Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staruszka bez opieki. Umarła w lesie na obrzeżach Wrocławia

Marcin Rybak
Weronika Chałupniczak z przedszkola „Smerfowa Załoga” z plakatem, na którym była informacja o zaginięciu pani Celiny
Weronika Chałupniczak z przedszkola „Smerfowa Załoga” z plakatem, na którym była informacja o zaginięciu pani Celiny Pawel Relikowski / Polska Press
Zaginęła mieszkanka osiedla Leśnica, po tygodniu odnaleziono jej ciało. Pani Celina miała 84 lata. Jej ciało znaleziono w Lesie Mokrzańskim na peryferiach Wrocławia - na końcu ulicy Junackiej. Policja i prokurator stwierdzili, że nie doszło do morderstwa.

Ale to nie kończy problemu. Bo pani Celina była pod opieką wrocławskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jej sąsiedzi od dawna alarmowali, że staruszka nie może mieszkać sama, bo często zapominała drogi do domu. Bywało, że zimą chodziła po ulicach boso. Pytała o matkę.

Pani Celina miała opiekunkę. Powinna się u niej pojawiać codziennie i spędzać z nią sześć godzin. Również w soboty, niedziele i święta.

Ale we wtorek, 26 kwietnia, starsza pani zaginęła. Policja rozpoczęła poszukiwania. Prawie po tygodniu - w poniedziałek 2 maja - przypadkowy spacerowicz znalazł ciało staruszki. Ulica Junacka i lasek, w którym leżała jest bardzo blisko domu, w którym mieszkała.

Weronika Chałupniczak jest szefową wrocławskiego przedszkola „Smerfowa Załoga”. Sąsiaduje z domem pani Celiny w Leśnicy. - Od 2014 roku jesteśmy tutaj - opowiada. - Wszyscy sąsiedzi znali panią Celinę. Często do nas przychodziła. Musieliśmy ją odprowadzać do domu, bo nie pamiętała, gdzie mieszka, jak się nazywa. Wiele razy interweniowaliśmy w MOPS-ie - mówi Weronika Chałupniczak. - Zarzucano nam, że to dla nas kłopotliwe sąsiedztwo. Ale my po prostu baliśmy się o jej bezpieczeństwo.

We wtorek 26 kwietnia pani Celina zniknęła. Okoliczni mieszkańcy - w tym pani Weronika - zaangażowali się w poszukiwania. Wydrukowali plakaty. Poszli do leśnickiego proboszcza, który w kościele mówił o zaginięciu staruszki.

Opiekunka z MOPS-u zaalarmowała policję. Wszczęto poszukiwania. Rzecznik policji Paweł Petrykowski mówi, że zdjęcia starszej pani dostały patrole. Poinformowano taksówkarzy, kierowców i motorniczych MPK.

Wicedyrektorka MOPS-u Elżbieta Olber nie zgadza się z zarzutami, że staruszka nie była pod dobrą opieką. Właśnie z powodu jej zdrowotnych problemów opiekunka miała być przez siedem dni w tygodniu. Sześć godzin - z tym, że czas dzieliła tak by być i rano, i w południe, i wieczorem.

Od 2013 roku urzędnicy i pracownicy socjalni przekonywali staruszkę by zgodziła się przenieść do Domu Opieki Społecznej. Ale pani Celina o niczym podobnym nie chciała słyszeć.

Dopiero ostatnio - 1 marca - MOPS zdecydował, że podejmie próbę przeniesienia do domu opieki bez zgody zainteresowanej. Sprawa wpłynęła do sądu. Sąd 7 kwietnia zdecydował o przebadaniu pani Celiny. Dziś wiemy, że to było zrobione za późno. Pani wicedyrektor MOPS dodaje, że dopiero ostatnio - w tym roku - stan zdrowia kobiety bardzo się pogorszył.

Prokuratura wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności śmierci staruszki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska