Wrocław ma wielki problem z zanieczyszczonym powietrzem. W stolicy Dolnego Śląska źródłem smogu są przede wszystkim domowe piece, opalane niskiej jakości węglem i - niestety - również odpadami.
We Wrocławiu od 1 lipca 2018 nie będzie można palić w piecach najbardziej szkodliwymi odpadami węglowymi. Nie będzie można także montować nowych pieców na węgiel. Całkowity zakaz palenia węglem zostanie wprowadzony w 2028 roku. Wyjątkami będą tereny, do których nie da się doprowadzić sieci ciepłowniczej lub gazowniczej. Takie zakazy wprowadza podjęta przed kilkunastoma dniami uchwała antysmogowa.
Tyle teorii, bo w praktyce sytuacja wygląda inaczej. Ostatnio po remoncie gminnych lokali na Ołbinie w trzech lokalach kamienicy przy ul. Kluczborskiej 13a odbudowano piece kaflowe. Dlaczego zdecydowano się na ten krok, skoro urzędnicy na każdym kroku zapewniają, że liczą na likwidację pieców?
W magistracie przyznają, że powód jest prozaiczny. Chodzi o pieniądze.
- Mówimy o lokalach socjalnych, które zajmują osoby zadłużone. Mieszkania wyremontowaliśmy w podstawowym zakresie, a piece kaflowe były najtańszą opcją - mówi Patrycja Grzesik z Zarządu Zasobu Komunalnego. Urzędniczka dodaje, że za kilka lat piece znikną, bo lokale będą przyłączone do sieci ciepłowniczej. Czyli - trzeba będzie płacić za ich rozbiórkę i instalację sieci...
- Postawienie w mieszkaniu pieca kaflowego kosztuje około 3 tys. zł, a zamontowanie ogrzewania gazowego już 20 tys. zł, przy tych pracach potrzebny jest już np. projekt - mówi Patrycja Grzesik z Zarządu Zasobu Komunalnego.
Właśnie tak we Wrocławiu ekonomia wygrywa z ekologią.
Jerzy Michalak, członek zarządu województwa, który był odpowiedzialny za konsultacje uchwały antysmogowej uważa, że takie działanie powinno być wyjątkiem od normy.
Suchej nitki na działaniach urzędników nie zostawia za to miejskie radny Sebastian Lorenc (Platforma Obywatelska).
- To kompromitujące. Takie rzeczy dzieją się w mieście, które chce walczyć o tytuł Zielonej Stolicy Europy. Trudno komentować sytuację, w której gmina, przy tak fatalnej jakości powietrza we Wrocławiu, montuje w swoich lokalach piece na węgiel. Kłóci się to z dotychczasowymi zapewnieniami władz miasta dotyczącymi walki ze smogiem - uważa radny Lorenc.
Co ciekawe, urzędnicy, którzy teraz decydują o wydawaniu gminnych pieniędzy na montaż pieców kaflowych, dobrze wiedzą, że za kilka lat trzeba będzie je zburzyć. Patrycja Grzesik mówi, że lokale przy Kluczborskiej będą już wtedy podłączone do sieci ciepłowniczej. Obecnie koszt przyłączenia do sieci waha się od 200 do 1000 zł za metr bieżący łącza. Warto jednak pamiętać, że spółka Fortum do sieci ciepłowniczej przyłącza lokale tam, gdzie jest to możliwe technicznie, czyli istnieje sieć, która nie jest nadmiernie obciążona. Co ważne, takie przyłączenie musi być uzasadnione ekonomicznie. W latach 2014-2015 do miejskiej sieci ciepłowniczej podłączono jedynie 67 mieszkań, z których usunięto piece węglowe.
Wrocławski magistrat zapowiedział dwa miesiące temu, że zinwentaryzuje piece. Ile ich jest we Wrocławiu - dowiemy się na przełomie lat 2018 - 2019.
W przyszłym roku ma też ruszyć program KAWKA+, na który gmina przeznaczy 20 mln zł. Za te pieniądze uda się wymienić 2000 pieców. Co roku kwota ta będzie powiększana o dwa miliony zł (o 200 pieców do wymiany więcej). I tak, w 2028 r. na wymianę 4000 pieców ma zostać przekazane 40 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
