Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowali napadniętą kobietę. Są pewni, że zapobiegli próbie gwałtu. Prokuratura nie jest tego pewna

Marcin Rybak
Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Karolina Misztal
Studenci budownictwa Paweł i Hanna uratowali kobietę napadniętą przez 28-letniego mężczyznę w nocy z 4 na 5 czerwca na wrocławskim Szczepinie. Z ich relacji wynika, że sprawca mógł mieć wspólnika, któremu udało się uciec. Zatrzymany i obezwładniony przez Pawła mężczyzna usłyszał w prokuraturze zarzut lekkiego uszkodzenia ciała swojej ofiary.

Paweł i Hanna zgłosili się do redakcji portalu gazetawroclawska.pl gdy przeczytali naszą relację o tej sprawie oraz informację, że napastnik nie usłyszał w prokuraturze zarzuty próby gwałtu.

Paweł, który obezwładnił sprawcę napadu na 24-latkę, nie ma wątpliwości, o co sprawcy chodziło i jest przekonany, że był świadkiem próby gwałtu. Prokuratura oceniła jednak, że wątpliwości jest zbyt dużo. Z zeznań samej pokrzywdzonej nie wynikało, że napastnik zrobił jej coś więcej poza uderzeniem jej w głowę kostką brukową. Napastnik wyjaśnień odmawiał. A wątpliwości, których usunąć się nie da, trzeba tłumaczyć na jego korzyść.

- To było około 3.40 w nocy – opowiada Hania. Wracali z imprezy. Paweł odprowadzał ją do domu. Było to u zbiegu ulic Sikorskiego, Rybackiej i Zachodniej. - W pewnym momencie usłyszałam jakiś krzyk. Jakby kobiety. Najpierw myśleliśmy, że to jakiś pijany człowiek. Ale poszliśmy w tamtym kierunku. Zobaczyliśmy sylwetkę jakiejś osoby w okolicach śmietnika. Sylwetka – na ich widok - zaczęła uciekać.

- Za śmietnikiem zobaczyliśmy kobietę z zakrwawioną głową. Na niej leżał jakiś facet. Obezwładniłem go – opowiada Paweł. Pomogli mu dwaj przechodnie, którzy byli w pobliżu. Hania zadzwoniła na 112. W ciągu dziesięciu minut przyjechały dwa radiowozy i pogotowie. Napadnięta dziewczyna mówiła, że widziała jakichś dwóch mężczyzn, którzy zaczęli za nią iść. Usłyszała jak jeden mówi „daj kamień”. Przystanęła. Chciała poczekać aż mężczyźni ją miną. Wtedy została zaatakowana.

Paweł i Hania są pewni, że widzieli próbę gwałtu. Następnego dnia po zdarzeniu zeznali wszystko na komisariacie policji. Ale prokuratura stuprocentowej pewności nie ma. Stąd jedyny – jak twierdzą śledczy – możliwy zarzut. Lekkie uszkodzenie ciała. Rozstrój zdrowia poniżej siedmiu dni. Formalnie przestępstwo ścigane „z oskarżenia prywatnego”. Czyli napadnięta 24-latka sama musiałaby pisać akt oskarżenia i występować przed sądem. Jednak prokuratura objęła tę sprawę ściganiem z urzędu. Grozi mu do dwóch lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska