do kultowego wrocławskiego technikum gastronomicznego przy ul. Kamiennej. A potem wyjechał do Londynu, żeby nauczyć się kulinarnej sztuki w praktyce.

Bartosz i Pola znaleźli go dzięki ogłoszeniu. Akurat wrócił do Polski, kiedy przeczytał, że poszukiwany jest ktoś z pasją do gotowania. Bo dla niego jedzenie to sztuka, a on sam jest artystą, który uwielbia tworzyć nowe smaki. A Bartosz i Pola dają mu wolną rękę. Grzegorz jest jednym z dwóch kucharzy w "Tęczowej kuchni", prowadzi zajęcia z kuchni z różnych krajów świata, od marokańskiej po hiszpańską, kuchnię dla osób odchudzających się, a nawet uczy typowo "męskich" potraw. W związku z tym, że zdarza się, iż uczniowie przychodzą do szkoły solo, powstał też pomysł na kurs z poznaniem drugiej połówki w tle. Właściciele szkoły śmieją się, że na razie nic nie wiadomo im o tym, by jakaś para poznała się na kursie. Ale pewnie to kwestia czasu - szkoła istnieje dopiero od miesiąca. I nawiązują się za to przyjaźnie.

Tekst alternatywny

Do szkoły chodzą także ci, którym wydaje się, że do gotowania mają dwie lewe ręce (kurs "kuchnia od podstaw") i kilkulatki, które uczą się, że zamiast fast foodu można zjeść zdrową sałatkę, a nawet własnoręcznie ją zrobić, świetnie się przy tym bawiąc. To właśnie był jeden z powodów, dla których Bartosz i Pola założyli "Tęczową kuchnię": dać ludziom alternatywę dla niezdrowego jedzenia. Pola zawsze chciała mieć coś wspólnego z gastronomią, a poza tym to przecież bardzo przyjemne uczucie: mieć coś swojego. Na razie dla Poli i Bartka szkoła jest dodatkowym zajęciem, ale zajmuje im coraz więcej czasu, bo na brak uczniów nie narzekają. Polacy gotują coraz chętniej i chcą się dowiedzieć na temat jedzenia coraz więcej, nie tylko o tym, jak przygotować schabowego z kapustą. Szczególnie odkąd w telewizji pojawił się program Magdy Gessler. I dodają, że załatwienie formalności związanych ze szkołą to dla nich niezła szkoła. I przygoda, która może stać się niedługo sposobem na życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska