Marek Kocot: Czas pokazać osobowość

Małgorzata Matuszewska
"Dobry Wieczór we Wrocławiu" to cykl spotkań antykabaretowych 13. każdego miesiąca w restauracji con vivio przy purkyniego - opowiada Marek Kocot.

Dobry Wieczór We Wrocławiu będzie całoroczną imprezą?
Spotykamy się z publicznością trzynastego każdego miesiąca, niezależnie od tego, w jaki dzień tygodnia to wypadnie) Jeśli reprezentatywna część naszego składu nie wyjedzie na wakacje, to chciałbym się spotkać i w wakacje.

Jeśli to ma być płaszczyzna porozumiewania, jak Piwnica Pod Baranami, to chyba właśnie o to chodzi, żeby spotkania były cykliczne i wrosły na stałe w pejzaż miasta?
Mam pełną świadomość, że także publiczności jest potrzebny czas na przyzwyczajenie się do nas. Jeśli nawzajem zaufamy sobie, to mam nadzieję, że reguły obowiązujące w tym miejscu będziemy pisać razem.

W spotkaniu biorą bardzo różni ludzie. Czy chcesz pokazać różnorodność wrocławian?
Właśnie o taką prezentację chodzi, przekrojową. Chcę podkreślić, że żyją tu bardzo różni ludzie, obdarzeni wieloma talentami. Ekscentryczni jak doktor Bogusław Bednarek, zakręceni na jakimś punkcie jak Marta Malikowska, bardzo otwarci na nowe wyzwania jak Gosia Fijałkowska.

Antykabaret będzie dążyć w kierunku publicystyki?
Ma być aktualny i miejski. Uważne przyglądanie się otaczającej nas rzeczywistości i komentowanie absurdów naszego miasta - bardzo proszę. Publicystyka - nie! Granica między tanią publicystyką i polityką a artystycznym komentarzem do rzeczywistości jest bardzo ulotna, ale trzeba ją wyznaczyć.

Chodzi też o to, żeby się nie zrobił Hyde Park?
Tak. Komentarz ma być celny, trafny, ale smaczny. Pod tym kątem będziemy się docierać. Bardzo liczę na Krzysztofa Kopkę i Macieja Masztalskiego, którzy w swoim Biuletynie Miejskim wyszukają absurdy i trafnie je skomentują. Krzysztof Kopka służył nam radą i pomocą, to dzięki niemu udało się namówić profesora Michała Jędrzejewskiego do udziału w wieczorze. Krzysztof namówił też Macieja Masztalskiego do napisania skeczu.

Twoje życie to teraz nieustanny research, szukanie ciekawych osobowości w mieście?
Tak, bardzo mi w tym pomagają Paweł Romaszkan i Krzysztof Kopka. Przerzucamy się pomysłami na to, jakie ciekawe osobowości i w jakiej kolejności zaprosić. Rozpuszczamy wici pośród znajomych. Bardzo bym chciał wciągnąć środowisko akademickie. Czyli - według słów Bogusława Bednarka - pospolitych najemnych inteligentów, najgorszą swołocz. Chciałbym poznać np. osobę, która jest np. matematykiem, prawdziwą kosą dla studentów, a prywatnie niezwykłym talentem towarzyskim, sypiącym anegdotami. To bardzo ciekawe zestawienie. Podobnie interesujące byłoby zaproszenie brutalnego i twardego gracza na rynku biznesu, prywatnie piszącego wiersze, albo nagrywającego płytę z piosenkami dla żony. Poznając takich ludzi tylko z jednej strony nie mamy pełnego obrazu człowieka. Chciałbym poznać nauczyciela opowiadającego ze swadą o zeszytach szkolnych. Bo przecież zwykle nauczyciel nie kojrzy się z sytuacją towarzyską. Krótko mówiąc: Chciałbym spotkać utalentowanych ludzi z pasją.

Przygotowując się do stworzenia tego cyklu, studiowałeś historię polskich kabaretów?
Nie.

Prof. Michał Jędrzejewski powiedział, że Pomarańczowa Alternatywa wywodzi się z sensybilizmu. To też historia kabaretów.
To jest pewne wspólne doświadczenie. Nie jest tak, że grupa sensybilistów stworzyła patent, który powielają inni. To są różne wartości, na które wpadają różni ludzie w różnym czasie. Prof. Jędrzejewski opowiadał o akcjach przeprowadzonych z wielkim rozmachem i przy okazji fajnie komentujących rzeczywistość peerelu. Podobnie rzeczywistość peerelu komentowała Pomarańczowa Alternatywa. Nie wiem, czy zrobimy jakiś happening. Ale chcę, żebyśmy komentowali dzisiejszą rzeczywistość.

Chodzą słuchy, że trzymacie się klimatu Dymku z Papierosa.
Też słyszałem o Dymku, ale to dla mnie odległa przeszłość. Kiedy studiowałem we Wrocławiu na PWST, a potem wróciłem do tego miasta, wciąż słyszałem o stale zamkniętym miejscu owianym legendą. Bardzo go szkoda. We Wrocławiu powinno być ze trzydzieści takich miejsc, żeby ludzie mogli sobie wybrać, gdzie chcą spędzić najlepszy wieczór.

Każdy może się do Was zgłosić z pomysłem?
Chciałbym, by przy okazji Dobrego Wieczoru… zebrała się grupa autorów, wykonawców, z której będziemy mogli wybierać najciekawsze osobowości. Ale ludzie nie powinni traktować nas, jak programu pt. Mam talent. Zapraszam ludzi z pomysłami, ale nie gwarantuję, że u nas wystąpią.

Jakie miałeś wzorce do stworzenia Dobry Wieczór We Wrocławiu?
Dużą inspiracją był Niekabaret Macieja Nowaka, istniejący w gdańskim Starym Ratuszu, potem Malarni Teatru Wybrzeże. Maciej stworzył miejsce działające na podobnej zasadzie, jak nasze: interesującej rewii, menażerii. Zapraszał ciekawych ludzi do swojego programu, w którym mieli swoje pięć minut. Wczoraj gratulował mi szczęśliwego poczęcia nowej we Wrocławiu inicjatywy, która ma szanse zjednoczyć środowisko kulturalne i intelektualne naszego miasta.

Do czego to wszystko prowadzi? Do podsumowania pod koniec roku?
Nie. Każde spotkanie ma być osobne, tylko pod jednym tytułem. Wrocławianie mają spędzić z nami czas miło, dobrze i kulturalnie.

Dobry Wieczór We Wrocławiu kojarzy się z...
... obietnicą, że spędzimy w tym mieście dobry czas. Bardzo często podróżowałem jako student. Wysiadając na dworcu we Wrocławiu czułem z jednej strony ulgę, że już dłużej nie muszę jechać pociągiem, z drugiej radość, że wyrwałem się z domu, wróciłem do życia studenckiego, że spotkam znajomych, ciekawych ludzi. Wiele pięknych przyjaźni zaczęło się w tym mieście. Widząc neon Dobry Wieczór We Wrocławiu, podświadomie czekam na zawarcie nowych.

Skąd w Tobie taka otwartość na poznawanie interesujących ludzi?
To chyba cecha wrodzona. Bardzo lubię ludzi, lubię z nimi rozmawiać. Wiele razy, kiedy wyszedłem ze spektaklu, w którym grałem, spotykałem widzów, a oni mnie nie rozpoznawali. I dowiadywałem się bardzo ciekawych rzeczy. Bycie anonimowym pozwala na szczerość obserwacji.

Czym się zajmowali Twoi przodkowie?
Dziadek, rówieśnik zeszłego stulecia, był nauczycielem i społecznikiem, bardzo ciekawą postacią, mając 16 lat uciekł do gimnazjum nauczycielskiego, potem na wojnę. Gdy Polska odzyskała niepodległość, skończył szkoły, wziął udział w wojnie 1920 roku, od 1924 roku zakładał straż pożarną i szkołę. Straż pożarna w tamtych czasach była ośrodkiem polskości, bo po zaborach działała na zasadzie stowarzyszeń. Ludzie zbierali się, zakładali ochotniczą straż pożarną, przy okazji mówili o Polsce, zakładali szkoły. Rodzice to skromni inżynierowie, rybacy - dziś umarły zawód. Doświadczeniem mojego ojca była podróż przez ocean, ale nie dla poszukiwania skarbów, tylko skromnej pracy.

A ty szukasz skarbów - osobowości?
Tak, osobowości wartych pokazania innym.
Rozmawiała Małgorzata Matuszewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl