Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaszła w ciążę na randce z internetu. Dziecko udusiła i spaliła

Katarzyna Kijakowska
- Ja nie zabiłam tego dziecka. Ja je urodziłam, zostawiłam, przykryłam odzieżą i materacem i poszłam do domu. Kilka dni później wzięłam dziecko i wyniosłam je na podwórko, żeby ktoś je znalazł i tyle - broniła się na pierwszej rozprawie Marta S.
- Ja nie zabiłam tego dziecka. Ja je urodziłam, zostawiłam, przykryłam odzieżą i materacem i poszłam do domu. Kilka dni później wzięłam dziecko i wyniosłam je na podwórko, żeby ktoś je znalazł i tyle - broniła się na pierwszej rozprawie Marta S. Paweł Relikowski
34-latka spod Oleśnicy przez dłuższy czas korzystała z erotycznych serwisów randkowych, umawiała się z poznanymi tam mężczyznami, wreszcie zaszła w ciążę. Nie wiedziała nawet, kto jest ojcem. Nie chodziła do lekarza, bo wstydziła się ginekologa. Synka urodziła w piwnicy. Potem przykryła stertą ubrań, główkę owinęła i nakryła materacem. Kilka dni później zwłoki noworodka próbowała spalić. Sąd skazał ją tylko na dziesięć lat więzienia. Bo nie skończyła szkół, rodzina jej nie wspiera i nie ma pieniędzy. Teraz Prokurator Generalny chce ponownego procesu. I surowszego wyroku.

Do tragedii doszło 23 czerwca 2016 roku. Tego dnia Marta S., mieszkanka Solnik Małych pod Oleśnicą poczuła bóle brzucha. Po kilku godzinach w piwnicy urodziła syna.

- Po porodzie leżała przez chwilę na materacu, dziecko na stercie ubrań. Nie patrzyła na nie, wyrwała z siebie pępowinę, wytarła ślady krwi. Starą odzieżą przykryła chłopca i jego główkę. Przytrzymała dziecko dociskając odzież, a następnie przykryła je materacem - mówił sędzia sądu okręgowego, który - w marcu 2017 roku - wydawał pierwszy wyrok.

Kobieta, wychodząc z piwnicy, nadepnęła jeszcze na materac. Później zajęła się swoimi sprawami, jak gdyby nic się nie stało. Następnego dnia wróciła do piwnicy. Martwe dziecko włożyła do worka ze starymi ubraniami, a kilka dni później wyniosła na dwór i podpaliła.

Zwłoki noworodka znalazła później sąsiadka. Sąd pierwszej instancji wymierzył Marcie S. karę 15 lat pozbawienia wolności. Z wyroku obrona kobiety nie była zadowolona. Dowodziła, że S. działała w szoku po porodzie. Gdyby sąd uznał tę argumentację, kobiecie groziłoby do pięciu lat więzienia. Obrona odwołała się od rozstrzygnięcia. W sierpniu 2017 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu obniżył karę do 10 lat więzienia.

- Ja nie zabiłam tego dziecka. Ja je urodziłam, zostawiłam, przykryłam odzieżą i materacem i poszłam do domu. Kilka dni później wzięłam dziecko i wyniosłam je na podwórko, żeby ktoś je znalazł i tyle - broniła się na pierwszej rozprawie Marta S.

Na korzyść oskarżonej wpłynęło to, że nie była wcześniej karana, pochodziła z dysfunkcyjnej rodziny, nie miała wykształcenia. Sąd wskazał też, że okolicznością łagodzącą jest wiek oskarżonej, brak środków do życia, brak wsparcia w rodzinie i brak pozytywnych wzorców zachowania.

"Sąd ten, oceniając działania oskarżonej jako naganne, stwierdził jednocześnie, że nie było ono wyjątkowo okrutne, ani też wyjątkowo brutalne” - czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Z takim wyrokiem nie zgadza się Prokurator Generalny. Jego zastępca złożył do Sądu Najwyższego kasację w tej sprawie. Wszystko dlatego, że zdaniem prokuratury orzeczona kara jest "rażąco łagodna" i "rażąco niewspółmierna do stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu". Co więcej, jak dowodzi prokurator, okoliczności łagodzące - takie jak brak środków do życia, czy brak wsparcia w rodzinie - wskazane przez sąd drugiej instancji nie mogą mieć decydującego znaczenia dla ustalenia wymiaru kary. Zdaniem autora kasacji, także wiek oskarżonej nie może być okolicznością łagodzącą. Bo - jak podkreśla - Marta S. była osobą dojrzałą, a poziom jej sprawności intelektualnej pozwalał na prawidłowe rozumienie norm społecznych. Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i przekazanie jej do ponownego rozpoznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska