Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Przekonywali więźnia, że go dobrze leczą. A on umarł

Marcin Rybak
Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Polski rząd będzie się musiał tłumaczyć Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka w Strasburgu z tragedii, do jakiej doszło we wrocławskim więzieniu na ul. Fiołkowej. W listopadzie 2012 roku zmarł na sepsę więzień Piotr A. Dwa miesiące wcześniej - w oficjalnym piśmie do sądu - skarżył się, że jest chory, a więzienna służba zdrowia źle go leczy. Dyrektor więzienia odpisał, że Piotr A. nie ma racji. Pismo dyrektora nosi datę 25 października 2012. Niedługo potem więzień zmarł.

Miał 32 lata. Odsiadywał półtora roku m.in. za posługiwanie się fałszywym dokumentem. Czy więzienna służba zdrowia przyczyniła się do jego śmierci? Śledztwo wykazało, że nie. Choć oceniono - w ślad za opinią biegłych - że leczenie pana Piotra “nie było optymalne”.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka pomogła matce Piotra A. złożyć skargę do Trybunału w Strasburgu. Została przyjęta do rozpoznania. Teraz więc rząd Polski będzie musiał wytłumaczyć się Trybunałowi z tego co w tej sprawie zrobiono a czego - ewentualnie - nie. “Niestety, władze zakładu karnego zlekceważyły zgłaszane przez syna (...) symptomy choroby świadczące o jego pogarszającym się stanie zdrowia” - czytamy w skardze.

Piotrowi A. na początku września 2012 zaczęły puchnąć kolana. Wiedział, że odezwała się jego choroba, którą miał od dzieciństwa - reumatoidalne zapalenie stawów. Poszedł do lekarza więziennego 7 września. Poprosił o skierowanie do reumatologa. Wysłali go do ortopedy. Pięć dni po pierwszej wizycie pojawił się u lekarza znowu. Mówił o tym reumatologu i że skierowali go nie tam gdzie trzeba. Lekarka wpisała w jego więziennej książeczce zdrowia, że był agresywny, wymachiwał rękami i że napisała wniosek o karę.

Dopiero 13 września - gdy matka przyniosła jego lekarską dokumentację - zaczęli go leczyć na tę chorobę jaką w rzeczywistości miał. Ten wątek będzie się potem przewijał w sprawie - że od 7 do 13 września leczyli go źle, bo nie mieli dokumentacji lekarskiej sprzed rozpoczęcia odsiadki. Ale w więziennych dokumentach jest zapis jeszcze z lutego 2012 o tej chorobie. W swojej skardze na złe leczenie napisał, że od 7 do 13 września codziennie prosił reumatologa W końcu zarejestrowali go na 20 listopada. Osiem dni wcześniej zmarł.

Wspomnianą skargę napisał 18 września. Czytamy w niej, że pojawiły się u niego problemy z nerkami. - Syn od drugiego roku życia cierpiał na to zapalenie stawów - mówi nam matka Piotra A. - Lekarze od małego ostrzegali, żeby uważać, bo mogą być powikłania z nerkami.

Właśnie te problemy z nerkami wywołały sepsę i śmierć. Wszczęto śledztwo. Prokuratura powołała biegłych. Ustalili, że można go było leczyć lepiej, szybciej poszukać specjalistów. Większe szanse na przeżycie miałby gdyby od razu trafił do szpitala pod opiekę specjalistów. Ale generalnie leczono prawidłowo i bezpośredniego związku pomiędzy decyzjami lekarzy, a jego śmiercią nie było.

Ze skargi do Trybunału: "odpowiedzialność za drastyczne pogorszenie się stanu zdrowia (...) a w konsekwencji i jego śmierć (...) ciąży (...)na organach państwa, które nie zapewniły dostępu do opieki medycznej (...) ignorując (...) symptomy nasilenia się choroby." Czy polskie władze rzeczywiście zawiniły? Czekamy na wyrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Przekonywali więźnia, że go dobrze leczą. A on umarł - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska