Przedstawiciele miejskiej spółki Wrocławski Tor Wyścigów Konnych - Partynice, przekonują, że głośna muzyka nie stanowi żadnego zagrożenia dla koni. - Od momentu udomowienia koni dzielą swój los z ludźmi. Koncert na Partynicach będzie większym problemem dla ludzi, niż koni, a to z racji ich specyficznych cech gatunkowych. Dla koni ważniejszymi zmysłami są wzrok i węch, słuch mają podobny do naszego. Ponieważ to zwierzęta przestrzeni otwartych, nie boją się hałasu. Dowód to burze. Nie reagują na nie - mówi Piotr Makarewicz, rzecznik prasowy wrocławskich Partynic.
Czy na pewno? Dr Marcin Wrzosek z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu od lat zajmuje się badaniem słuchu u koni.
- Słuch to wyjątkowy zmysł u tych zwierząt. My słyszymy częstotliwości do 20 000 herców, konie nawet do 30 000 czy 35 000 herców, niewykluczone że jeszcze więcej - mówi dr Wrzosek. - Burza trwa chwilę, potem mija. Taki koncert to jednak dwie albo trzy godziny głośnej muzyki. Zawsze jakikolwiek hałas, głośna muzyka czy wystrzały stanowi zagrożenie dla zwierząt - mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.
- Zwierzęta mogą zacząć ze strachu biec w kierunku ogrodzenia i na nim zakończyć swój żywot - mówi Ratajszczak. - Ostatnio okazało się, że okapi nie tolerują tzw. infradźwięków - tych, które dla człowieka są niesłyszalne. W pałacu królowej Danii w Kopenhadze zorganizowano koncert orkiestry dętej. W czasie jego trwania padło okapi w pobliskim zoo. Właśnie ze względu na infradźwięki, które dla nas są niesłyszalne - dodaje Ratajszczak.
Piotra Makarewicza z Partynic te argumenty nie przekonują. Twierdzi, że konie wyścigowe do muzyki są przyzwyczajone, a scena podczas Męskiego Grania będzie ustawiona bokiem do stajni, w odległości 600 metrów. Ale odnosi się do koni na Manhattanie.
- Konie bez strachu ciągną bryczki ulicami Manhattanu, biegają na wyścigach przy głośnym aplauzie publiczności, podczas wielkich zawodów skokowych pokonują wielkie przeszkody w speed and music, w szybkościowych konkurencjach western muzyka jest ostra i agresywna, konie policyjne nie boją się wybuchów - wylicza Makarewicz.
Radosław Ratajszczak przyznaje, że w przypadku koni ciągnących bryczki czy koni wyścigowych może być dużo łatwiej, by przyzwyczaić zwierzęta do hałasu.
- Są narażone wtedy na różne bodźce, do których się przyzwyczają, jak głośna jazda tramwaju czy wystrzały. To tak jak z psami myśliwskimi. Te, które jeżdżą na polowania, nie boją się huku. Ale są i takie psy myśliwskie, które źle reagują na hałas. Wszystko zależy od indywidualności zwierzęcia. Nie da się stwierdzić, ze każdy koń wyścigowy jest taki sam - mówi Ratajszczak.
Podczas Męskiego Grania konie będą w stajniach.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?