Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław idzie na wojnę z graffiti

Błażej Organisty
Graffiti na pewno nie zniknie ze ścian przejścia podziemnego na pl. Społecznym. Powstało legalnie
Graffiti na pewno nie zniknie ze ścian przejścia podziemnego na pl. Społecznym. Powstało legalnie Pawel Relikowski / Polska Press
We Wrocławiu nie ma miejsca na nielegalne graffiti. Kto i kiedy zajmie się obraźliwymi napisami i szpecącymi plakatami?

Wrocław potrzebuje nowej firmy, która przez kolejne pół roku zajmie się usuwaniem graffiti, napisów, plakatów, kłódek i innych zanieczyszczeń ze ścian obiektów budowlanych, takich jak szalety, przejścia podziemne, filary czy mosty. Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta, pod którego opieką są takie obiekty inżynierskie, rozstrzygnie przetarg w lipcu. Usuwać nielegalne malunki czy obraźliwe napisy trzeba będzie na bieżąco.

- Trudno się nie zgodzić, że obsceniczne lub będące elementem mowy nienawiści napisy i symbole, umieszczone w miejscach publicznych, godzą nie tylko w poczucie estetyki, ale budzą społeczny sprzeciw na takie działania - tłumaczy Ewa Mazur, rzecznik ZdiUM.

Chodzi przede wszystkim o obrzeża miasta, bo w centrum nie widać nielegalnych malunków czy symboli. Zarządcy budynków muszą je usuwać. Uchwała o parku kulturowym zakazuje bowiem utrzymywania w oszpeconym stanie elewacji budynków oraz powierzchni innych obiektów budowlanych, w szczególności zabrudzonych, pokrytych graffiti itd.

Oczywiście, tworzenie graffiti bez pozwolenia jest nielegalne i grozi za to mandat, a nawet grzywna do 5000 złotych. Są jednak miejsca, gdzie grafficiarze mogą wykazać się kunsztem. Mieli pozwolenie na ozdobienie ścian przejścia podziemnego na placu Społecznym, filarów starej części estakady przy tymże placu czy filarów estakady alei Armii Krajowej i ul. Krakowskiej. Z kolei w przejściu podziemnym pomiędzy nowym biurowcem Skanskiej a starym gmachem PZU przy pl. Dominikańskim można podziwiać twórczość studentów wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Grafficiarzom marzy się jednak większe pole do popisu, szczególnie w centrum. Dlaczego nie udostępnia im się większej liczby miejsc?

Zdaniem plastyk miejskiej, Beaty Urbanowicz, jest to dość ryzykowne. - Graffiti, w przeciwieństwie do muralu, to malowanie spontaniczne. Nie możemy być pewni, co powstanie, dopóki nie zobaczymy finalnego efektu. Niekiedy nie sposób rozpatrywać go w kategoriach sztuki. Poza tym graffiti nie pasuje do zabytkowych budynków w przestrzeni Wrocławia - tłumaczy plastyk.

Murale są więc bardziej pożądane. Za zgodą można je malować np. na szczytowych ścianach kamienic będących w zarządzie Zarządu Zasobu Komunalnego i spółki Wrocławskie Mieszkania. A puszki z farbą lepiej niech pozostaną w torbach, bo nielegalne graffiti, podobnie jak plakaty czy kłódki, będą usuwane na bieżąco.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław idzie na wojnę z graffiti - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska