Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Biskupinie koty giną bez śladu [ZDJĘCIA]

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
Rysiek, Rosa, Łatka, Kefir, Biszkopt, Bono - to jedne z kilkunastu kotów, które zaginęły na Biskupinie od stycznia.
Rysiek, Rosa, Łatka, Kefir, Biszkopt, Bono - to jedne z kilkunastu kotów, które zaginęły na Biskupinie od stycznia. Fot. archiwum prywatne
12, 16 a może nawet 20. Mieszkańcy Wielkiej Wyspy nie są w stanie już zliczyć, ile dokładnie kotów zaginęło bez wieści od początku roku na terenie Biskupina. - Jesteśmy bezradni - rozkładają ręce właściciele zwierzaków.

Pierwszy kot na Biskupinie zaginął 5 stycznia. Był to piękny rudowłosy Biszkopt, którego właścicielką jest pani Aleksandra. - Wyszedł jak zwykle, ale już nie wrócił. Nie wiem, co się z nim stało. Podobno ludzie mówią, że nasze koty wywożą do Niemiec, gdyż tam kotów brakuje, bo wszystkie wysterylizowano - przypuszcza właścicielka Biszkopta i dodaje, że w okolicy ul. Mielczarskiego, Norblina i Sempołowskiej zaginęło kilkanaście kotów. - Nie znalazły się ani żywe, ani martwe.

Lekarz weterynarii Michał Senze, z lecznicy Vetus przy ul. Żaka, przyznaje, że o zaginionych kotach jest głośno na Biskupinie. - W mojej lecznicy wisi kilka ogłoszeń dotyczących zaginionych kotów - ze stycznia i lutego.

- Moi sąsiedzi bezskutecznie poszukują swoich pupili - mówi nam Anna Łowińska, właścicielka trzech kotów, która na Biskupinie mieszka od kilkunastu lat. Jej koty na szczęście nie zaginęły, ale pani Anna żyje w strachu. - Mieszkam tu od kilkunastu lat i nic podobnego nie miało tu miejsca przez te lata. Praktycznie przez dwa miesiące nie wypuszczałam swoich kotów z domu. Teraz zrobiło się nieco cieplej, więc dwa razy dziennie pozwalam im wyjść. Pilnuję ich jednak cały czas. Wieczorem chodzę z latarką - tłumaczy Anna Łowińska.

Właściciele kotów już zawiadomili Ekostraż i TOZ Wrocław. - Nie ma sprawcy. Tak mówią nam wszyscy, a my jesteśmy bezsilni - dodaje pani Anna.

Joanna Kleszcz z wrocławskiego TOZ-u informuje nas, że owszem kilka osób dokarmiających koty zgłosiło TOZ-owi zaginięcia oswojonych kotów na terenie Biskupina. Kleszcz przypuszcza, że być może koty wyłapywane są przez tzw. "kocie fundacje", które sterylizują bezdomne koty.

W Fundacji Węgielek słyszymy znów, że o zaginięciach kotów wiedzą, jednak tzw. "kocie fundacje" nie wyłapują kotów, które mają właścicieli, więc ten wątek w przypadku kotów z Biskupina raczej nie ma uzasadnienia.

Waldemar Forysiak ze straży miejskiej deklaruje, że strażnicy będą patrolować teren. Radzi jednak, by właściciele zgłaszali zaginięcia zwierząt w siedzibie straży miejskiej przy ul. Pautscha.

Tymczasem właściciele rozwieszają ogłoszenia i oferują nagrody - byle tylko ich pupile się odnalazły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na Biskupinie koty giną bez śladu [ZDJĘCIA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska